Pan został zaszczepiony w tej grupie kilkunastu osób zaszczepionych przez WUM. Czy gdyby
mógł pan cofnąć czas, to jeszcze raz zdecydował się pan na szczepienie w tejże grupie i poczekałby pan troszkę na swoją kolej?
To jest o tyle problem akademicki, że nie można cofnąć czasu. Może kiedyś w przyszłości ludzie wynajdą coś takiego.
Innymi słowy, panie premierze, pytam, czy nie żałuję pan tego, że zdecydował się na szczepienie
w tej grupie?
To nie ma znaczenia, czy ja żałuję, czy nie, bo stało się i koniec. Ja już więcej niż to, co mówiłem, nie mam
do powiedzenia. Mnie tylko zastanawia, jak PiS, trochę tak jak Trump, potrafi
manipulować opinią
publiczną i potrafi używać bardzo przemyślanej socjotechniki. Bo
proszę zwrócić uwagę, że my przez wiele dni rozmawialiśmy o tym, dlaczego zaszczepiło się 18 ludzi, a
nie dlaczego nie zaszczepiło się 250 000 ludzi. Bo
szczepionki były, tylko nieudolny system dystrybucji spowodował, co spowodował.
Przecież naszą troską powinno być to, żeby jak najwięcej ludzi i jak najszybciej się
zaszczepiło. Ja zresztą uważam, że jest pełno hipokryzji, bo na przykład gdybym ja był premierem dzisiaj, ja
bym zobowiązał wszystkich ministrów do zaszczepienia, równolegle z personelem medycznym, czyli
w pierwszej kolejności. Po
pierwsze po to, żeby oni dali przykład, a
po drugie po to, żeby byli sprawni, żeby byli niezagrożeni i żeby sami się nie zakażali i żeby nie
zakażali innych. A mam wrażenie, że dzisiaj w Polsce jest swego rodzaju konkurs pod
hasłem "kto się zaszczepi najpóźniej". I ten, kto się zaczepi najpóźniej, powinien
być bardzo pozytywnie oceniany przez opinię publiczną. To nie jest mądre.
Panie
premierze, co zatem z pana drugą dawką szczepionki, kiedy pan ją przyjmie, czy to będzie też w
tej samej jednostce, w której razem z żoną przyjmował pan tę pierwszą dawkę szczepionki?
Jeszcze nie wiem, bo to będzie zależało od mojego kalendarza zajęć w Brukseli. W poniedziałek wylatuję
do Brukseli, nie wiem kiedy wrócę, bo tam obowiązuje kwarantanna,
nie wiem, czy ta kwarantanna mnie obejmie, czy nie. Ale
to nie jest specjalnie problem, dlatego że musi minąć co najmniej 20 dni. Natomiast
powyżej 20 dni jest duża elastyczność. Niemcy
na przykład uważają, że można
to spokojnie przedłużyć nie do 20 dni albo 30, czy nawet do 40, więc
ja to ustalę w zależności od moich zobowiązań w Brukseli.
Panie premierze, ale chyba pan zamieszczał też jakąś
informację, że chyba 20 stycznia ma być druga dawka, prawda, tej szczepionki?
20 stycznia to jest ten czas, w którym można się już zaszczepić, ale to nie
jest termin, który musi być dotrzymany. Jeszcze raz powtórzę - co najmniej 20 chyba dni, ale można się zaszczepić
później, w niektórych krajach są podejmowane w tej chwili wysiłki, żeby się zaszczepić
o wiele później niż 20 dni. Więc mnie tutaj żaden czas
nie goni, ja sobie dostosuję tą drugą szczepionkę do moich zobowiązań brukselskich.
Panie premierze, ale jednak też wszystkich
Polaków interesuje to, jak osoby zaszczepione reagują na samą szczepionkę. Jak pan się czuje, jak czuje się pana żona, jak zareagowaliście na podanie
tej szczepionki?
Ja się czuję dobrze, mija kolejna doba od tego zaszczepienia.
Nieco żartobliwie mówiąc, nie wyrosła mi żadna sierść na grzbiecie, żadne kły,
nie wyję do księżyca, nie chodzę w postaci wilkołaka i myślę, że pewnie tak się
utrzyma i jeśli mogę to uczynić,
to serdecznie zachęcam wszystkich, którzy mogą się już zaszczepić, jak
i tych, którzy się będą szczepili później, żeby odrzucili te wszystkie brednie o tym, że szczepionka
jest z abortowanych płodów i że Pan Bóg się temu przeciwstawia. Żeby
jednym słowem myśleli
jako ludzie oświeceni, a nie ci, którzy grzęzną gdzieś w odmętach średniowiecza.
Trzeba
się szczepić, jak najszybciej, jak najwięcej ludzi się powinno szczepić i
patrzmy rządowi na ręce, czy da sobie radę. Bo jak na razie jest tak, że jest o wiele więcej szczepionek niż
szczepień. I ta
dysproporcja między szczepionkami leżącymi w magazynach, i liczbą
zaszczepionych ludzi, mnie absolutnie smuci. Jeszcze smuci mnie jedna
rzecz - otóż rząd podaje, że mniej więcej 70% lekarzy,
pielęgniarek, w ogóle personelu białego, chce się zaszczepić. 30% się nie chce zaszczepić.
Coś przerażającego. No
ale jeśli w ciągu ostatnich lat mamy do czynienia z wyraźną
ofensywną ciemnoty i prymitywizmu, no
to nic dziwnego, że jest, jak jest. Rząd i wszystkie organizacje lekarskie powinien
dołożyć starań, żeby nie było żadnego medyka, który nie zostanie zaszczepiony.