"Biorę dragi od 14. roku życia i zryłem sobie dzbanek"
W piątek rozpoczęły się wakacje. Dla wielu młodych ludzi będzie to czas na pierwszy kontakt z narkotykami. Zwłaszcza, że sięgają po nie coraz młodsi. Na forach internetowych roi się od wpisów nastolatków, którzy opisują jak zaczynali swoją przygodę z używkami i jak ciężko jest im się wyrwać z nałogu. Aby wyobrazić sobie, jak wygląda psychika człowieka, który zaczyna brać narkotyki w młodym wieku, wystarczy spojrzeć na Miśka Koterskiego - mówi Wirtualnej Polsce Michał Lewandowski, psycholog.
23.06.2008 | aktual.: 23.06.2008 13:39
Amfetaminka (zaczynała w wieku 14 lat): Na początku zaczęłam palić trawę, później feta, kryształki, piguły ... i tak się ciągnie. Bez ćpania wytrzymałam maksymalnie trzy miechy. Staram się to zakończyć, ale nie wiem czy dam radę. Poza ćpaniem jestem normalną nastolatką.
Kaczy (zaczynał w wieku 15 lat): pierwsza poszła piguła celtiki, trochę później białe, zioło i feta (amfetamina). Teraz palę już nałogowo, a piguły i fetę tak co 2 tygodnie.
Jaram codziennie, ale jakoś mnie nie uzależniło
Ziomal (zaczynał w wieku 15 lat): Dzień w dzień jaram tylko hash i piję piwo. Na dyskotekach wciągam krechy włada i biorę piguły. Jakoś mnie to nie uzależniło.
Panus (18 lat, zaczynał w podstawówce): Po raz pierwszy trawę zajarałem jak skończyłem podstawówkę (albo jak do niej chodziłem, nie pamiętam). Maryśka była i jest trendy. Następnie były tabsy (gimnazjum, pierwsze dyskoteki). Potem przestałem jarać shit i zacząłem z amfą. Rok brania i faza już nie była wystarczająca. Ostatnio doszła też koka, ale jest droga, więc nie biorę jej na co dzień.
M1ch45 (zaczynał w wieku 16 lat): Od roku zacząłem brać twarde narkotyki. Od pół roku wciągam amfetaminę i jem pixy (tabletki ecstasy) regularnie z 2-3 dniowymi odstępami. Zdarzało mi się nie spać po tym 4 dni. Wszystko wymknęło się spod kontroli i w sumie za bardzo nie wiem co robić. Jeszcze w tym roku mam maturę...
Pozostanie depresja
Pixmenkrakow (zaczynał w wieku 14 lat): Nikt nie rzuci amfetaminy dopóki nie zrozumie całego zła jakie w niej siedzi. To zło odkrywa się z każdą kreską, ale musi ci ktoś powiedzieć, czym naprawdę jest amfetamina. Ja brałem 3,5 roku białe i miałem totalny maraton. Maraton to seria kresek bez snu, np. po 3,4,5 nocy i dni bez snu. Możesz sobie tylko wyobrażać jak sobie zryłem dzbanek. Mam problemy ze skupieniem się i odnalezieniem wśród ludzi normalnych. Nie biorę od 3 miesięcy. Dlaczego nie biorę? Bo nie dam rady, siadła mi w końcu psycha do tego g..., które zamieniło moje życie w piekło. Mówisz że się czujesz dobrze? Zastanów się co cię tak spina, dlaczego byle co cię wyprowadza z równowagi, dlaczego nienawidzisz swojej mamy. Mówisz, że po białym wszystkich kochasz? To nieprawda, jak się naćpasz to masz wszystkich w d..., potem przychodzi ta zwała, która stanie się z dnia na dzień coraz gorsza. W końcu nie wytrzymasz. Zostaniesz sam, bo z rodziną raczej nie pogadasz. Ze znajomymi raczej też nie, a ci co
brali w końcu skończą brać. Pozostanie depresja.
Paula(zaczynała w wieku 16 lat): Raz spróbowałam i więcej nie wezmę! W swoje urodziny wzięłam niecałą krechę amfetaminy i miałam fazę, ale to nie było przyjemne. Zamiast się dobrze bawić wpadłam w rozpacz i pół impry ryczałam. Pogryzłam sobie dziąsła i żuchwa bolała mnie przez następny dzień. Mam nauczkę.
W objęciach białej przyjaciółki
Posty młodych narkomanów zalewają internet. Oprócz dyskusji na forach dyskusyjnych, w sieci można znaleźć również blogi i strony internetowe, na których młodzi uzależnieni piszą opowiadania na temat swojego nałogu. Oto fragment tekstu Rozdartej -15-latki, która bierze od roku. - Wszystkie myśli o imprezie kojarzą mi się z moją "białą przyjaciółką". W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że bardzo podziwiam ludzi, którzy potrafią bawić się na sucho, może gdybym i ja tak potrafiła to łatwiej byłoby mi zerwać z białym. Nie jest sztuką tańczyć całą imprezę gdy jest się naćpanym, wtedy nogi tańczą same. Sztuką jest naćpać się muzyką.
Charakterystyczne dla większości wpisów jest to, że są pisane slangiem. Jak jednak mówi Aleksandra Łukasiewicz z Monaru, język narkomanów ciągle się zmienia i dochodzą nowe określenia. – Sygnałem dla rodziców może być z pewnością używanie przez dzieci takich słów jak np. buzować, bongo, feta, afgan, witamina A czy UFO. Nie jest to jednak standard, bo każde środowisko ma swój wewnętrzny kod, którym się porozumiewa – mówi Łukasiewicz. Podstawowy zasób słów slangu narkomanów można znaleźć na stronie narkomania.org.pl. Swój słownik gwary narkotykowej opracowała również łódzka policja, która opublikowała na swojej stronie wykaz podstawowych słów języka narkomanów. Obserwuj, ale nie naciskaj
Łukasiewicz zaznacza, że po powrocie z wyjazdów wakacyjnych warto obserwować dziecko. – Jeśli zachowuje się dziwnie, chowa się po kątach rozmawiając przez telefon, ma wysokie ciśnienie lub temperaturę, dostaje tzw. głupawki, przesypia po imprezie całą dobę, nic nie je, a potem ma niespodziewane napady głodu, to może być sygnał, że dzieje się coś złego – mówi Łukasiewicz i dodaje, że warto zwrócić uwagę również na małe folijki, bibułki, czy fifki, które mogą się znaleźć w plecaku lub kieszeni kurtki dziecka.
Aby sprawdzić, czy dziecko jest pod wpływem środków odurzających, warto również sięgnąć po test, który można kupić w aptece. Są różne rodzaje testów - wykrywają obecność jednego lub kilku narkotyków w moczu (np. morfiny, THC, kokainy i amfetaminy). Ten drugi stosujemy gdy nie mamy pewności, który z narkotyków został użyty przez nasze dziecko. – W przypadku amfetaminy jej obecność można wykryć w ciągu trzech dni po użyciu, a marihuany i haszyszu nawet do dwudziestu – mówi Nadia Grzybowska z fimy Hydrex, jednego z producentów testów. Koszt testów waha się od 8 do 22 zł.
Skorzystaj z pomocy fachowca
Aleksandra Łukasiewicz zaznacza jednak, że wykonanie testu powinno być poprzedzone rozmową z dzieckiem. – W przeciwnym razie dziecko może się przed nami zamknąć i bezpowrotnie stracić do nas zaufanie. Jeśli nie wiemy jak się przygotować do takiej rozmowy powinniśmy skorzystać z porady fachowca w poradni specjalistycznej – mówi Łukasiewicz. Adresy miejsc, w których uzyskamy pomoc znajdziemy na stronie Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii.
Szokujące statystyki
Ubiegłoroczne badania przeprowadzone w ramach Europejskiego Programu Badań Ankietowych w Szkołach na temat Używania Alkoholu i Narkotyków (ESPAD) wskazały, że blisko 21% chłopców i 11% dziewcząt z trzecich klas gimnazjum sięgnęło przynajmniej raz w życiu po marihuanę. Odsetek znacznie zwiększa się wśród młodzieży z drugich klas szkół ponadgimnazjalnych – 37% chłopców i 20% dziewcząt w tym wieku deklaruje, że choć raz paliło marihuanę. Na drugim miejscu w obu grupach znajdują się leki uspokajające i nasenne przyjmowane bez przepisu lekarza (gimnazjaliści – 7,1%, uczniowie szkół ponadgimnazjalnych – 9,0%). Na trzecim miejscu wśród uczniów z młodszej grupy znajdują się substancje wziewne (3,5%), a w starszej grupie amfetamina używana przez 4,4% badanych.
Wywiad z Michałem Lewandowskim, psychologiem
WP: Jak przygotować się do rozmowy z dzieckiem, które po powrocie z wakacji zachowuje się inaczej i mamy podejrzenia, że zaczęło brać narkotyki?
Trzeba przede wszystkim dojść do ładu z samym sobą, bo na początku zazwyczaj jesteśmy tą sytuacją przerażeni. Nasz lęk może przerodzić się w agresję, rzucanie oskarżeń i umoralnianie dziecka . A to odnosi skutek odwrotny do zamierzonego, powodując wycofanie się dziecka i niechęć do rozmowy z nami. Może się to okazać szczególnie niebezpieczne, gdy na przykład nasze obawy są nieuzasadnione i dziwne zachowanie dziecka nie jest związane z braniem narkotyków. Możemy wtedy swoim działaniem nakręcić sytuację. Dziecko może zacząć myśleć: „Skoro posądzają mnie o branie narkotyków to rzeczywiście zacznę zażywać i przynajmniej nie będą posądzany bezpodstawnie”.
WP: Jaka powinna to być rozmowa?
Powinna mieć formę partnerskiego dialogu. Oznacza to rezygnacje z prawienia morałów i poprowadzenie rozmowy w stylu: „Zastanówmy się nad tym”, „Co ty o tym myślisz?” „Jakbyś zareagował gdyby ktoś cię poczęstował narkotykami?” etc. Warto pamiętać, że podstawą jest zaufanie, którego nie buduje się z dnia na dzień. Najlepiej by było więc, gdyby pozytywne relacje rodzic-dziecko były już wcześniej ustalone i partnerskie, otwarte rozmowy rodzica z dzieckiem były w domu normą. WP: Czy oznacza to, że jeśli wcześniej nie wypracujemy dobrych relacji z dzieckiem, jesteśmy na przegranej pozycji? Czy da się odbudować utracone zaufanie?
Oczywiście, że można odbudować zaufanie. Wymaga to jednak czasu, starań i cierpliwości. Jeśli jesteśmy rodzicem – krytykiem czy rodzicem – dostarczycielem zabawek, na początku dziecko nie będzie chciało z nami rozmawiać. Może się w nas wtedy pojawić niecierpliwość i reakcja: „ja tu się staram, a on nic”. Warto w takiej sytuacji np. wyjechać z dzieckiem na wakacje, gdzie można wiele fajnych rzeczy robić razem i przy okazji rozmawiać o problemach dziecka, jego potrzebach, marzeniach etc.
WP: A jeśli wyjazd nie przyniesie rezultatu?
Jeśli sytuacja nie ulega poprawie, dziecko jest agresywne lub apatyczne, ma problemy w nauce czy zmienne nastroje to warto zgłosić się do specjalisty. Niestety często jest tak, że rodzice mają problem z wybraniem się do psychologa. Myślą wtedy: „Moje dziecko nie jest narkomanem, jak inni, więc po co mam z nim iść do poradni? To byłaby moja porażka jako rodzica”. A to kompletna bzdura. Dopiero zbagatelizowanie problemu może prowadzić do porażki.
WP: Wielu rodziców zamiast pójść do poradni zaczyna od testu, czy to właściwa kolejność?
Testy mogą wskazać, czy dziecko brało narkotyki, ale trzeba wziąć pod uwagę konsekwencję wynikające z wykonania go. Jak by się Pani czuła, gdyby np. w redakcji coś zginęło i naczelny podłączył wszystkich pod wykrywacz kłamstw? Jeśli mamy uzasadnione podejrzenia to możemy wykonać test, jednak dopiero po wstępnej rozmowie. Nie możemy kłaść testu na stół i żądać, aby dziecko robiło to, co mu nakazujemy. Dopiero po jego zgodzie możemy się zdecydować na tego rodzaju badanie. Trzeba mu najpierw wytłumaczyć, że chcemy zrobić test nie po to, by go o coś oskarżyć, ale dlatego, że się o nie boimy i chcemy mieć pewność.
WP: Internet jest pełen wypowiedzi nastolatków, którzy wymieniają się swoimi doświadczeniami. Bez najmniejszego problemu zdobywają informacje o narkotykach i miejscach, w których mogą z łatwością je kupić w sieci. Czy w dobie wszechobecnego internetu rodzice mogą mieć w ogóle coś do powiedzenia?
Tak, pod warunkiem, że budujemy z dzieckiem odpowiednie relacje. Rodzic jest dla dziecka wzorem i jeśli ten wzorzec jest pozytywny, to dziecko będzie z niego czerpać. Jeśli jednak rodzica nie ma w ogóle, lub jest nadmiernie kontrolujący, to będzie ono szukało wzorców w innych miejscach – w sieci, mediach, wśród rówieśników, a kultura masowa promuje ostatnimi bycie „cool” i częścią tego wizerunku są właśnie używki. Palenie marihuany stało się dla młodych ludzi powodem do dumy, więc jest duże ryzyko, że dziecko pójdzie właśnie w tę stronę.
WP: No tak, ale jak nie „przegiąć” z partnerstwem i nie pójść w stronę przyzwalania dziecku na zbyt wiele?
Nie popadajmy w absurd. Jedną sprawą jest to, że stwarzając relacje partnerskie uczymy dziecko, że może z nami o wszystkim porozmawiać - jak równy z równym, ale drugą sprawą jest to, że w rodzinie powinny obowiązywać jasne i klarowne zasady – np., że w domu używek się nie toleruje. I to powinno dotyczyć nie tylko narkotyków, ale także papierosów czy alkoholu. Taki zakaz powinien dotyczyć również rodziców, bo trudno sobie wyobrazić, że dziecko słucha rad taty, który codziennie po pracy popija piwko i wypala paczkę papierosów. Dziecko w takich sytuacjach myśli sobie: „Co ten hipokryta do mnie mówi? On pali fajki i pije, ja popalam marihuanę. W czym więc problem?” WP: Dlaczego coraz młodsi sięgają po narkotyki?
To jest proste – młodsi wzorują się na starszych. A skoro biorą coraz młodsi, to ta bariera wiekowa cały czas się obniża.
WP: Zmienił się również profil młodego narkomana. Nie jest już to człowiek z patologicznej rodziny dający sobie w żyłę na dworcu, ale młody, zadbany i inteligentny dzieciak z dobrego domu.
Tak, ale to, że ktoś pochodzi z bogatej rodziny nie oznacza, że w jego domu nie dochodzi do patologii. Tu nie chodzi o status finansowy, ale to, jaki dziecko ma kontakt z rodzicem.
WP: A czy to nie jest związane z coraz większą presją wywieraną na młodych ludzi, którzy coraz szybciej muszą wchodzić w dorosłe życie, zdobywać pracę, znać biegle kilka języków, robić karierę?
To wszystko zależy od tego, na co rodzic kładzie nacisk. Jeśli względem dziecka ma się olbrzymie wymagania i jest dla nas kochane tylko wtedy, gdy przynosi do domu czerwony pasek na świadectwie, wygrywa kolejne olimpiady i jest najlepszy, to ta presja może sprawić, że dziecko sięgnie po narkotyki, które uważane są za “dopalacze”– np. amfetaminę. To jest dla nich sposobem na sprostanie oczekiwaniom rodziców za wszelką cenę. A powinno być tak, że rodzice obdarzają dziecko bezwarunkową miłością – kochają nie za coś, ale bez względu na wszystko. Wtedy budujemy zdrowe relacje i zdrową pewność siebie w młodej osobie. Dziecko ma wtedy poczucie, że jest akceptowane niezależnie od swoich osiągnięć. Wtedy mamy szansę wychować fantastyczną osobę, która będzie sobie radzić w życiu i będzie szczęśliwa. A o to nam chyba jako rodzicom chodzi.
WP: Młodym ludziom wydaje się, że narkotyki pozwolą im być coraz lepszym, zdadzą egzaminy w szkole i dostaną świetną pracę. Żyją w przekonaniu, że łatwo z tym zerwą. Ale czy nie jest to złudne?
Narkotyki są najbardziej uzależniającymi z używek. Od kokainy na przykład można się fizycznie uzależnić po jednokrotnym zażyciu. Dlatego to nie jest tak, że łatwo przestaje się brać narkotyki. Im dłużej się bierze, tym trudniej z nimi skończyć. Stają się potrzebne do życia jak tlen. Jeśli ktoś bierze je przez całą szkołę średnią, to szansa, że później pójdzie na studia, a potem do pracy i będzie sobie świetnie radził bez nich, jest nikła. Niewielu w ogóle udaje się wyjść z tego uzależnienia.
WP: Jak wygląda wychodzenie z nałogu przykładowego 17-latka, który od dwóch lat pali marihuanę i do tego sięga na imprezach po inne narkotyki? Jak długo trwa taka terapia?
Teoretycznie marihuana nie uzależnia fizycznie, jednak to co teraz sprzedaje się jako marihuanę niewiele przypomina to, co palił Bob Marley. Więcej w tym syntetyków niż konopi. A odnośnie wychodzenia z nałogu, bardzo ciężko określić czas, bo to kwestia indywidualna. Jeśli uzależnienie nie jest tylko psychiczne, ale już fizyczne, to jest to bardzo bolesny proces dla całej rodziny. Terapia może trwać nawet kilka lat. Poza tym, podobnie jak w przypadku alkoholu, narkomanem pozostaje się do końca życia. Można być co najwyżej nie biorącym narkomanem. A ze względu na olbrzymią siłę, z jaką narkotyki uzależniają, osoby, które wyszły z ośrodka odwykowego i udaje im się wytrwać bez narkotyków to rzadkość.
WP: Co się dzieje z psychiką człowieka, który zaczyna brać narkotyki w wieku 14-15 lat?
Wystarczy spojrzeć na Miśka Koterskiego czy bełkoczącego Ozzy'ego Osbourne'a – jak wygląda człowiek, który ma mózg zniszczony przez narkotyki. Po pierwsze jest to spustoszenie emocjonalne spowodowane używaniem narkotyków, a co za tym idzie problemy z postrzeganiem siebie i sytuacji. Mogą powodować poważne choroby psychiczne, przyczyniając się na przykład do rozwoju różnego rodzaju psychoz. Poza tym dochodzi do zmian intelektualnych . Generalnie narkotyki niszczą nasz mózg i osłabiają intelekt. Jeśli więc komuś się wydaje, że dzięki narkotykom będzie skuteczniejszy, lepszy, szczęśliwszy, osiągnie sukces i będzie cieszył się życiem to się niestety głęboko myli.
Z psychologiem Michałem Lewandowskim rozmawiała Agnieszka Niesłuchowska