Gen. David Richards: David Cameron odrzucił plan zniszczenia ISIL
Wielka Brytania mogła nie dopuścić do wzrostu potęgi Państwa Islamskiego, gdyby premier David Cameron zaakceptował przedstawiony mu przez wojsko plan rozwiązania kryzysu syryjskiego - oświadczył brytyjski generał David Richards.
05.09.2014 | aktual.: 05.09.2014 23:55
W latach 2009-2013 był on szefem Sztabu Obrony czyli wojskowym zwierzchnikiem brytyjskich sił zbrojnych. Udzielając wywiadu radiu BBC, powiedział, iż w 2012 roku władze wojskowe przygotowały plan rozwiązania kryzysu w Syrii poprzez obalenie prezydenta Baszara al-Asada i utworzenie nowego rządu przez umiarkowaną syryjską opozycję. Rząd ten miałby poskromić radykałów z ówczesnego Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie (ISIL), zanim zdołaliby wypracować sobie silniejszą pozycję.
Według Richardsa plan ten został przez Camerona uznany za zbyt ryzykowny i po konsultacjach z USA odrzucony.
Rewelacje Richardsa ujawnione zostały w trakcie trwania szczytu NATO w walijskim Newport, gdzie dyskutowano m.in. nad rolą Sojuszu w opanowaniu sytuacji na iracko-syryjskim pograniczu. Cameron nie wykluczył, że Wielka Brytania włączy się w operację prowadzoną przez amerykańskie lotnictwo na północy Iraku.
Zdaniem Richardsa wzrost siły Państwa Islamskiego jest bezpośrednią konsekwencją porażki, jaką poniosła w Syrii polityka USA i Wielkiej Brytanii. Były szef Sztabu Obrony uważa, że konfrontacja z siłami islamistów nastąpiła zbyt późno, a gdyby doszło do niej w 2012 roku to ISIL zostałoby zlikwidowane przez samych Syryjczyków.
- Ludzie rzeczywiście nie rozumieli znaczenia tego, co wówczas działo się w Syrii. I rzeczywiście nie pojmowali, że ISIL może rozrosnąć się w hydrę, jaką (obecnie) jest - zaznaczył.
Według Richardsa realizacja zaproponowanej premierowi operacji miałaby potrwać około roku. - W konkluzji mogę państwu powiedzieć, że pobilibyśmy Asada. A w trakcie tego islamistyczni ekstremiści zostaliby unicestwieni przez własnych rodaków, gdyż każdy chce po prostu zwyciężyć - podkreślił.
Dodał, że plan został odrzucony jako zbyt ryzykowny po konsultacjach na najwyższym szczeblu pomiędzy Londynem a Waszyngtonem. Brytyjskie ministerstwo obrony nie odniosło się do wypowiedzi gen. Richardsa.