Koniec parasola ochronnego dla Orbana? Chcą zawiesić go w EPL
Holenderska partia Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny (CDA) chce zawieszenia partii Viktora Orbana w europejskiej frakcji chadeków. - Trzeba o tym poważnie porozmawiać - komentuje w rozmowie z WP Róża Thun, europosłanka PO.
Jak napisał portal Politico, CDA w sobotę podjęła uchwałę wzywającą do zawieszenia węgierskiego Fideszu w Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Partia chce też, by najważniejsza frakcja w Parlamencie Europejskim nakreśliła czerwone linie, których przekroczenie będzie w przyszłości skutkować zawieszeniem.
Wniosek holenderskich chadeków to pierwszy tak jasny i oficjalny ruch partnerów z EPL przeciwko partii Orbana. Doszło do niego tuż przed odbywającym się od poniedziałku w Warszawie zjeździe politycznym frakcji. Podczas wizyty w Warszawie liderzy partii - Manfred Weber (CSU) i Joseph Daul (Republikanie) mieli rozmawiać między innymi o kwestii łamania praworządności przez PiS. Tymczasem należący do EPL Fidesz jest oskarżany o bardzo podobne przewinienia. Stąd coraz większa presja na frakcję, by zrobiła porządek we własnych szeregach.
- Faktycznie wygląda to dziwnie, kiedy mówimy o praworządności i wartościach europejskich, a mamy u siebie partię, która postępuje podobnie, co PiS. Moim zdaniem Fidesz nie reprezentuje obecnie wartości chadeckich i myślę, że musimy w końcu poważnie porozmawiać na ten temat - mówi WP Róża Thun, europoseł PO. Jak dodaje, wśród chadeckich deputowanych w Parlamencie Europejskim kwestia Fideszu podnoszona jest coraz częściej.
Za wykluczeniem partii węgierskiego premiera lobbują też inni. Kampanię "#expelFidesz" ("wyrzućcie Fidesz") prowadzi Human Rights Watch.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Polityczne kalkulacje
Czy największa europartia w Europie zdecyduje się na taki ruch? To raczej wątpliwe. Za pozostaniem węgierskiej partii przemawiają względy polityczne. Podczas gdy w Europie coraz częściej do głosu dochodzą partie skrajne i populistyczne , dotychczasowa dominacja chadeków jest zagrożona. Tylko w ubiegłym tygodniu władzę w Hiszpanii straciła Partia Ludowa Mariano Rajoya, a perspektywy innych członków przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego nie rysują się najlepiej. W takiej sytuacji pozbywanie się partii rządzącej na Węgrzech może być ryzykowne.
Dlatego jak dotąd liderzy EPL jedynie markowali ruchy krytyczne wobec Fideszu. Już rok temu Orban został wezwany przez władze partii do szanowania prawa i chadeckich wartości. Ale sprawa szybko ucichła i później nie mieli problemu z serdecznym podejmowaniem węgierskiego premiera. W kwietniu Manfred Weber, szef frakcji EPL w Parlamencie Europejskim, gorąco pogratulował mu też wygranych po raz trzeci z rzędu wyborach. Orban cieszy się też dobrymi relacjami z przewodniczącym EPL Josephem Daulem.
To podejście coraz częściej jednak razi partyjne doły i bardziej umiarkowanych członków koalicji. Już w kwietniu szwedzki europoseł Gunnar Hökmark protestował przeciwko gratulacjom dla Orbana, bo "jego retoryka zdecydowanie wykracza przeciwko wartościom EPL". Ale według Róży Thun, problem jest złożony.
- Często w tej dyskusji padają argumenty, że zatrzymanie Fideszu w Europejskiej Partii Ludowej powściąga bardziej radykalne zapędy Orbana. W końcu on czasami idzie na ustępstwa - mówi polityk Platformy.
Parasol dla Orbana
Członkostwo Fideszu w EPL najbardziej dotąd opłacało się samym Węgrom. Według komentatorów to głównie dzięki niemu węgierskiemu premierowi udawało się wychodzić obronną ręką z tarapatów powodowanych m.in. zmianami w sądownictwie, czy przejmowaniem Trybunału Konstytucyjnego.
- Różnica między Polską a Węgrami sprowadza się w dużej mierze do protekcji EPL. Gdyby nie to, Węgry pewnie spotkałoby to samo, co teraz Polskę - powiedział WP Janos Szeky, dziennikarz tygodnika Elet es Irodalom. - Gdyby EPL wcześniej nie chroniła Orbana, mogłoby to podziałać jak mocny precedens i straszak na inne rządy zmierzające w kierunku autorytaryzmu - dodał.
Między innymi dlatego w PiS co jakiś czas wracają pomysły przyłączenia się do grupy partii chadeckich. Partia miała w przeszłości oferty członkostwa, lecz przeciwko był jej prezes Jarosław Kaczyński, który twierdził, że zbyt mocną pozycję ma tam niemiecka CDU. Ale jeszcze w marcu tego roku wiceprzewodniczący Europarlamentu z PiS Zdzisław Krasnodębski mówił, że opcja ta jest rozważana w partii.