Dlaczego Okocim musi produkować niby-czeskie piwo. Dzika walka o 40 groszy zysku

Wąsate dziadki w reklamie piwa to prawdziwi Czesi, czeskie jest miasteczko, etykieta w języku czeskim, a i receptura też pochodzi od czeskiego piwowara. Jeśli uwierzyliście, że Žatecký Světlý Ležák, hit z półek Biedronki oraz Żabki, pochodzi z Czech, to daliście się nabrać.

Dlaczego Okocim musi produkować niby-czeskie piwo. Dzika walka o 40 groszy zysku
Źródło zdjęć: © Youtube.com | Carlsberg Group
Tomasz Molga

22.02.2018 | aktual.: 22.02.2018 16:42

Drobnym drukiem oznaczonym też gwiazdką, producent piwa czyli Carlsberg, informuje, że produkt powstaje w... browarze w Brzesku. Tu wyjaśnienie: Brzesko leży 300 kilometrów od Czech - to po prostu nasz, słynny browar okocimski. Po debiucie rynkowym w ubiegłego roku Žatecký Světlý Ležák jest ponownie mocno reklamowany w telewizji. Kto nie doczyta etykiety i komunikatu z gwiazdką, jest przekonany, że za 2,99 zł (sugerowana cena detaliczna) kupuje oryginalny produkt z Czech.

Aferę wywąchali piwni blogerzy

"Kupiłem w ciemno, choć w podświadomości coś mi mówiło, że z czeskim piwem to nic nie będzie miało wspólnego." "Na początku piwko jako koncernówka było naprawdę w porządku, ale jak zawsze bywa - reklamy, emisja w tv, i skończył się smak piwa, teraz smakuje jak każda koncernówka." - piszą internauci z piwnych blogów. Piwny guru, Tomasz Kopyra orzekł, że Žatecký nie ma w sobie za dużo IBU, czyli goryczki pochodzącej z chmielu.

Już sam pomysł produkcji czeskiego piwa w Polsce i sprzedawanie go hasłem "to je vyborne pivo" może wydawać się co najmniej dziwaczny. W browarze w Okocimiu założonym w 1845 roku raczej nie narzekają na brak tradycji. Jan Götz-Okocimski uczynił z niego szóstą pod względem wielkości piwną firmę w Europie.

Wyjaśnienie tajemnicy kreatywności menedżerów Carlsberga kryje się w cenach i na półkach marketów. Na przykład w Lidlu promocyjna cena puszki Carlsberga w to już nie 2,60 zł, tylko 1,98 zł. Menedżerowie piwnych koncernów narzekają, że takie promocje są niszczące dla ich firm, bo choć sprzedaż rośnie, to nie ma z czego kreować zysków. Wystarczy przypomnieć prezesa Żywca, który ograniczył akcje promocyjne w dyskontach i od razu poprawiły się zyski jego firmy.

"W Carlsbergu wpadli na szatański pomysł produkcji "czeskiego piwa" dla polskiego konsumenta. Należytą marżę gwarantuje tu rekomendowana cena: 2,69 zł - butelka oraz 2,99 zł za w puszkę. To odpowiedź na inne zjawisko. Rośnie grupa konsumentów, którzy uważają, że piwo koncernowe ma słabe walory smakowe i jest niskiej jakości. Ci klienci szukają nowych smaków i marek. Co najważniejsze są w stanie zapłacić znacznie więcej" - wyjaśnia Wirtualnej Polsce jeden z piwnych blogerów.

Reklama czeskiego piwa, produkowanego w Polsce. Dopisek pojawia się w 45 sekundzie.

"No przecież informujemy na etykiecie"

W dodatku taki numer Carlsberg wykręcił już nie pierwszy raz. Wcześniej sprzedawał w Biedronce piwo "Žatecký Gus". Ten niby-czeski produkt powstawał w należącym do duńskiej korporacji Baltika Breveries w rosyjskim Petersburgu. Takie praktyki wynikają z sieci korporacyjnych powiązań. Zarówno Okocim jak i czeski Browar Żateck należą do międzynarodowej grupy Carlsberg. Małomiasteczkowy browar z Czech nie zdołałby napoić klientów z polskich sklepów.

- Tylko ze względu na jego bardzo małą wydajność proces warzenia piwa odbywa się w Browarze Okocim, o czym informujemy na etykiecie. Gwarancją jakości piwa jest nadzór przez czeskich piwowarów - mówi Beata Ptaszyńska-Jedynak, dyrektor komunikacji w Carlsberg Polska. Przekonuje, że cała sprawa to po prostu inspiracja. - Inspirowanie się np. piwami o różnych miejscach pochodzenia, różnymi stylami piwnymi, np. Indian Pale Ale, American Pale Ale, etc. i warzenie tych piw w polskich browarach nie jest niczym zaskakującym - dodaje.

To prawda, ale żaden z inspirujących się browarów nie sugeruje w reklamie, że towar dopiero co zajechał do polskiego sklepu z czeskiego miasteczka.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
piwoBiedronkacarlsberg
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (93)