Kwaśniewski nie ma wątpliwości. "Świat czeka rewolucja"
Na pytanie, czy po inauguracji Trumpa świat czeka rewolucja, Aleksander Kwaśniewski powiedział, że tak. - Myślę, że zamiary Trumpa są rewolucyjne, ale efekty mogą być mniej rewolucyjne - dodał.
- Myślę, że efekty będą dużo, dużo bardziej ograniczone niż marzenia czy wyobrażenia samego prezydenta Trumpa - ocenił w Radiu Zet Aleksander Kwaśniewski.
Odniósł się do zapowiedzi o masowych deportacjach z USA. - Wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy i jak rozumiem, wprowadzenie tam wojsk może zahamować falę dopływu imigrantów, To jest dosyć oczywiste - stwierdził były prezydent.
- Sam Trump mówi, że jest 11 milionów nielegalnych imigrantów w Stanach Zjednoczonych. Akcja, która by pozwoliła ich zlokalizować, zatrzymać, wywieźć, to jest potężna akcja. Nie wyobrażam sobie, żeby była łatwa do przeprowadzenia. A poza tym odnoszę wrażenie, że ci ludzie, którzy są tam nielegalnie, nie przyjmą tego tak zupełnie spokojnie - ocenił Kwaśniewski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Agresywne sygnały wobec sojuszników". Eksperci ocenili, czym to grozi
- Wyobrażam sobie jeszcze dodatkowo taką sytuację, w której będziemy mieli wielu Amerykanów, którzy zaczną chronić tych nielegalnie pracujących dla nich ludzi - dodał.
- Będzie ukrywanie tych ludzi, żeby oni dalej pracowali, bo oni są potrzebni w gospodarce amerykańskiej, Tego Trump nie rozumie, czy nie chce zrozumieć - podsumował.
"Wtedy jesteśmy krajem frontowym"
Aleksander Kwaśniewski ocenił także, że "raczej trzeba się szykować na nową Jałtę". - Jest ryzyko, że Ukraina zostanie, że tak powiem, sprzedana - powiedział. - I wtedy Ukraina w strefie wpływów rosyjskich oznacza granicę wpływów Putina na Bugu, czyli na naszej granicy. To oznacza, że jesteśmy już wtedy krajem naprawdę frontowym NATO w pełnym tego słowa znaczeniu - podkreślił.