21 stycznia przed godziną 9 policja otrzymała informację, że widziano małe dziecko, spacerujące samotnie po ulicy tylko w pieluszce. Na policję zadzwoniła kobieta, która przejechała samochodem w pobliżu chłopca. Jednak zamiast się zatrzymać i zapewnić dziecku ochronę przez mrozem, pojechała dalej.
Policjanci wszczęli akcję, jednak już po godzinie na komisariat zadzwonił ojciec. "Chłopiec wymknął się z domu, a po paru godzinach sam do niego powrócił" - podał portal mojanorwegia.pl.
ZOBACZ TAKŻE: Strajk Polaków w Bergen. Norwegia nie jest rajem na ziemi
Policjanci z Trondheim przyznają, że "gdyby przechodnie zareagowali szybciej, dziecko nie byłoby narażone na niebezpieczeństwo". Funkcjonariusze nie potrafią dokładnie określić, jak długo 3-latek znajdował się na 12-stopniowym mrozie bez opieki. Chłopiec został odnaleziony, wrócił do domu sam, bardzo zziębnięty, ale w dobrym stanie.