Ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej. Andrzej Melak: dokument sekcyjny nie dotyczył mojego brata, wiele opisów się nie zgadzało
• Będą ekshumacje wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej
• Andrzej Melak: czytałem protokół sekcyjny i ten dokument nie dotyczy mojego brata
• Nie jesteśmy pewni, gdzie jest pochowane ciało mojego brata - powiedział Melak
• Wassermann: nie wyobrażam sobie z punktu widzenia procesowego, że nie dojdzie do ekshumacji
• Deresz: o przeprowadzeniu ekshumacji dowiedziałem się z mediów
- Gdyby rząd Donalda Tuska postępował zgodnie z procedurami panującymi na całym świecie, to wszystko byłoby w porządku. Rosjanie nie przeprowadzili wszystkich sekcji zwłok. Polska też nie dokonała tych sekcji - powiedział w Sejmie Andrzej Melak. - Zapoznałem się z protokołem sekcyjnym Stefan Melaka, czytałem ten protokół i wywnioskowałem, że ten dokument nie dotyczy mojego brata. Dotyczył osoby, która miała 158 cm wzrostu, a mój brat miał 172 cm wzrostu i był raczej osobą otyłą - dodał Melak.
Jak mówił, jedynym dowodem, który pokazano mu w prokuraturze na to, że w trumnie są zwłoki jego brata był położony na niej ciemny worek i tabliczka, która informowała, że w tej trumnie są zwłoki Stefana Melaka.
- Wiele opisów dotyczących mojego brata nie było prawdziwych. Wiele szczegółów czytałem z niedowierzaniem, one nie dotyczyły mojego brata. Wystąpiłem o wykonanie ekshumacji i wykonanie ponownej sekcji zwłok. Na decyzję, że taka sekcja się nie odbędzie, czekałem 5 lat - stwierdził Andrzej Melak, brat Stefana, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, który zginął w Smoleńsku.
Prokuratura i komisja ma obowiązek wykonać wszystkie czynności, których nie zrobili 6,5 roku temu śledczy badający przyczyny katastrofy smoleńskiej - uważa poseł PiS Andrzej Melak. Dodał, że w jego przekonaniu ekshumacje ofiar są niezbędne.
Melak powiedział dziennikarzom w Sejmie, że bliscy ofiar czekają z nadzieją na to, co zaproponuje im podczas środowego spotkania podkomisja, którą MON powołało w lutym do ponownego zbadania katastrofy. To pierwsze spotkanie podkomisji z bliskimi ofiar; rozpocznie się o godz.13.
- To, czego nie dokonali 6,5 roku temu prokuratorzy z urzędu, teraz prokuratura i komisja ma obowiązek wykonać, bo my chcemy wszyscy poznać okoliczności śmierci swych bliskich i te badania sekcyjne i ekshumacje są w moim przekonaniu niezbędne - powiedział Andrzej Melak.
- Nie pokazano mi dokumentacji, która by przekonywała mnie, że w trumnie jest mój brat, Stefan Melak. Do dzisiaj nie jesteśmy pewni, gdzie są złożone zwłoki mojego brata. Tym bardziej że dziewięć ekshumacji wykazało sześć omyłek w pochowaniu zwłok bliskich w zupełnie innych grobach - powiedział Melak.
- Ja o tym mówiłam od 6 lat, nie wyobrażam sobie z punktu widzenia procesowego, że nie dojdzie do ekshumacji - powiedziała Małgorzata Wassermann. - Jestem ogromnie poruszona tymi dzisiejszymi wypowiedziami, jedna z osób powiedziała, że dla tych wszystkich ofiar powinien być jeden grób, zastanówcie się państwo nad tym, co mówicie - dodała. Wassermann.
- Wydaje mi się, że ekshumacja jest sprawą przesądzoną. Pan prokurator chce sprawdzić coś, co jest oczywiste, mianowicie, że jest bałagan, m.in. z dokumentacją. Moglibyśmy jednak znaleźć "złoty środek", a więc powinny być ekshumowane tylko te ciała, których rodzina chce takiej ekshumacji - powiedział Paweł Deresz. - O przeprowadzeniu ekshumacji dowiedziałem się z mediów. Czekam, aż prokurator z nami porozmawia - dodał.
Był pytany o to, czy widzi sens ekshumacji. - W Polsce obowiązują pewne przepisy. Ja się muszę dostosować do polskiego prawa - stwierdził Deresz.
Ekshumacje wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej
Na początku tygodnia RMF FM podało, że prokuratura zdecydowała, iż będą ekshumacje wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej - z wyjątkiem tych osób, których szczątki były już badane w trakcie śledztwa. Według radia co najmniej cztery rodziny zostały już poinformowane o takich planach, ale prokuratura nie ujawnia listy i kolejności prac ekshumacyjnych. To najnowsze decyzje specjalnego zespołu śledczych z Prokuratury Krajowej, kierowanego przez zastępcę prokuratora generalnego Marka Pasionka, powołanego do wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik nie potwierdziła PAP tych informacji. "Prokurator Pasionek zapowiadał, że śledztwo nie będzie prowadzone pod ostrzałem mediów. Informować będziemy na konferencji prasowej (...) we wrześniu, może w październiku, może w listopadzie" - powiedziała.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja udawała się na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
"Gazeta Polska" ujawnia: nieznany smoleński dokument pogrąża Tuska
W środę "Gazeta Polska" ujawniła, że w szafach i biurkach pozostałych po poprzednich władzach wciąż kryją się dokumenty, które rzucają nowe światło na tragedię z 10 kwietnia 2010 r.
Pismo, o którym musiał wiedzieć Donald Tusk, przez pięć lat było ukrywane przez poprzednie władze - twierdzi gazeta. Jego autor „zmarł nagle” w listopadzie ubiegłego roku
Dokument pochodzi z sierpnia 2010 r. i podpisany został przez Stanisława Żurkowskiego – ówczesnego przewodniczącego Podkomisji Technicznej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP). Pismo, zatytułowane „notatka służbowa”, powstało po spotkaniu członków Podkomisji Technicznej KBWLLP z grupą ekspertów towarzyszących płk. Edmundowi Klichowi, akredytowanemu przedstawicielowi Polski przy rosyjskiej komisji MAK.
Eksperci ci mieli zbadać wrak i zebrać wszystkie możliwe informacje mogące być przydatne w polskim badaniu katastrofy. Mimo pobytu w Rosji nie skontaktowali się ani z rosyjskim producentem samolotu, ani z zakładem, w którym remontowano tupolewa - czytamy w "Gazecie Polskiej".