To nie będzie taka Malutka zmiana. Oto największy sukces Błaszczaka
Polskie pułki przeciwpancerne w końcu wymienią 50-letnie wozy na nowe pojazdy budowane w Hucie Stalowa Wola. Bez kozery można powiedzieć, że jest to największy sukces resortu obrony pod rządami Prawa i Sprawiedliwości.
W środę, 20 lipca, minister obrony Mariusz Błaszczak podpisał ramową umowę na samobieżny system przeciwpancerny Ottokar Brzoza. Na jej podstawie konsorcjum PGZ-Ottokar do końca 2023 roku ma dostarczyć prototypowy moduł niszczyciela czołgów, a dwa lata później pierwsza bateria ma osiągnąć gotowość bojową.
- Naszym założeniem jest to, żeby nasycić Wojsko Polskie takimi jednostkami. W każdej dywizji będą pułki przeciwpancerne – mówił Błaszczak.
- Za dwa lata 14. pułk artylerii przeciwpancernej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, wyposażony w niszczyciele czołgów Ottokar Brzoza osiągnie gotowość operacyjną – dodał minister.
Program zakupu niszczycieli czołgów Ottokar Brzoza w 2018 roku zastąpił Barakudę, która rozpoczęła się zaledwie rok wcześniej. I w zasadzie był to dobry krok. Program ruszył z kopyta, zwłaszcza, że nosiciel systemu był w zasadzie gotowy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Tatrosan
Nosicielem systemu ma zostać Tatrosan – pojazd opracowany przez czesko-polskie konsorcjum składające się z Tatra Export i Huty Stalowa Wola. Docelowo pojazd ma być produkowany w fabryce Autosan, która należy do HSW i Pit-Radwar. Na razie nazwa, powstała z połączenia nazw obu producentów, jest umowna. Polska Grupa Zbrojeniowa nadal nie podjęła decyzji, jak ostatecznie będzie nazywał się nowy pojazd.
Umowę na budowę samochodu podpisano w 2020 roku podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach, gdzie prototyp wozu był pokazywany w 2019 roku. Niezwykle szybkie tempo pracy nad Tatrosanem osiągnięto dzięki wykorzystaniu gotowych podzespołów.
Czesi dostarczyli sprawdzone podwozie Tatra 815-7 w wersji z napędem na cztery koła, produkowane od 2008 roku. Czeskiej produkcji jest również silnik, a automatyczna skrzynia biegów pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Wspólnie została opracowana modułowa kabina, która może zostać dostosowana do wielu zadań, a także w prosty sposób dopancerzona. Dlatego też stanie się on powszechnym pojazdem w polskich Siłach Zbrojnych. Planowane są wersje rozpoznawcze, wozy dowodzenia oraz nośniki uzbrojenia – wyrzutni rakiet przeciwpancernych, amunicji krążącej Warmate 2 i być może moździerzy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Ottokar Brzoza
- Niszczyciele czołgów będą wyposażone w przeciwpancerne pociski kierowane Brimstone. To są pociski, które odznaczają się wysoką jakością, wysoką klasą. W jednej baterii będzie 8 niszczycieli czołgów. Jedna salwa to 8 pocisków, zasięg tych pocisków to 12 kilometrów – wyjaśniał minister Błaszczak.
- W baterii oprócz niszczycieli będą także wozy dowodzenia, wozy amunicyjne, wozy wsparcia technicznego i wozy rozpoznania. Stąd też jednostki będą przygotowane do sprostania wymogom dzisiejszego pola walki. A jakie są te wymagania wiemy doskonale, bo obserwujemy sytuację na Ukrainie, obserwujemy w jaki sposób Ukraińcy odpierają inwazję rosyjską i wiemy, że tego rodzaju broń, a wiec niszczyciele czołgów, broń przeciwpancerna ma ogromne znaczenie – podkreślał.
Wspomniane przez ministra osiem niszczycieli czołgów, wóz dowodzenia dowódcy baterii, dwa wozy dowodzenia dowódców plutonów i dwa artyleryjskie wozy rozpoznawcze będą osadzone na podwoziu Tatrosana. Kolejne pojazdy bateryjnego modułu ogniowego - dwa wozy amunicyjne, dwa wozy ewakuacji medycznej, oraz po jednym uniwersalnym mobilnym kontenerowym warsztacie remontu podwozi i uniwersalnym mobilnym kontenerowym warsztacie uzbrojenia i elektroniki, będą budowane na podwoziach ciężarówek Jelcza.
Brimstone
Pociski kierowane MBDA Brimstone zostały opracowane z myślą o śmigłowcach i samolotach wielozadaniowych. To one pierwotnie były nośnikami Brimstone’ów. Z czasem jednak zaczęto je także montować na pojazdach lądowych. Teraz głośno się o nich stało dzięki skutecznej walce na Ukrainie przeciwko rosyjskim czołgom.
Brimstone może razić cele na odległości 12 km. Radar pocisku umożliwia rozpoznanie celu z bardzo dużą dokładnością, dlatego możliwe jest zaprogramowanie ataku na określony typ celów np. konkretny typ czołgu. Moment włączenia radaru może być także zaprogramowany. Utrudnia to obronę przed atakiem.
Polacy zostaną włączeni w proces produkcyjny pocisków. PGZ dąży jednak do samodzielnej produkcji w zakładach Mesko. Pozwoli to całkowicie uniezależnić produkcję systemów przeciwpancernych od zagranicznych dostawców i wkroczyć w nową erę walki z pojazdami opancerzonymi. Obecnie wykorzystywane systemy nadają się już tylko i wyłącznie do muzeum.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Malutka
Dziś trzonem polskich pułków przeciwpancernych są zestawy 9P133 Malutka-P z wyrzutnią przeciwpancernych pocisków kierowanych 9M14 Malutka. Zestaw został opracowany w 1969 roku na podstawie opancerzonego samochodu rozpoznawczego BRDM-2. Pierwsze wozy trafiły do Polski w 1971 roku. Ostatnie - sześć lat później.
Pociski Malutka mają jeszcze starszy rodowód. Wywodzi się on z zachodnich pocisków, opracowanych w latach 50. XX wieku. Opierał się głównie na francuskim Entac i szwajcarskiej Cobrze. Maksymalny zasięg pocisku to zaledwie 3 km. Artylerzysta kieruje nim przy pomocy manipulatora, który przesyła sygnał poprzez trzyżyłowy przewód ciągnący się za pociskiem. Kolejną wadą pocisku jest jego niewielka prędkość. Osiągnięcie maksymalnego zasięgu zajmuje mu około 30 sekund, co daje zaatakowanemu bardzo dużo czasu na obronę. A żeby się obronić przed Malutką wystarczy postawić zasłonę dymną. Na współczesnym polu walki pocisk nie miałby czego szukać.
Dlatego tak istotne jest zakończenie postępowania na nowe niszczyciele czołgów. Dotychczas Polska armia była w zasadzie bezbronna. Żołnierze posiadali jedynie ręczne wyrzutnie przeciwpancerne, a śmigłowce szturmowe Mi-24 już dawno straciły zdolność przenoszenia pocisków przeciwpancernych.
Pod każdym względem program Ottokar Brzoza został przeprowadzony bardzo dobrze. Jest to pierwszy taki przypadek odkąd resortem obrony kieruje Mariusz Błaszczak. Co najważniejsze, z ogromnym udziałem polskiego przemysłu obronnego.