Tomasz Horbowski z Fundacji Batorego dla WP: Ukraińcy boją się powtórki z Gruzji
Wspólnym mianownikiem różnorodnego pod wieloma względami Majdanu jest chęć zmian reguł gry w kraju. Ukraińcy mieli dość państwa oligarchicznego, skorumpowanego, które rządziło się według porządku z ubiegłego systemu. Choć dla obserwatorów z zewnątrz Ukraina jest podzielona na proeuropojską i prorosyjską, sympatyków i przeciwników Majdanu, w praktyce podział nie jest tak radykalny – mówi WP.PL Tomasz Horbowski z Fundacji Batorego, Fundacji Wspólna Europa, redaktor portalu Eastbook.eu.
25.02.2014 | aktual.: 26.02.2014 14:33
Tomasz Horbowski, który kilka dni temu wrócił z Ukrainy, z Odessy, tłumaczy, że osoby, które na „pierwszy rzut oka wydawały się przeciwnikami Majdanu, choć Majdanu nie popierają, doskonale rozumieją demonstrantów”.
- Wszyscy Ukraińcy, bez wyjątku, chcą zmiany systemu, struktur państwowych. To napawa optymizmem, bo wokół wspólnej idei, można budować ukraińską jedność – mówi ekspert z Fundacji Batorego.
Niezadowolenie wzrastało w narodzie ukraińskim przez lata. - Pomarańczowa rewolucja, która rozbudziła nadzieje, okazała się niewypałem. Politycy przegrali ją, stąd chłodne przyjęcie na Majdanie Julii Tymoszenko. To nie była i nie jest liderka, na którą czeka całe społeczeństwo. Podobnie z Władimirem Kliczką (lider partii UDAR), Ołehem Tiahnybokiem (lider frakcji „Swoboda”) i Arsenijem Jaceniukiem (lider partii Batkiwszczyna), określanymi jako przywódcy opozycji – mówi Tomasz Horbowski.
- Dystans do polityków jest bardzo duży. Majdan niechętnie się z nimi utożsamia – dodaje Horbowski. Kto zatem mógłby być liderem, za którym demonstranci stanęliby murem? – Według mnie, w grę wchodzą trzy nazwiska: oligarcha Petro Poroszenko (były szef MSW Ukrainy, banku centralnego, minister handlu oraz sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony), Jurij Łucenko (były szef były szef MSW Ukrainy) i Andrij Parubij (przywódca Samoobrony Majdanu jest zarazem posłem Batkiwszczyny). To osoby, które – mimo politycznej przyszłości, nie są aż tak przesiąknięte polityką – akcentuje ekspert.
W jego opinii Julia Tymoszenko już nie pociągnie za sobą Ukraińców. - Mustafa Najem, dziennikarz, który zapoczątkował rewolucję na Majdanie, napisał ostatnio, że Tymoszenko jest świetną ikoną ofiary reżimu Janukowycza, ale nie może być politykiem, w którym naród upatrywać szansy na zmiany. Miała już przecież swoje pięć minut w historii ukraińskiej polityki. Tłumów nie porwie także Kliczko. – Nie ma charyzmy, ambicji ani instynktu politycznego na miarę Jaceniuka czy Tiahnyboka. Choć pokazał kilka podbudowujących Majdan gestów, potrafił zatrzymać agresję, starał się ostudzić emocje, na dłuższą metę nie jest w stanie sam poprowadzić demonstrantów do zwycięstwa – mówi Horbowski.
Ekspert zwraca też uwagę na niebezpieczną taktykę Rosji. - Niepokojące jest początkowe milczenie Rosji, a teraz – czołgi wystawione pod Sewastopolem na Krymie. Mam nadzieję, że nie dojdzie do rozwiązań siłowych. Rozmawiałem ze znajomymi z Krymu. Boją się powtórzenia wariantu, który Rosja zrealizowała w Gruzji – doprowadzenia do rozłamu kraju i podziału na separatystyczne regiony – Abchazję i Osetię Południową. Już pojawiła się informacja, że Rosja zamierza uprościć procedury związane z ubieganiem się obywateli Ukrainy o rosyjskie obywatelstwo. Trzeba się uważnie przyglądać temu, co się będzie działo na prorosyjskim Krymie.
Tomasz Horbowski specjalnie dla WP.PL