Giertych wraca do Polski. Mocne słowa adwokata
Roman Giertych nie stawił się na uroczystości, podczas której nowo wybrani posłowie dostali zaświadczenia o wyborze. Wówczas pojawiły się pytania o jego plany przed pierwszym posiedzeniem Sejmu. Polityk właśnie zabrał głos w tej sprawie.
Jednak nawet na czas kampanii wyborczej polityk nie pojawił się w Polsce. Giertych od kilku lat mieszka w niewielkim miasteczku niedaleko Rzymu we Włoszech. W mediach pojawiały się od tego czasu spekulacje, że to z obawy przed aresztowaniem w związku ze śledztwem w sprawie wyprowadzenia prawie 93 mln zł z giełdowej spółki Polnord. Giertych jest jednym z podejrzanych.
Ostatecznie sąd jednak nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie podejrzanych. Śledczy uznali, że materiał dowodowy nie jest wystarczający do podjęcia takiej decyzji. Z kolei Giertych utrzymuje, że śledztwo ma tło polityczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: kto pierwszym kandydatem na premiera? Orędzie prezydenta Andrzeja Dudy
Giertych uniknie aresztowania?
Teraz, gdy adwokat dostał się do Sejmu, działania śledczych może utrudnić poselski immunitet. Zgodnie z przepisami obowiązuje on nie od dnia złożenia ślubowania, a już od momentu ogłoszenia wyniku wyborów.
- Jeśli nie pojawiłbym się na Sejmie za tydzień, to znaczy, że nie żyję, zostałem porwany albo straciłem przytomność - mówi w rozmowie z "Faktem" Giertych. Pierwsze posiedzenie nowego Sejmu zaplanowano na 13 listopada.
Według byłego szefa resortu edukacji "prokuratura nie ma żadnych podstaw do swoich działań". - To orzekły sądy. I nie spodziewam się też, aby służby specjalne planowały zamach na jakiegokolwiek posła - dodaje.
Źródło: fakt.pl