Kolejne ofiary firm kredytowych
Zostałam oszukana! Potrzebowałam kredytu i zauważyłam w prasie ogłoszenie jednej z firm udzielających pożyczek. Podane warunki były nader atrakcyjne. Nie zastanawiałam się zbyt długo. I to był mój błąd - mówi zdenerwowana Małgorzata Jurczyńska z Gdańska.
01.06.2004 | aktual.: 01.06.2004 08:28
- Po krótkiej rozmowie otrzymałam wstępną kalkulację. Kredyt opiewał na 30 tysięcy złotych, odsetki roczne 2,46 procent oraz 1600 zł opłaty przygotowawczej, jak się później okazało bezzwrotnej. Miałam wpłacić ją na konto firmy i wrócić po umowę.
- Pytałam, czy to kredyt argentyński. Obsługująca mnie osoba stanowczo zaprzeczyła. Zapewniła, że otrzymam pieniądze - wyjaśnia. - Niestety okazało się, że wpadłam w pułapkę. Postanowiłam wycofać pieniądze. Na to było już za późno. Wezwałam policję. Kobieta, która podpisywała ze mną umowę zaprzeczyła, że cokolwiek mi obiecywała. Wielkich szans na odzyskanie pieniędzy nie dawali mi także policjanci. Jeden z nich powiedział: "pani z nimi nie wygra".
"Dziennik" postanowił sprawdzić, czy nawet bezrobotny ma szansę na kredyt w firmie O. Nasz reporter wybrał się do siedziby firmy. Biuro to jeden pokój, biurko, telefon i komputer.
- Musi pan wypełnić wniosek o kredyt. Jeśli nie ma pan stałej pracy, to nie stanowi to problemu - usłyszeliśmy. - Wypełni pan na miejscu oświadczenie o zarobkach. Niech się pan nie martwi, niczego nie sprawdzamy. Kobieta pomogła wypełnić wniosek kredytowy, zasugerowała nawet, żeby ubiegać się o większą kwotę. Na decyzję czekaliśmy dwa dni. Okazało się, że udało nam się uzyskać "przychylność" analityków. Przyjęła nas ta sama osoba. - Jesteśmy skłonni udzielić panu kredytu - stwierdziła. - W pierwszej kolejności musi pan jednak uiścić opłatę przygotowawczą. To 4 proc. sumy, o którą się pan ubiega. Jeśli wpłaci pan pieniądze jeszcze dzisiaj, przelejemy całą kwotę w ciągu dwóch tygodni na pańskie konto.
Kobieta nie poinformowała nas o warunkach umowy. Wszystkie formalności były uzależnione od wpłacenia pieniędzy na konto firmy. Nie przedstawiono nam żadnych wstępnych warunków. Nie było też gwarancji, że po wpłaceniu "opłaty przygotowawczej" uzyskamy kredyt. Na pytanie o "kredyt argentyński" zapewniła, że chodzi tu o inne, nieuczciwe firmy. Próba kontaktu z centralą firmy w Jaworznie nie powiodła się. Pod umieszczonym na firmowej pieczątce numerem telefonu nikt nie podnosił słuchawki.
Jest projekt ustawy
Projekt zmiany ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, w zakresie dotyczącym działalności w tzw. systemie argentyńskim, przewiduje natychmiastowy zakaz prowadzenia działalności gospodarczej w systemie konsorcyjnym (argentyńskim). Zakaz ma dotyczyć nie istnienia firm jako takich, lecz wykonywania działalności z wykorzystaniem metod systemu argentyńskiego. Autorzy projektu podkreślają, iż firmy "argentyńskie" naruszają konstytucję, prawo bankowe, kodeks cywilny, ustawę o kredycie konsumenckim oraz ustawę o zakazie nieuczciwej konkurencji.
Jak rozpoznać "kredyt argentyński"
oprocentowanie w wysokości 2-5% rocznie - banki i uczciwe firmy nie zastosują takiego oprocentowania kredytów,
brak konieczności udokumentowania dochodów,
wpłacanie pieniędzy przed uzyskaniem kredytu - jakiekolwiek pieniądze, które klient musi wpłacić przed uzyskaniem kredytu, powinny wzbudzić podejrzenia,
przedstawiane umowy są napisane bardzo trudnym językiem,
przedstawiciele nie informują nas o ogólnych warunkach umowy. Potencjalni kredytobiorcy łączeni są w grupy. Co miesiąc wpłacają raty kredytu, oczekując na jego przyznanie. Jeśli nie mają szczęścia, mogą spłacić cały kredyt, zanim go otrzymają.
M. Pawlikowski R. Kiewlicz J. Klein