Jeśli mam spekulować o stanie ducha Beaty Szydło, widzę raczej człowieka zrezygnowanego. Polityka, który już o nic ważnego nie walczy. Mam wrażenie, że powoli sama wycofuje się z funkcji premiera. Jej nieobecność zwłaszcza teraz, gdy w najważniejszych resortach ma "pożar w burdelu", musi dawać do myślenia. Można odnieść wrażenie, że nikt nie panuje nad tym, co się w rządzie dzieje, i chyba tak rzeczywiście jest. Nie zdziwię się, jeśli na dwulecie rządu Beata Szydło sama odejdzie. Na jej miejscu też wolałabym nie czekać na tweeta z dymisją.