Dawid Jackiewicz przekazał nagrodę. Nie tak jak chciał Jarosław Kaczyński
Były minister skarbu jako jeden z niewielu polityków pokazał dowód przekazania nagrody. Wcześniej rzeczniczka PiS zaznaczyła, że Dawid Jackiewicz jej nie zwrócił. On zaś zaskoczył podwójnie. Nie dość, że nagrody już nie ma, to jeszcze przeznaczył ją na inny cel niż chciał PiS.
18.05.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:45
Tak jak powiedział w rozmowie z WP, tak zrobił. Były polityk Prawa i Sprawiedliwości zwrócił nagrodę. Jest jednak jedno "ale".
Jarosław Kaczyński ogłaszając decyzję o zwrocie nagród przez ministrów i wiceministrów mówił o Caritasie. Nie wszyscy jednak okazali się posłuszni prezesowi. Niektórzy nagrody zatrzymali, inny przekazali je na inny cel. Tak zrobił Dawid Jackiewicz.
"Wczoraj wieczorem przelałem na konto 'Fundacja Dzieciom - Zdążyć z pomocą' 5600 zł pochodzących z nagród otrzymanych w 2016 r., w czasie, kiedy sprawowałem funkcję ministra skarbu państwa" - poinformował na Twitterze.
W rozmowie z WP Jackiewicz przyznał też, że nikt go nie poinformował, że ma zwrócić nagrodę. Niektórzy uważają, że nie powinien tego robić. Polityk walczy z rakiem, ma za sobą operację.
- Ta informacja go przybiła. Jego stan jest bardzo zły, finansowo ledwo wiąże koniec z końcem - powiedział portalowi se.pl przyjaciel Jackiewicza. Z kolei jeden z dolnośląskich posłów stwierdził: - Kiedy usłyszałem, że Beata wymienia Jackiewicza, zdębiałem. Każdy wie, w jakim Dawid jest stanie. Nie powinien oddawać nagrody, nie powinien być w ogóle wymieniany, powinno się mu pomóc.
Jak polityk pożegnał się z PiS
Jackiewicz nie jest już aktywny w polityce. Po odejściu z rządu, nie otrzymał żadnej propozycji pracy w państwowych instytucjach. Tym samym miał stracić kolegów. Jak donosił "Super Express", "kiedy zachorował na raka, PiS go zostawił".
Z funkcją ministra skarbu Jackiewicz pożegnał się 15 września 2016 roku. Został zdymisjonowany, mimo że jego choroba miała nie być już tajemnicą.
- Dawid nie do końca rozumiał sytuację, w której się znalazł. Nie ma sobie nic do zarzucenia i wie, że kontrole w spółkach nie wykazały niczego, co działałoby na jego niekorzyść. Uważa, że stał się ofiarą politycznych rozgrywek. Długo czekał, aż partia wyciągnie do niego rękę, ale na razie nie ma na to szans - stwierdził w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" polityk znający kulisy odsunięcia Jackiewicza.
Wcześniej był europosłem i zarabiał ok. 40 tys. zł miesięcznie. Kiedy PiS wygrał wybory parlamentarne, zrezygnował jednak z tej funkcji, by pracować w ministerstwie, za niższe pieniądze.
Jest po ciężkiej operacji. Wycięto mu węzły chłonne. Ma problemy z poruszaniem się i mówieniem. - To już kolejna operacja Dawida, bo wcześniej cierpiał na raka trzustki, Wtedy wydawało się, że to koniec problemów. Niestety. Okazało się, że ma przerzuty - powiedział w rozmowie z tabloidem przyjaciel byłego polityka. Inna bliska mu osoba zwróciła uwagę na to, że choremu towarzyszą rodzina i przyjaciele, ale brakuje tych z PiS-u.
- Dodatkowo nerwy, życie na bocznym torze bez żadnego zainteresowania kolegów z partii, doprowadziły do tej dramatycznej sytuacji, w której jest teraz - zaznaczyła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl