Leszek Miller(strona 11/1)

Leszek Miller był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit". Były premier oraz europoseł był pytany o wybory prezydenckie na Białorusi, gdzie z obecną głową państwa rywalizuje kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska. Czy szykuje się przełom? – Myślę, że prezydent Łukaszenka ma z kim przegrać. Chyba po raz pierwszy w czasie, jak pełni swój urząd, ta myśl jest w kręgach kierowniczych władz białoruskich obecna – powiedział Miller. - Mamy do czynienia z przebudzeniem społeczeństwa obywatelskiego z takim wyraźnym powiedzeniem "dość" – dodał gość WP. – Niezależnie od tego, jak się zakończy ta fala protestów i wybory, to jest kapitał, który nie zniknie. To jest początek, który dobrze rokuje Białorusi – tłumaczył Leszek Miller. Więcej w materiale wideo.

Leszek Miller był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit". Były premier oraz europoseł był pytany o kondycję opozycji na polskiej scenie politycznej po wyborach prezydenckich 2020. – Szkoda, że Koalicja Obywatelska, która została zbudowana na czas wyborów do PE, została rozbita – ocenił gość WP. - Była szansa, że gdyby w takim układzie razem z innymi ugrupowaniami opozycja ruszyłaby do wyborów prezydenckich, to może Rafał Trzaskowski by wygrał – dodał Miller. – Zgadzam się, że w postępowaniu liderów jest sporo przekonania, że ważniejsze są własne interesy niż ogólne – podkreślił polityk. Więcej w materiale wideo

Leszek Miller był gościem Marka Kacprzaka w programie „Tłit”. Były premier oraz europoseł był pytany o wizytę Sekretarza Stanu USA Marka Pompeo w Polsce. Czy to będzie dobry symbol drugiej kadencji prezydenta Andrzeja Dudy? – To ważny sygnał, tak samo jak odwołanie przez Ministerstwo Obrony Narodowej defilady 15 sierpnia i ja ten gest doceniam – przyznał gość WP, chwaląc postawę szefa MON. Na pytanie, czy Mariusz Błaszczak powinien w ramach rekonstrukcji rządu zostać wicepremierem, Leszek Miller odpowiedział tak: "Podoba mi się zapowiedź redukcji liczby ministerstw. W tej chwili polski rząd jest chyba największy na świecie. Oczywiście liczbowo". - Cieszę się, że po latach mnożenia tych stanowisk (…) to się skończy i rząd w Polsce ma być bardziej sprawny – stwierdził Miller. - To trzeba docenić, jeśli rzeczywiście tak będzie – dodał.

Leszek Miller był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit". Były premier oraz europoseł był pytany o słowa Bartłomieja Sienkiewicza, który w krytyczny sposób odniósł się do bojkotu zaprzysiężenia Andrzeja Dudy. "Ja ścieżką ślepego radykalizmu nie pójdę, bo uważam, że nie prowadzi do zwycięstwa, ale do klęski, nie tylko nas, ale i całej Polski" – oświadczył polityk. Czy Leszek Miller uważa, że kroczy ścieżką klęski, nie idąc na uroczystość w Sejmie? – To są słowa bezrozumne. Tak samo, jak słowa innych polityków, w tym także niestety Lewicy, że każdy patriota weźmie udział w zaprzysiężeniu – powiedział gość WP. Dodał, że nie kwestionuje wyboru Andrzeja Dudy na prezydenta. – Tak postanowiło 10 mln obywateli i Sąd Najwyższy, a właściwie jedna z jego izb (…) Ale nie przyłączę się do tych 10 mln, którym nie przeszkadza, jak urząd sprawuje prezydent Andrzej Duda – odparł Miller.

Leszek Miller był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit". Były premier oraz europoseł był pytany o swoją nieobecność na zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy. – Cieszę się, że jestem w dobrym towarzystwie – powiedział Miller, wskazując na pozostałych polityków. – Nie chcę być obecny z różnych powodów. Po pierwsze, wybory, w których zwyciężył Andrzej Duda, nie były równe, a jeśli nie były równe, to nie były uczciwe – tłumaczył gość WP. - A po drugie, nie chce być obecny na inauguracji nowej kadencji prezydenta, w której zgodnie z zapowiedziami Jarosława Kaczyńskiego, następować będzie dalsze niszczenie prawa – dodał Miller. Na pytanie prowadzącego, czy prezydent będzie postępować w kontrze do prezesa PiS, polityk odparł: "proszę nie żartować". – Andrzej Duda ma jedyny wzór, na który się orientuje, a to jest właśnie Jarosław Kaczyński – oświadczył Miller. Przypomniał również słowa prezydenta Dudy, który stwierdził, że będzie odpowiadał przed Bogiem i historią. - Już w tej zapowiedzi jest fałsz, dlatego, że prezydent nie mówi, że będzie odpowiadać przed prawem, czy konstytucją – powiedział gość WP.

Kto będzie ubiegał się o bycie liderem Zjednoczonej Prawicy za pięć lat? O tym mówił Leszek Miller w porannym programie wyborczym WP. - Myślę, że Zbigniew Ziobro bardzo chętnie rozpocząłby przygotowania do takiej roli, ale podobne tendencje będą zachodziły poza obozem prawicy - stwierdził były premier. Miller podkreślił tu rolę Szymona Hołowni oraz Rafała Trzaskowskiego. - Na pewno myślą o tym, czy za pięć lat nie pojawić się jeszcze raz w roli kandydatów na urząd prezydenta, czy ewentualnie tworzyć własne formacje polityczne - tłumaczył europoseł. Leszek Miller skomentował też słowa Kingi Dudy z wiecu w Pułtusku. - To były bardzo poruszające słowa. Szkoda tylko, że pani Kinga Duda nie powiedziała tego w trakcie kampanii wyborczej, bo mówienie po kampanii wyborczej nie ma tej swojej wagi - stwierdził.

Rafał Trzaskowski miał szansę wygrać wybory? - Uważam, że to był błąd, że nie pojechał do Końskich, bo rozumiejąc obawę przed wszystkimi pułapkami, które zostały zastawione przez pana Kurskiego, to pan Rafał Trzaskowski miał niewiele do stracenia. Wiele więcej do stracenia miał Andrzej Duda - powiedział w programie "Poranek powyborczy" Leszek Miller. - Trzaskowski stracił wspaniałą okazję, żeby swobodnie przemówić do milionów Polaków, także tych, którzy się wahali, do tych niezdecydowanych - przekonywał. Według niego to w takich wyborach najważniejsza jest grupa niezdecydowanych. - Ta debata w Końskich nakładała się na skandaliczną decyzję prezydenta o ułaskawieniu pedofila, pan Trzaskowski mógł z tego zrobić majstersztyk. Gdyby tam pojechał i wykorzystał tę sytuację, to dziś mógłby pić szampana - podkreślił Miller.

Leszek Miller był gościem wieczoru wyborczego w Wirtualnej Polsce. Polityk był pytany m.in. o dalsze losy kampanii prezydenckiej. - Nie wykluczam, że gdyby w sondażach okazało się, ze Trzaskowski wyraźnie wygrywa z Dudą, to nagle dowiemy się, że rząd wprowadza stan klęski żywiołowej, a więc odracza wybory. Nawet gdyby Trzaskowski wygrał, to nagle okazałoby się, że napłynęło tyle protestów wyborczych, że Sąd Najwyższy może te protesty uwzględnić - ostrzegał Miller. Były premier stwierdził, że wystarczy by wzrosła liczba testów i automatycznie wzrośnie liczba zakażeń. - Rząd powie: szanowni obywatele, szanowana opozycjo, sami domagaliście się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, to wprowadzamy. PiS nie zakłada przegranej w tych wyborach i zrobi wszystko, by pozostać u władzy - zaznaczył polityk.

Pierwsza tura wyborów prezydenckich 2020 dobiegła końca. Według wstępnych sondaży Robert Biedroń zajął w nich 5. miejsce uzyskując 2,9 proc. głosów. - Kierownictwo Lewicy mówiło o policzeniu się przy urnach wyborczych. Startowano z poziomu 2, nawet 3 milionów głosów. Na Roberta Biedronia zagłosowało 500 tysięcy. To spadek, bardzo duży spadek - ocenił Leszek Miller. Były premier przyznał, że to "wynik dużo gorszy nawet od kandydatury Magdaleny Ogórek". - Trudno jednak mi powiedzieć, co się stało. Dwie kwestie rzutowały na ten wynik. Biedroń niepotrzebnie atakował Trzaskowskiego za każdym razem. Dodatkowo wypadł bardzo bezbarwnie w tej jedynej debacie telewizyjnej - przyznał były przewodniczący SLD.

- To jest też pytanie o polski Kościół. Widać, że sojusz tronu z ołtarzem jest niebywały - powiedział w programie "Newsroom" Leszek Miller. Były premier skrytykował przemówienie minister Jadwigi Emilewicz z ambony. Jego zdaniem "Kościół za obietnice rządu i instytucji państwowych: dodatkowych pieniędzy i tego, że pedofile nie będą ścigani, udostępnia mównice i trybuny”. Miller w programie odniósł się do zapowiadanego na środę wystąpienia prezesa PiS podczas spotkania z młodymi ludźmi. - To będzie sygnał, że Andrzej Duda równa się Jarosław Kaczyński - podkreślił i zaznaczył, że niektórych wyborców może to odrzucić. Były premier zaznaczył, że w I turze zagłosuje na Roberta Biedronia, a w II - najprawdopodobniej na Rafała Trzaskowskiego.

- Jestem przekonany, że będzie II tura wyborów - powiedział w programie "Newsroom" Leszek Miller. Były premier zauważył, że Rafał Trzaskowski "powoli pnie się do góry". Jego zdaniem sztaby w II turze będą koncentrować się na "niezdecydowanych" wyborcach i szukać u nich poparcia dla swojego kandydata. Miller skomentował również informację o planach przekazania wozów strażackich w gminach, gdzie mieszkańcy tłumnie ruszą na wybory prezydenckie. Nazwał to "lekko cuchnącą kiełbasą wyborczą". - Mam nadzieję, że ludzie nie dadzą się na to nabrać. Do tej pory bylem przekonany, że wozy są potrzebne tam, gdzie jest największe zagrożenie pożarowe - uznał.

"Z długim językiem, jaki ma Włodzimierz Czarzasty, to można mieć co najwyżej duże powodzenie u kobiet" – mówił w wywiadzie radiowym Leszek Miller. Te słowa nie przypadły do gustu ich adresatowi. – To wybitnie seksistowski tekst. Trochę mnie zatkało, bo były dwa dni wolnego i nie wiem za bardzo, jak to skomentować. Ale spróbuję. Takiej starości się właśnie boję. Każdy wiek ma swoje prawa, ale i swoje obowiązki – przyznał Włodzimierz Czarzasty. Wicemarszałek Sejmu uznał też, że "nie da się wciągnąć w werbalne atakowanie byłych premierów, ministrów, prezydentów i przyjaciół z SLD". – Każdy ma prawo mówić, na co ma ochotę, a ja mam prawo mieć do nich dystans. To jest moja mądrość – dodał polityk Lewicy.

Leszek Miller powiedział w programie "Newsroom WP", że Rafał Trzaskowski ma największe szanse na dostanie się do II turę w wyborów prezydenckich, a nawet na ostateczne zwycięstwo. Były premier przyznał, że już raz zagłosował na polityka Platformy Obywatelskiej. Miller nie ukrywał, że liczy na zmianę w fotelu prezydenta. - Widać gołym okiem, że te pięć lat męczenia się Andrzeja Dudy na tym stanowisku to był okres systematycznej utraty powagi i autorytetu, ośmieszania tego stanowiska - powiedział polityk Lewicy. Miller przyznał, że martwią go słabe sondażowe wyniki kandydata tej formacji i wie, że przed nim trudna walka o wejście do drugiej tury. - Robert Biedroń pozostaje moim pierwszym wyborem - podkreślił.

- To, co dzisiaj się dzieje w Sejmie, to jest wyborcze widowisko kandydata Andrzeja Dudy. Premier korzystając z możliwości przeprowadzenia takiego wniosku o wotum zaufania, mógł wygłosić przemówienie bardzo konfrontacyjne, ale też histeryczne - powiedział w programie WP "Newsroom" Leszek Miller, komentując wniosek o wotum zaufania dla rządu Morawieckiego. - Ta dzisiejsza operacja wynika z rosnącej niepewności, że sytuacja Andrzeja Dudy jest coraz gorsza, że jego pozycja słabnie z dnia na dzień, że trzeba użyć wszystkich możliwych środków, aby tę pozycję obecnego prezydenta podreperować - podkreślił. - Mamy Sejm, który dzięki inicjatywie PiS został przemieniony na kilka godzin na arenę wyborczą Andrzeja Dudy - dodał Miller.