Marcin Mastalerek: obietnice Beaty Szydło nierealne? To kpina!
To kpina twierdzić, że nie można zrealizować obietnic PiS wartych 39 mld zł; 200 mld zł miały według ekonomistów kosztować zapowiedzi premier Ewy Kopacz z expose - powiedział rzecznik sztabu wyborczego PiS Marcin Mastalerek.
06.07.2015 | aktual.: 06.07.2015 17:13
Wśród przedstawionych w weekend przez kandydatkę PiS na premiera Beatę Szydło zapowiedzi programowych znalazły się m.in.: 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł, obniżenie wieku emerytalnego, a także obniżenie VAT do 22 procent i opodatkowanie banków i hipermarketów. Te projekty PiS będą kosztować 39 miliardów zł.
Według polityków PO propozycje Szydło są nierealne. Ich zdaniem koszty obietnic są "dramatycznie niedoszacowane", a szacowane przychody, które mają wpłynąć do budżetu są "pisane palcem na wodzie".
Mastalerek odnosząc się do tych zarzutów podkreślił, że kiedy premier Ewa Kopacz przedstawiała swoje expose, to ekonomiści wyliczyli, że jej obietnice będą kosztowały 200 mld zł. - A dziś pani premier twierdzi, że nie można zrealizować obietnic PiS, które są warte 39 mld - to jest kpina. PO nie ma wyliczeń, opiera się na wyliczeniach, które były w mediach, a te które były, były wyliczeniami jednego z socjologów - powiedział rzecznik sztabu PiS.
"Rz" po wygłoszonym jesienią ub. roku expose przez Ewę Kopacz wyliczyła, że jej obietnice do 2020 r. będą kosztowały minimum 200 mld zł; chodziło m.in. o kontynuację i zakończenie prac infrastrukturalnych.
Rzeczniczka sztabu wyborczego PO, Joanna Mucha odniosła się do propozycji PiS zasiłku wysokości 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko. Jak zauważył, ze słów Beaty Szydło nie wynika, jaki będzie próg zarobków rodzin objętych zasiłkiem. Zaznaczyła, że w Polsce jest 7 mln dzieci, licząc osoby do 18. roku życia; jednak - dodała - rachunek, który zrobili politycy PO dotyczy tylko 5 mln dzieci.
- Przedstawiamy bardzo prosty rachunek: 5 mln dzieci razy 500 zł razy 12 miesięcy. To daje kwotę 30 mld - wyliczała posłanka PO. - Pani Beata Szydło mówiła, że koszt tej konkretnej reformy ocenia na 22 mld zł - dodała.
Mastalerek podkreślił, że już w kampanii samorządowej PiS mówiło konsekwentnie, że będzie to 500 zł na pierwsze dziecko w rodzinach uboższych i na każde drugie dziecko. Według niego PO "została złapana" na tym, że błędnie podała koszty, gdyż nie uwzględniła, że 500 zł na pierwsze dziecko otrzymają tylko w rodziny uboższe.
Zaznaczył, że są to wyliczenia zespołu ekspertów, którzy od lat współpracują z PiS i są one realne. Dodał, że eksperci opierali się o ogólnodostępne dane m.in. GUS-u i rządowych agencji. - To nie jest tak, że usiadł sobie Mastalerek z Łapińskim i policzyli. To nie jest tak, jak w PO - tam siada sobie taki polityk Święcicki z Kierwińskim i sobie liczą. U nas policzyli to eksperci - podkreślił Mastalerek.
Jak zapowiedział, PiS będzie w kolejnych dniach przedstawiał szczegóły poszczególnych propozycji, a parlamentarzyści rozdają ulotki z wyliczeniami kosztów. - Bardzo się cieszę, że PO po tym, kiedy przedstawiliśmy wyliczenia, zaczęła w końcu dyskutować. Szkoda, ze są to tylko takie krytykanckie argumenty, ale w końcu ich zmusiliśmy do tego, by coś zaczęli robić - dodał rzecznik sztabu PiS.
Mastalerek tłumaczył, że PiS nie przedstawił kosztów rozwiązania dla frankowiczów, gdyż "to nie budżet państwa ma ponieść koszty, tylko mają mniej zarobić banki. Trudno, żebyśmy przedstawiali wyliczenia, ile państwo za to zapłaci, skoro państwo wg naszych wyliczeń, nic za to nie zapłaci" - powiedział.