Gen. Roman Polko: to otwarty atak na Ukrainę. Putin przyjął sprytną strategię
Ihor Woronczenko, dowódca operacji antyterrorystycznej w Ługańsku stwierdził, że trzy dni temu na Ukrainę przedostała się kolumna rosyjskich sił zbrojnych – 150 pojazdów wojskowych oraz ok. 1,2 tys. ludzi. Zdaniem gen. Romana Polki, mamy do czynienia z otwartym atakiem na Ukrainę, a Władimir Putin przyjął sprytną strategię.
20.08.2014 | aktual.: 20.08.2014 15:57
- Rosja prowadzi grę pozorów. Na początku ulokowała we wschodniej Ukrainie separatystów, siły specjalne, działała w białych rękawiczkach, by nikt nie mógł jej niczego zarzucić. Teraz, gdy „zielone ludziki” nie dają sobie rady, a Ukraina przystąpiła do ofensywy, trudno udawać, że to tylko konflikt lokalny – mówi WP.PL gen. Polko.
W niedzielę służby prasowe Kremla wydały komunikat, w którym zaprzeczają, by Rosja dostarczyła separatystom sprzęt bojowy. Jednak Woronczenko przyznał w programie telewizyjnym, że rosyjskie czołgi i systemy rakietowe Grad dotarły do Ługańska.
- Wysyłając na Ukrainę swoje siły, Rosja pokazała, że przejęła inicjatywę w objętym konfliktem regionie. Trudno oszacować, ile osób faktycznie przedostało się na Ukrainę, ale z godziny na godzinę sytuacja się pogarsza. Czas działa na niekorzyść naszego sąsiada – przyznaje były dowódca GROM.
- To walka na masową skalę, giną niewinni ludzie, nikt nie przestrzega międzynarodowych konwencji. Wydaje się, że nie ma szans na rozwiązanie problemu po europejsku, drogą pokojową. Przy stałym wzmacnianiu separatystów bronią i amunicją, znacznie trudniej będzie Ukrainie prowadzić dalsze działania – podkreśla generał.
Gen. Polko jest zaskoczony, że Ukraina zdecydowała się na wpuszczenie rosyjskiego konwoju humanitarnego (prawie 290 rosyjskich ciężarówek, wiozących 1856 ton pomocy humanitarnej dla wschodniej Ukrainy, przebywa od czwartku w Kamieńsku Szachtyńskim, około 30 km od przejścia granicznego Donieck-Izwarino, oczekując na uregulowanie formalności związanych z wjazdem konwoju na terytorium Ukrainy – przyp. PAP). – Zezwolenie na wjazd konwoju humanitarnego, to w gruncie rzeczy wsparcie separatystów. Nie łudźmy się, że ludność cywilna skorzysta na tej pomocy – uważa gen. Polko.
Generał podkreśla, że wciąż nie ma „mocnej odpowiedzi międzynarodowej”. – Sankcje nakładane na Rosję przez poszczególne kraje Starego Kontynentu i USA na niewiele się zdają, a Organizacja Narodów Zjednoczonych nie może podjąć zdecydowanych kroków, ponieważ Rosja, jako stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ ma prawo weta przy takich decyzjach. Rozmowy liderów UE z Putinem powinny być ostre, tymczasem wyglądają na mało poważne. Dyplomaci dyskutują, oczekują, że negocjacje z Rosją coś przyniosą, utrzymując Putina w znakomitym samopoczuciu – stwierdza gen. Roman Polko.
- Europa nie może obudzić się z letargu. Zachodnim politykom trudno zrozumieć, że nie da się nakłonić do zmiany stanowiska człowieka z innej epoki, który traktuje zbliżenie się Ukrainy do UE i NATO, jako działanie zagrażające bezpieczeństwu Rosji - mówi.
Zdaniem generała, jedyną metodą na powstrzymanie działań Rosji, jest uderzenie w portfel oligarchów tak, by odczuli, że wojna im się nie opłaca i zmusili Putina do zmiany polityki względem Ukrainy. - Istotne jest również to, by zapewnić bezpieczeństwo krajów nadbałtyckich, które będą karane przez Rosję za angażowanie się w konflikt ukraiński. Dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie baz NATO na Litwie, Łotwie czy w Estonii – podsumowuje gen. Polko.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska