Małgorzata Kidawa-Błońska: Platforma coraz mniej wkurza Polaków
Małgorzata Kidawa-Błońska w programie "Gość Radia Zet" przekonywała, że "Platforma coraz mniej wkurza Polaków", a wynik wyborów nie jest jeszcze przesądzony. – Jesteśmy na ostatniej prostej kampanii wyborczej, a jaki będzie wynik, powiemy 25 – ucięła pytanie o scenariusze powyborcze.
"Nie wiem jak Piechociński sobie wyobraża koalicję PO-PiS-PSL"
Monika Olejnik pytała też o propozycję Janusza Piechocińskiego, który chce stanąć na czele rządu popieranego przez Platformę Obywatelską, Prawo i Sprawiedliwość oraz PSL. - Tutaj nie ma żadnych punktów wspólnych. Żeby robić koalicję przynajmniej dwa, trzy punkty muszą być wspólne, które chcą te ugrupowania zrobić. Tutaj takich nie ma – skomentowała ten pomysł marszałek Kidawa-Błońska.
"Debatowa histeria Ewy Kopacz"
- PO nie ma nic wspólnego z PiS? – zapytała Olejnik. - Punktów wspólnych? W patrzeniu na państwo, na zmianę Polski, na kierowanie Polską?
- Nie ma – odpowiedziała Kidawa-Błońska.
Drwiła z Prawa i Sprawiedliwości, którego liderzy w jej ocenie unikają debaty z Ewą Kopacz. - To nie pani premier namawia do debaty, tylko opozycja stara się tej debaty unikać. Czekamy na termin. Będzie termin, będzie debata – zwróciła się do Jarosława Kaczyńskiego i Beaty Szydło.
Marszałek Sejmu w audycji "Gość Radia ZET" mówiła, że debata jest częścią normalnej kampanii wyborczej. – Zawsze były debaty w kampanii i to nie było nic nadzwyczajnego. Dlaczego w tej kampanii miało by jej nie być? – pytała. Dodała, że Ewa Kopacz weźmie udział w debacie, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość przedstawi czas i miejsce jej przeprowadzenia. Przypomniała, że stacje telewizyjne i radiowe proponują obu partiom szereg terminów.
- Ewa Kopacz powiedziała bardzo wyraźnie, że naturalne jest, że szefowie partii rozmawiają o najważniejszych dla kraju sprawach. Zaproponowała już dawno taką debatę Jarosławowi Kaczyńskiemu, do tego nie doszło. Powiedziała także, że może debatować z Beatą Szydło, także do tej debaty nie dochodzi – wypominała Prawu i Sprawiedliwości, którego politycy mówią dziś o "debatowej histerii Ewy Kopacz".
Małgorzata Kidawa-Błońska ostrzega PSL ws. weta prezydenta
- Jeżeli Sejm tej kadencji nie zabierze głosu w tej sprawie, to tej ustawy nie ma. W następnej kadencji trzeba będzie zaczynać pracę od nowa – ostrzegała PSL Małgorzata Kidawa-Błońska w Radiu ZET.
Słowa marszałek Sejmu to komentarz do stanowiska Stanisława Żelichowskiego, który już w niedzielę w Radiu ZET zapowiedział, że będzie namawiał swój klub, aby to Sejm następnej kadencji zajął się wetem prezydenta do ustawy upraszczającej procedury prawne związane ze zmianą płci.
- Jeżeli klub PSL nie będzie głosował, to nie będzie można tego weta odrzucić. A PSL przedtem głosował za tą ustawą – przyznała Kidawa-Błońska i przypomniała o zasadzie braku kontynuacji prac parlamentarnych, zgodnie z którą wraz z końcem kadencji porzucone zostają wszystkie nieukończone projekty legislacyjne.
Kidawa-Błońska tłumaczyła, że połączone komisje zdrowia i praw człowieka mają do czwartku ukończyć prace, a wtedy swoje stanowisko przedstawią kluby parlamentarne. – Za dwa dni będziemy wszystko wiedzieli. To jest ustawa dotycząca niewielkiej grupy ludzi, ale w państwie demokratycznym powinniśmy o te mniejsze grupy obywateli dbać i stwarzać dla nich dobre prawo – mówiła marszałek Sejmu.
Dodała też, że "nie rozumie i nie podziela" obiekcji prezydenta Andrzeja Dudy, który wskazał na możliwość wielokrotnej zmiany płci oraz zmiany płci przez jedną z osób tworzących parę homoseksualną w celu zawarcia związku małżeńskiego. – Nie ma takich przypadków – stwierdziła Kidawa-Błońska.