Rosja chce negocjować z Ukrainą? "Putin bawi się w rosyjską ruletkę"
Putin oświadczył, że Rosja jest gotowa do negocjacji pokojowych. Wierzy pan w to? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program "Newsroom" w WP, zwrócił się do swojego gościa prof. Daniela Boćkowskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku. - Tak, to są negocjacje pokojowe, w których Putin bawi się w rosyjską ruletkę. Z tym że on nie będzie sobie przykładał pistoletu do głowy, natomiast druga strona nie wie, że w magazynku jest pięć naboi, a jedna komora jest pusta - odarł gość programu "Newsroom". - Rozmowa pokojowa, na którą Putin jest gotowy, to jest oddanie Putinowi tego, co chce, w zamian za ustępstwo, że nie będę niszczył kraju. Bo tak naprawdę Rosja nie potrzebuje Ukrainy. Rosja od samego początku tej operacji traktowała ją jako młotek na NATO i na Europę. Nawet jeśli ten konflikt zostanie zamrożony, to będzie to cały czas taki miecz Damoklesa wiszący zarówno nad Europą, jak i nad Ukrainą. Będzie to pole do konfliktu na przyszłość - dodał prof. Boćkowski. - Skąd nagle taka propozycja Putina? Czyżby zmusiły go do tego zachodnie sankcje? - dopytywał prowadzący program. - Myślę, że nie chodzi o sankcje. Życie Rosjan, niekoniecznie tych na głubince (na rosyjskie prowincji - przyp. red.), ale tych w wielkich miastach, musiałoby przypominać czasy rządów wczesnego prezydenta Jelcyna. Gdyby sankcje doprowadziły Rosję do tego stanu, to oznaczałoby, że na działają na tyle, iż społeczeństwo może to odczuwać. Jest ciężko, ale daleko jeszcze do tego, co część Rosjan pamięta - odparł ekspert. - Ten pomysł Putina jest pułapką, kolejną zresztą, którą wykorzystuje do realizacji swoich celów. Proszę zauważyć, że nagle BRICS ma pomagać w tych negocjacjach - dodał. Przypomnijmy, że Putin zasugerował, że to Chiny, Indie i Brazylia mogłyby być mediatorami w rozmowach pomiędzy Rosją i Ukrainą. Państwa te, razem z Rosją są członkami BRICS - grupy państw rozwijających się, do których należy jeszcze Południowa Afryka. - Rosji się wydaje, że to ona ma największy wpływ, choć to nie jest do końca prawda, a trudno, żeby Indie i Chiny miały ten sam interes. Indiom odpowiada ta sytuacja, bo dostają teraz tanio ropę i mogą się rozwijać. Chinom ten układ pasuje, bowiem ta wojna wasalizuje Rosję coraz bardziej. Ani jedni, ani drudzy nie muszą się martwić odpowiedzialnością za nią. Gdyby BRICS musiał zacząć rozmawiać i przedstawiać jakieś pomysły, to Putin, siłą rzeczy, wciągnąłby te kraje w swoją pułapkę - dodał prof. Daniel Boćkowski.