Zabójstwa dzieci w Hipolitowie - apelacje wysłane do sądu odwoławczego
Do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku wysłane zostały z sądu w Łomży apelacje w sprawie 43-letniej Beaty Z. ze wsi Hipolitowo (Podlaskie), w maju nieprawomocnie skazanej na 25 lat więzienia za zabójstwo w latach 2000-2012 piątki swoich nowo narodzonych dzieci - poinformował Sąd Okręgowy w Łomży. Wyrok zaskarżyły obie strony - obrońca oskarżonej i prokuratura.
12.08.2014 | aktual.: 12.08.2014 14:10
Termin rozprawy odwoławczej przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku powinien być wyznaczony na październik lub listopad.
Obrona chce uniewinnienia, ewentualnie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji. Składa też wniosek dowodowy, o ponowne zbadanie Beaty Z. przez zespół biegłych psychologów i psychiatrów.
Prokuratura, która domagała się przed sądem w Łomży dożywocia, również zaskarżyła wyrok. Ponieważ uważa, że kara powinna być surowsza, niż orzeczone 25 lat więzienia, a sąd apelacyjny sam nie może kary na dożywocie zmienić, w apelacji oskarżyciel domaga się uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Łomży.
Łomżyńska prokuratura okręgowa oskarżyła mieszkankę Hipolitowa o zabójstwo dzieci, urodzonych w 2000, 2003, 2008, 2010 i 2012 roku - trzech chłopców i dwóch dziewczynek. Według śledczych, kobieta świadomie pozostawiała je po porodzie w takim miejscu i warunkach, w których nie miały szans na przeżycie - szczątki dwojga z nich znaleziono na strychu jej domu, dwojga kolejnych - w piwnicy w stodole.
Szczątków piątego dziecka, utopionego - jak przyjęto w akcie oskarżenia - w stawie w Hipolitowie, mimo poszukiwań, nie udało się odnaleźć.
W śledztwie Beata Z. przyznała się do zarzutów dotyczących zabójstw piątki dzieci. Mówiła też wtedy, że to postawa konkubenta, który nie interesował się nią, gdy zachodziła w kolejne ciąże, decydowała o tym, iż nie chciała tych dzieci.
Na początku procesu, który trwał od listopada 2013 roku do maja tego roku, zmieniła jednak wyjaśnienia. Przyznała się wówczas nie do zabójstw noworodków, a jedynie do nieudzielenia im pomocy.
Sąd uznał jednak Beatę Z. za winną wszystkich zarzucanych jej czynów i skazał na karę łączną 25 lat więzienia. W opisie czynów przyjął, że działała w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia i wbrew prawnemu obowiązkowi podjęcia opieki nad nowo narodzonymi dziećmi.
Sąd przyjął, że wszystkie dzieci urodziły się żywe, a o ciążach wiedział konkubent (w procesie odmówił składania wyjaśnień, a w śledztwie prokuratura nie znalazła dowodów, by miał on związek z zabójstwami), ale do końca nie udało się ustalić, czy wiedzieli też inni mieszkańcy wsi.
Sędzia ocenił, że orzeczona kara 25 lat więzienia spełni rolę wychowawczą i ochroni zarówno skazaną przed popełnieniem podobnych przestępstw, jak i innych przed złem, które mogłaby im uczynić. Karę dożywocia, czego chciała prokuratura, uznał jednak za "noszącą znamiona zemsty", a - jak podkreślił sąd - kara nie może być zemstą.