Jeden z niedźwiedzi z poznańskiego zoo został uśpiony
Nie żyje Wania - jeden z trzech niedźwiedzi, które od października 2013 r. mieszkały w azylu stworzonym w Nowym Zoo w Poznaniu. Został uśpiony, ponieważ od dłuższego czasu dokuczał mu ogromny ból, którego nie udawało się uśmierzyć żadnymi lekami.
22.12.2014 11:26
Niedźwiedzie brunatne w poznańskim ogrodzie zoologicznym pojawiły się zaledwie rok temu dzięki austriackiej fundacji Vier Pfoten zajmującej się opieką nad zwierzętami, które wcześniej były przetrzymywane przez ludzi w nieodpowiednich warunkach. Fundacja sfinansowała stworzenie w poznańskim zoo azylu, do którego miały trafiać stare i chore niedźwiedzie niezdolne do samodzielnego życia na wolności.
Po zbudowaniu azylu w październiku 2013 r. trafiły tu trzy niedźwiedzie – Borys, Misza i Wania. Ostatni z nich miał 23 lata. Był niedźwiedziem używanym do tresowania psów do polowań na niedźwiedzie w Rosji. W 1997 r. został skonfiskowany przez Służby Celne na granicy z Białorusią. Najpierw zamieszkał w warszawskim zoo, potem w schronisku dla psów w Korabiewicach.
- Życiowa historia i indywidualna wrażliwość niedźwiedzia, a także ból ze strony narządów ruchu spowodowały, że Wania wykazywał silne zaburzenia zachowań, nazywane stereotypią – wyjaśniają pracownicy Nowego Zoo. – Nowoczesna terapia, obszerny, półnaturalny wybieg z całodobowym dostępem oraz odpowiedni enrichment, nie dały niestety oczekiwanego rezultatu – dodają.
Niedźwiedź cierpiał na poważne i nieuleczalne zwyrodnienie aparatu ruchowego. Pomimo wdrożonego leczenia farmakologicznego, które miało na celu redukcję stanu zapalnego i bólu, nie udało się przywrócić niedźwiedziowi życiowego komfortu. Zwyrodnienia obu stawów kolanowych i pozrywane ścięgna powodowały ogromny ból, którego nie były w stanie uśmierzyć żadne leki. Wania przestał się właściwie poruszać.
W tej sytuacji zapadła trudna decyzja o tym, aby ulżyć misiowi i uśpić go, czego dokonali polscy i niemieccy lekarze. Wania odszedł szybko i bezboleśnie, w obecności swoich opiekunów, którzy przez ostatni rok starali się mu wynagrodzić trudy życia, jakie zgotował mu człowiek.
- Przez ten krótki okres bytności u nas, Wania skradł nasze serca, będzie nam go bardzo brakować – przyznają pracownicy zoo.