Po 8 latach wrócił do TVP. "Musieliśmy wychodzić ze studia"
- Oni się zachowują tak, jakby musieli troszkę pokrzyczeć, ale też jakby było im to trochę na rękę, bo widać, że są nieprzygotowani - powiedział w TVP szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek. Komentował w ten sposób reakcje płynące z opozycji po decyzji Andrzeja Dudy o powierzeniu misji tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu.
Szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek wystąpił we wtorkowym programie "Gość Wiadomości" w TVP Info. Prezydencki minister był pytany o szczegóły decyzji Andrzeja Dudy, który misję tworzenia rządu powierzył premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, a na marszałka seniora wyznaczył posła Polskiego Stronnictwa Ludowego Marka Sawickiego.
Decyzja o powierzeniu misji tworzenia rządu przedstawicielowi Prawa i Sprawiedliwości wywołała szeroką krytykę ze strony partii opozycyjnych, które mają tworzyć większość w nowym Sejmie. Zarówno Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga deklarowały, że ich kandydatem na premiera jest Donald Tusk.
Mastalerek: rytualne oburzanie się
- Przede wszystkim reakcja opozycji wydaje mi się rytualna. Oni się wręcz zachowują tak, jakby musieli troszkę pokrzyczeć, troszkę wyrazić niezadowolenie, ale tak naprawdę zachowują się jakby było im to trochę na rękę, bo widać, że są nieprzygotowani i niegotowi. Nie mają umowy koalicyjnej, nie mają uzgodnionego, kto będzie marszałkiem, nie mają podziału pomiędzy siebie ministerstw. Obserwowałem to jako rytualne oburzanie się, ale tak naprawdę nie są w mojej opinii gotowi - mówił w TVP Marcin Mastalerek.
Prezydencki minister sugerował możliwość koalicji PiS z PSL. Jako argument podał marsz 1 października, w którym nie wzięli udziału liderzy Trzeciej Drogi Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Bo mówili, że chcą pozyskiwać elektorat PiS, dlatego nie będą szli z Tuskiem, żeby ich wyborcy potencjalni, którzy mogą odejść od PiS, nie widzieli ich z Donaldem Tuskiem - twierdził Marcin Mastalerek.
Wyraził zdumienie, że politycy Lewicy i Trzeciej Drogi zgłaszają kandydaturę lidera KO Donalda Tuska na premiera "zamiast myśleć o swoich elektoratach". Podkreślił, że w czasie kampanii wyborczej obie te formacje zrobiły wiele, by nie być kojarzone z tym politykiem.
- Przecież gdyby Donald Tusk dostał w pierwszym kroku od prezydenta misję stworzenia rządu, byliby pod ścianą. On rozmawiałby z nimi z pozycji siły. Byłby już kandydatem na premiera, miałby tekę w ręku, przyszedłby do Lewicy, do Trzeciej Drogi. O ile łatwiej byłoby mu z nimi negocjować, jak mógłby ich przyprzeć do muru - ocenił szef gabinetu prezydenta.
Pytany, czy jego zdaniem PSL nie wykorzystało swojej szansy w związku z tworzeniem nowego rządu, Mastalerek powiedział, że "to z PSL w pierwszych dniach wychodziły głosy, że może to jednak nie Donald Tusk powinien w tej koalicji być premierem tylko może ktoś z PSL, więc tam takie głosy były". - Oni tego nie podjęli - zaznaczył, podkreślając, że ludowcy "do PiS mają o wiele bliżej programowo i ideowo".
Powrót do TVP
Marcin Mastalerek zwrócił również uwagę, że przez 8 lat rządów PiS nie bywał zapraszany do TVP aż do teraz, gdy został szefem gabinetu prezydenta. Polityk jest skonfliktowany z Jarosławem Kaczyńskim.
- Cieszę się, że po 8 latach czy ponad 8 latach mogłem wrócić do studia TVP, ponieważ wychodziłem z tego studia w maju 2015 roku. Jeżeli mówimy o atakach na prezydenta, chciałem przypomnieć, że w końcówce kampanii prezydenckiej w 2015 roku TVP w ogóle nie pokazywała głównego kontrkandydata Bronisława Komorowskiego. Myśmy wtedy musieli jako PiS, będąc nierówno traktowani, wychodzić ze studia, żeby zamanifestować - powiedział współpracownik Andrzeja Dudy.
Źródło: TVP, PAP