W Wenezueli aresztowano 30 osób po wizycie prezydenta
• Po wizycie prezydenta Maduro w mieście Villa Rosa na wyspie Margarita służba bezpieczeństwa aresztowała 30 osób
• Prezydent został wygwizdany tam wygwizdany, spotkały go też słowa krytyki ze strony mieszkańców
• Miasto do tej poty było ostoją Zjednoczonej Partii Socjalistycznej
• Incydent, do którego doszło w sobotę na wyspie Margarita, należy wiązać z rosnącym niezadowoleniem społecznym w Wenezueli
Prezydent Nicolas Maduro przebywał na karaibskiej wyspie Margarita w związku z kontrolą postępów w budowie mieszkań komunalnych.
Informację o aresztowaniach wśród mieszkańców Villa Rosa przekazał Alfredo Romero szef Forum Więziennego, zajmującego się obroną praw więźniów. Opozycja opublikowała na portalach społecznościowych kilkuminutowy film, który pokazuje, że mieszkańcy nie kryli niechęci wobec niegdyś popularnego polityka.
W odpowiedzi na tę publikację minister informacji Luis Marcano zamieścił na Twitterze wideo, które ukazuje prezydenta Maduro w innym świetle - ślącego pocałunki, rozradowanego i zadowolonego z przyjaznego odbioru jego słów przez mieszkańców Villa Rosa. - Oto, czego nie zobaczycie na zmanipulowanym przez prawicową opozycję wideo - napisał w komentarzu minister informacji.
Incydent, do którego doszło w sobotę na wyspie Margarita, należy wiązać z rosnącym niezadowoleniem społecznym w Wenezueli, którego najsilniejszym wyrazem była czwartkowa, wielka demonstracja antyrządowa w Caracas - pisze w komentarzu agencja Reutera.
Trzy główne, szerokie aleje stolicy Wenezueli, Caracas, zapełniły w czwartek tłumy ubranych na biało demonstrantów z żółto-niebiesko-czerwonymi flagami Wenezueli. Przeciwnicy lewicowego rządu prezydenta Nicolasa Maduro skandowali: "referendum natychmiast!".
Organizator demonstracji - centroprawicowy Sojusz Jedności Demokratycznej (MUD) - domaga się, aby rząd przestał zwlekać z przeprowadzeniem konstytucyjnego referendum w sprawie odwołania prezydenta Maduro.
Według instytutu badania opinii publicznej Datanalisis, ośmiu na dziesięciu Wenezuelczyków chce zmiany rządu, którego polityka gospodarcza oraz spadek cen ropy naftowej na rynkach światowych sprawiły, że od wielu miesięcy w kraju brakuje podstawowych artykułów spożywczych, których ceny na czarnym rynku bywają kilkadziesiąt razy wyższe niż oficjalne, ustanawiane przez rząd. Z aptek znikło 80 proc. leków.
W tych dniach rząd wenezuelski ze względu na "niespokojną sytuację w kraju" zakazał lotów "wszelkich prywatnych statków powietrznych".
Opozycja, która ma większość w parlamencie, oskarża Krajową Radę Wyborczą, że jest "na pasku rządu" i nieustannie opóźnia rozpisanie referendum w sprawie przeprowadzenia przyspieszonych wyborów.
Lider wenezuelskiej opozycji Henrique Capriles przypomniał w czwartek podczas protestów, że już od siedmiu miesięcy domaga się ona uruchomienia procesu wyborczego, do czego wystarczy referendum, którego wyniki uważa za przesądzone.
W 2014 roku podczas demonstracji antyrządowych zginęły 43 osoby.
Zobacz także: Handel wymienny wraca do łask w zdruzgotanej kryzysem Wenezueli