PolskaLeszek Miller: polityka to nie jest wąchanie fiołków

Leszek Miller: polityka to nie jest wąchanie fiołków

Kapelusze z głów. To pierwsza partia, która może rządzić samodzielnie. To już zasługuje na uznanie. Ja z moimi kolegami w 2001 roku otarliśmy się o tę granicę - powiedział w programie "Po przecinku" w TVP Info Leszek Miller, jeden z liderów Zjednoczonej Lewicy, o wygranej PiS w wyborach parlamentarnych. Stwierdził też, że nie ma co szukać personalnych przyczyn klęski lewicy.

Leszek Miller ocenił, że zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych i możliwość rządzenia samodzielnie to wielki sukces. - To ukoronowanie zapewne kariery pana Jarosława Kaczyńskiego. Jest tylko pytanie, czy sięgnie po fotel premiera, czy nie. Zazdroszczę mu, że osiągnął taki sukces. Powinien moim zdaniem po ten fotel sięgnąć. W dobrze funkcjonującej demokracji misję tworzenia rządu powinno się dać szefowi wygranego ugrupowania - powiedział Miller.

Pytany o porażkę PO i zmiany na stanowisku lidera, stwierdził, że Donald Tusk również przegrywał wybory i „nie oddawał buławy”. - Politycy PO mają się nad czym zastanawiać. Nie znam na tyle wewnętrznych roszad, uwarunkowań, żeby się kompetentnie w tej sprawie wypowiadać. Pewnie niebawem dowiemy się, jakie rozwiązania zostaną przyjęte - stwierdził.

Miller przyznał, że wynik Zjednoczonej Lewicy, czyli 7,55 proc. nie jest dla niego powodem do radości. Stwierdził jednak, że nie ma co szukać personalnych przyczyn klęski lewicy, nie wiadomo też, czy odrębna walka każdej z lewicowych partii przyniosłaby lepszy wynik. - Zamiast apelować do wyborców, walczylibyśmy między sobą. Nie było gwaranta, że przekroczymy te 5 proc. - tłumaczył.

Co będzie robił po przegranej swojego ugrupowania? Zapewnił, że nie będzie kandydował na stanowisko przewodniczącego partii. - Będę robił to, co wtedy, gdy nie byłem w Sejmie. Pisałem książki, spotykałem się z młodzieżą studencką, wykładałem. Zajmowałem się też rodziną, co lubię najbardziej. Lata robią swoje i będę się chciał skoncentrować na innych kwestiach, będę miał co robić - zapewnił.

Oprócz Millera, do Sejmu nie weszli również tacy politycy jak: Janusz Piechociński, Józef Zych, czy Ludwik Dorn. - Nikogo - odparł pytany, kogo najbardziej jest mu żal. - Polityka to nie zabawa pensjonarek, które wąchają fiołki. To twarda rywalizacja. Każdy musi mieć świadomość, że albo wygra, albo przegra. Nie można się nad nikim użalać, ani też nad sobą - dodał.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (174)