Wcale nie Morawiecki. Duda chciał kogoś innego. Mamy kulisy

Andrzej Duda wyznaczył Mateusza Morawieckiego do tworzenia nowego rządu, bo nie chciał być posądzony o zdradę obozu politycznego, z którego się wywodzi - mówią nam osoby z otoczenia Pałacu Prezydenckiego. Nieoficjalnie do samego końca brał pod uwagę wskazanie lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza.

Prezydent Andrzej Duda wygłosił w poniedziałek orędzie. Poinformował wówczas o desygnowaniu Mateusza Morawieckiego na premiera
Prezydent Andrzej Duda wygłosił w poniedziałek orędzie. Poinformował wówczas o desygnowaniu Mateusza Morawieckiego na premiera
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Przemysław Keler/KPRP
Sylwester Ruszkiewicz

- Prezydent podjął decyzję sam - w niedzielę. Przez ostatnie dni, po konsultacjach z komitetami wyborczymi, zastanawiał się nad wyborem. W tym czasie, w gronie współpracowników, brał pod uwagę argumenty za i przeciw kandydaturze Mateusza Morawieckiego i Donalda Tuska. Sygnały z Nowogrodzkiej były takie, że prezydent wskaże jednak lidera opozycji. Jeszcze w poniedziałek PiS nie wiedział jaka będzie ostateczna decyzja. Politycy partii rządzącej przejmowali się bardzo mocno i próbowali się na różne sposoby dowiedzieć: co będzie w orędziu. Wielu z nich było zaskoczonych - mówi Wirtualnej Polsce osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

Duda chciał Kosiniaka-Kamysza

I jak dodaje, prezydent do samego końca "bardzo poważnie rozważał wskazanie Władysława Kosiniaka-Kamysza na premiera". - Ale gdyby lider ludowców chciał. Prezydent uważa, że to Trzecia Droga jest faktycznym zwycięzcą tych wyborów. PSL w poprzednich wyborach w 2019 r. otrzymał 8,5 proc. A teraz w ramach Trzeciej Drogi blisko 15 proc. A Platforma dostała tyle głosów, co Rafał Trzaskowski w pierwszej turze w wyborach prezydenckich w 2020 r. Jeśli prezydent miałby zerwać z tradycją i nie powierzyć misji tworzenia rządu zwycięskiej partii, to postawiłby na Kosiniaka, a nie na Donalda Tuska. Ale lider PSL w ogóle o tym nie chciał słuchać i różnymi kanałami odmawiał - mówi nasz informator.

Nieoficjalnie, sondowanie kandydatury Kosiniaka-Kamysza miało się odbyć podczas rozmów w Pałacu Prezydenckim z Trzecią Drogą. - Propozycja nie padła wprost, ale w zawoalowanej formie - dodaje nasze źródło. Lider ludowców wówczas miał podkreślać, że jedynym kandydatem opozycji demokratycznej jest szef Platformy Donald Tusk.

W podobnym tonie wypowiadał się we wtorek szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek w Polsat News.

- Trzeba uczciwie powiedzieć, że pan Kosiniak-Kamysz jest niesłychanie lojalny wobec Donalda Tuska. Na miejscu Tuska też chciałbym mieć tak lojalnego współpracownika. Natomiast myślę, że mógł stracić życiową szansę, by zostać premierem - mówił Mastalerek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tusk nie miał szans. Duda miał swoje powody

Dlaczego prezydent nie powierzył misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi? Nasze źródło mówi o kilku powodach.

- Finalnie przeważył gest w kierunku partii, która go rekomendowała i popierała w wyborach prezydenckich. Nie chciał być posądzony o zdradę. Ale też przez ostatnie dni docierały do niego głosy wyborców, którzy na niego głosowali. Byłoby to dla nich niezrozumiałe, gdyby powierzył misję tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi. Duża część wyborców jest przekonana, że skoro PiS wygrał, to PiS będzie rządził – mówi nasz rozmówca.

I jak dodaje, prezydent rozegrał to na własnych warunkach. - Czy było jakieś wielkie oburzenie po decyzji ogłoszonej w orędziu? Jedynie rytualne, we wtorek temat praktycznie nie istnieje. W ocenie prezydenta, opozycja jeszcze nie jest gotowa do przejęcia władzy i potrzebuje czasu. Na początku była wielka nadzieja i euforia z ich strony. Prezydent poczekał, zrobił konsultacje, później znów odczekał, zobaczył że opozycja nie ma jeszcze umowy koalicyjnej, podjął decyzję i temat zamknął - mówi nasz rozmówca.

Andrzej Duda podjął decyzję

Przypomnijmy, w poniedziałek wieczorem w specjalnym orędziu prezydent Andrzej Duda zdecydował o powierzeniu misji tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu.

- Po spokojnej analizie i przeprowadzonych konsultacjach postanowiłem powierzyć misję stworzenia rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Tym samym zdecydowałem o kontynuowaniu dobrej tradycji parlamentarnej, zgodnie z którą to zwycięskie ugrupowanie jako pierwsze otrzymuje szansę utworzenia rządu - podkreślił.

Prezydent stwierdził, że konstytucja "precyzyjnie reguluje kolejne kroki powołania rządu".

- To właśnie konstytucja precyzyjnie reguluje kolejne kroki powołania rządu. Jeżeli misja przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości się nie powiedzie, wówczas w kolejnym kroku to Sejm wybierze kandydata na premiera, a ja niezwłocznie powołam go na to stanowisko. Wszystkie konstytucyjne zasady i terminy zostaną dochowane - mówił Duda.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1196)