Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha w programie "Tłit" WP skrytykował przebieg obrad Trybunału Stanu, nazywając je "niepotrzebnym podkręcaniem emocji".
Podczas środowego posiedzenia Trybunału Stanu doszło do napiętej sytuacji. Sędziowie, którzy zostali wyłączeni z rozpatrywania sprawy Małgorzaty Manowskiej, pojawili się na sali mimo wcześniejszej decyzji o ich wykluczeniu. Wiceprzewodniczący TS, Jacek Dubois, próbował interweniować, co spotkało się z ostrą reakcją prowadzącego posiedzenie. Doszło do słownych przepychanek między sędzią Piotrem Andrzejewski a wiceprzewodniczący TS Jackiem Dubois.
- Łapał się pan za głowę, jak widział tę awanturę podczas posiedzenia Trybunału Stanu? - zapytał prowadzący program "Tłit" WP Michał Wróblewski. - Noo.. - przytaknął wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. - Załamany był pan? - dopytywał dalej dziennikarz. Myrcha ponownie przytaknął.
Prowadzący zapytał, czy da się naprawić sytuację. - Po pierwsze wyłączyć emocje. Pan przewodniczący Andrzejewski dał się ponieść emocjom - mówił wiceminister.
Wiceminister odniósł się do obecności osób wywodzących się z polityki w składzie Trybunału Stanu. – To jest wysłanie znowu takich politycznych wojowników, nie wiem, czy politycznych nominałów do tego Trybunału Stanu – mówił. Zwrócił uwagę, że "tam zasiada były poseł Solidarnej Polski, który brał udział w próbie wyhamowania pracy Trybunału - powiedział Myrcha.
Ostro skomentował także przebieg posiedzeń. – Wrzuca się znowu takie prawne kruczki, prawne zagrywki, które niepotrzebnie podkręcają emocje, powodują znowu niepotrzebny spór. Narusza się przepisy, wchodzi się w trudną do wyjaśnienia sytuację prawną – zaznaczył.
Dziennikarz pytał, czy kolejne posiedzenie – dotyczące immunitetu sędzi Małgorzaty Manowskiej – znów będzie wyglądało podobnie. – Mam nadzieję, że nie – stwierdził.