Ewa Kopacz: poszkodowani górnicy leczeni według najwyższych standardów
Premier Ewa Kopacz spotkała się na Śląsku z górnikami poszkodowanymi w wybuchu w kopalni Mysłowice-Wesoła. Pacjenci są leczeni według najwyższych standardów nie tylko europejskich, ale światowych - zapewniła szefowa rządu. Zapowiedziała też, że wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński dostanie od niej polecenie, by położyć nacisk na standardy bezpieczeństwa w kopalniach.
07.10.2014 | aktual.: 07.10.2014 21:51
Premier spotkała się we wtorek na Śląsku z poszkodowanymi górnikami i ich rodzinami w dwóch szpitalach - w Siemianowicach Śląskich i Sosnowcu. Potem w kopalni Mysłowice-Wesoła rozmawiała też z biorącymi udział w akcji ratownikami, a także ze specjalistami i przedstawicielami branży górniczej.
Podczas briefingu szefowa rządu przypomniała, że górnicy z najcięższymi urazami po wypadku - łącznie 18 - trafili do ośrodka poparzeń w Siemianowicach. Premier relacjonowała, że rozmawiała tam z dyrektorem medycznym, ordynatorem OIOM-u i ordynatorami innych oddziałów. - Pacjenci leczeni są według najwyższych standardów nie tylko europejskich, ale i światowych - oceniła.
Jak podawała rzeczniczka Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich dr Justyna Glik, 12 górników przeszło zabiegi operacyjne. Najmłodszy górnik, który trafił do Siemianowic, ma 23 lata, najstarszy - 50.
Siedmiu pacjentów znajduje się na oddziale intensywnej terapii medycznej, gdzie są mechanicznie wentylowani, pozostałych 11 pacjentów przebywa na oddziałach oparzeniowych. U pacjentów, którzy tego wymagali, przeprowadzono zabiegi operacyjne, część poddano terapii w komorze hiperbarycznej (terapia tlenowa - PAP).
Według Kopacz górnicy przebywający w Sosnowcu są w lepszym stanie fizycznym, jednak bardzo ciężko przeżyli wypadek i - jak mówiła - przez długie tygodnie będą musieli korzystać również z pomocy psychologów. - Jak państwo wiecie, ślad takiego nieszczęścia pozostaje w każdym z nich - zaznaczyła.
Podkreśliła też wagę opieki "nad tymi, którzy przeżywają, bo są żonami, matkami, ojcami". - Ja miałam okazję się z nimi spotkać. Musimy się nimi zaopiekować, i to nie tylko pod względem dostępu do psychologa - wskazała Kopacz.
Premier poruszyła też kwestię bezpieczeństwa w kopalniach. - Teraz wracam do Warszawy. Na pewno wicepremier Piechociński, który będzie przyśpieszał wszelkie rozmowy dotyczące restrukturyzacji polskiego górnictwa, będzie kładł nacisk przede wszystkim na standardy bezpieczeństwa. I takie ode mnie polecenie dostanie - zapowiedziała. Zadeklarowała, że dzięki wtorkowym rozmowom z poszkodowanymi, ale też z towarzyszącymi jej specjalistami i przedstawicielami branży, zdobyła wiedzę, "którą chciałaby przełożyć na to, żeby zaczęło się dziać inaczej".
Dopytywana w tej kwestii Kopacz uściśliła, że podczas wtorkowej wizyty na Śląsku zdobyła wiedzę, która "pozwoli zdecydowanie ruszyć" w działaniach dotyczących restrukturyzacji górnictwa. Pytana, czy decyzje w sprawie restrukturyzacji już zapadły, szefowa rządu odpowiedziała, że "rozmowy trwają" - na forum zespołu, w którym zasiadają m.in. szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki oraz wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz.
Zaznaczyła, że zespół ciężko pracuje, a rozmowy doprowadziły m.in. do odłożenia szybkiego zamknięcia i likwidacji jednej z kopalni (Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu). - Rozmowy rozmowami. Można je toczyć bardzo szczegółowo analizując każdy element, każdą potrzebę. Dzisiaj staje przed tym zespołem trochę inny cel - dzisiaj trzeba sobie wyznaczyć priorytety i nad tymi priorytetami popracować zdecydowanie szybciej. Ja takie priorytety po dzisiejszej wizycie postawię temu zespołowi - dodała.
Pytana, czy wie, jakie są przyczyny wybuchu i czy słyszała, że stężenie metanu w kopalni było bardzo wysokie, Kopacz zapewniła, że wyjaśnieniem sprawy zajmie się specjalna komisja, którą powoła Wyższy Urząd Górniczy. - Ten Urząd ma siedzibę tu, właśnie w Katowicach, więc wiecie państwo, że oni dołożą wszelkich starań do tego, by jak najlepszych fachowców zaprosić do udziału w tej komisji - mówiła. Zaznaczyła, że od komisji WUG będzie oczekiwała "obiektywnej, ale szybkiej i sprawnej odpowiedzi", kto zawinił lub czytelnego sygnału, jeżeli zawiniła natura.
Premier dziękowała też ratownikom górniczym, którzy brali udział w pierwszych działaniach po katastrofie, a we wtorek wieczorem przygotowywali się do zjazdu na kolejną zmianę akcji. Wcześniej ratownicy próbowali opowiadać dziennikarzom o jej przebiegu. - To jedna z trudniejszych akcji. Samo to, co się wydarzyło, jest ciężkie. Trudno o tym teraz mówić - mówił ratownik z Mysłowic-Wesołej Piotr Skała.
- Trzeba do tego, co robimy, podchodzić na zimno. Jeżeli wychodzi człowiek oparzony, to dla niego jest szok. To jest kolega, wiadomo, ale ja muszę podejść do niego profesjonalnie. Trzeba go wziąć, opatrzyć i jak najszybciej przetransportować do góry - zaznaczył Skała. - A teraz czekamy na bieg wydarzeń, jeżeli zjedziemy, nadal będziemy wykonywać swoją pracę - dodał.
- Na dole jest ok. 28 stopni, dość ciepło. Po wybuchu nie ma tam widoczności, pył, wszystko... Widoczność jest taka, że jakoś da się poruszać - relacjonował inny ratownik. - Gdzie można było, weszliśmy, wyciągnęliśmy, kogo się dało, uratowaliśmy tych, po których dało się iść. Nie wiem, co powiedzieć. To straszna tragedia - mówił jeden z ratowników z katowickiej kopalni Wujek.
W poniedziałek wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła doszło najprawdopodobniej do zapalenia metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 29 trafiło do szpitali, 26 we wtorek przebywało tam nadal; wśród nich 18 w stanie ciężkim, a 7 - nieprzytomnych.
We wtorek w kopalni kontynuowano akcję poszukiwawczą zaginionego górnika. Komplikowały ją warunki w podziemnych wyrobiskach - zagrożenie obecnością metanu oraz pożarem. Ratownicy próbowali przemieszczać się w kierunku miejsca, gdzie powinien znajdować się zaginiony.