Trójmiejskim szpitalom brakuje pieniędzy na tegoroczne operacje
Trójmiejskie szpitale realizują już tylko pilne badania diagnostyczne. Limity kontraktowe wyczerpały się. Straty szpitali mogą sięgnąć 100 mln zł.
Dla pomorskich sal operacyjnych i laboratoriów diagnostycznych rok powinien kończyć się jesienią. Wszystko dzięki niedoszacowanym przez Narodowy Fundusz Zdrowia kontraktom. Odgórnie ustala on, ile badań oraz operacji będzie w ciągu roku przez niego refundowanych w danej placówce. W związku z tym, że w budżecie notorycznie jest mało pieniędzy to ilość nieodpłatnych badań szybko się kończy.
Chociaż do końca roku pozostało ponad trzy miesiące to w Trójmieście nie można odnaleźć już pracowni, która nieodpłatnie wykona zlecone przez lekarza badanie. Dotyczy to zarówno bardzo prostych, jak i skomplikowanych badań. Pacjenci będący w kolejce do zleconego badania rezonansu elektromagnetycznego mogą liczyć tylko na cud. Rozgrywa się on każdorazowo, gdy osoba będąca przed nami w kolejce rezygnuje z badania.
Dramat pacjentów ogrywany jest każdego roku o tej samej porze. Tak jak drogowców zaskakuje zima, tak NFZ zaskakują we wrześniu niedoszacowane kontrakty. Stawia to w bardzo trudnym położeniu zarówno pacjentów, jak i szpitale. Placówki medyczne stoją wówczas przed bardzo trudnym wyborem. Lekarze muszą decydować, czy przyjąć pacjentów na własny koszt i liczyć, że NFZ zwróci pozakontraktowe badania, czy może odesłać pacjenta do domu.
Niektóre kliniki próbują ratować się za pomocą półśrodków. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku prowadzi zapisy na badania na przyszły rok. Za kilka tygodni i ten środek może przestać działać z braku wolnych miejsc.
Szpitale nadają najwyższy priorytet badaniom zleconym wobec dzieci oraz nagłych przypadków. Istotą problemu jest fakt, że ponad 80 proc. wszystkich skierowań posiada adnotację "natychmiastowe" lub "pilne". Trudno jest też dziwić się osobom, które czekają od dawna i denerwują się, że termin zabiegu się wiecznie opóźnia.
Problem kosztów jest jednym z najpoważniejszych w służbie zdrowia. Pracownia radiologiczna UCK wykonała 110 proc. zakontraktowanych badań i naświetleń, a przecież do końca roku pozostały ponad 3 miesiące. W skali całej kliniki oznacza to, że NFZ powinien dopłacić UCK 30 mln zł za wykonane tylko do tej pory nadprogramowe zabiegi.
Podobnie nieciekawa sytuacja dotyczy szpitala im. św. Wincentego w Gdyni. Kontrakty podpisywane z NFZ zakładają, że szpitale mogą przekroczyć bez konsekwencji finansowych ustaloną liczbę badań i zabiegów o 3 proc. Oddział internistyczny oraz naczyniowy przekroczyły ją już o ponad 20 proc. Obecnie operowane są jedynie nagłe wypadki. Planowe operacje przesuwa się na następny rok.
Szacuje się, że w tym roku szpitale i pracownie mogą wykonać ponadkontraktowe zabiegi o wartości ponad 100 mln zł. Część z nich zostanie z pewnością zwrócona przez NFZ, ale niestety nie wszystkie. Oznacza to, że szpitale będą musiały występować na drogę sądową.