Na czwartek zaplanowano ogłoszenie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie kadencyjności RPO. W środę odbyła się kolejna rozprawa, a pytania Adamowi Bodnarowi zadawał m.in. sędzia Stanisław Piotrowicz. Jak mówił w programie "Newsroom" WP prof. UW Marcin Matczak: - Osoby, które moim zdaniem nie powinny się tam znaleźć, przepytywały i traktowały jak intruza osobę, która tam znaleźć się powinna, czyli prof. Bodnara. To był dość smutny spektakl dla mnie i tak naprawdę myślę, że także dla Polski. Była to sytuacja, w której organ, który powinien bronić praw obywateli czyli Trybunał Konstytucyjny moim zdaniem zaatakował innego piastuna organu, który powinien bronić praw i wolności obywatelskich. To jest dla Polski i dla obywateli bardzo smutna sytuacja – mówił Matczak. Jego zdaniem, finał tej sprawy jest dość przewidywalny. - W takich sytuacjach, w jakich jest teraz Polska, (...) dochodzi do czegoś takiego, co nazywa się wydrążeniem instytucji. Polega to na tym, że ta instytucja stoi, budynek jest, ma swoją nazwę. Wymienia się natomiast człowieka odważnego, który jest w stanie tę instytucję prowadzić do celu, do którego ona służy, czyli na przykład patrzenia władzy na ręce. Wymienia się tego człowieka na osobę przeciętną, ospałą, która tego nie robi. Można wtedy pokazać ludziom, że ta instytucja jest, ale ten człowiek wydrąża ją z jej celu i jej funkcji. Myślę, że kiedy profesor Bodnar zostanie usunięty z tego stanowiska, bo myślę, że do tego to wszystko prowadzi, pojawi się tam osoba, która wejdzie do tego budynku i go zatrzaśnie na amen. Ten budynek będzie stał, instytucja niby będzie, a działać przestanie – podsumował gość programu "Newsroom".