Bunt w bastionie PiS. Działacze sprzeciwili się woli prezesa Kaczyńskiego
• Działacze PiS na Sądecczyźnie sprzeciwili się woli prezesa Kaczyńskiego
• W wyborach na szefa lokalnych struktur nie poparli kandydata wskazanego przez władze partii
• Znany poseł PiS spodziewa się wyciągnięcia nieformalnych konsekwencji wobec buntowników
Takiego scenariusza w centrali Prawa i Sprawiedliwości chyba się nie spodziewano. Lokalni działacze rządzącej partii z okręgu nowosądeckiego sprzeciwili się woli Jarosława Kaczyńskiego i odrzucili kandydaturę Wiesława Janczyka na szefa lokalnych struktur, wskazanego przez prezesa PiS. Smaku sprawie dodaje fakt, że był to jedyny kandydat ubiegający się o funkcję, a Sądecczyzna uchodzi za bastion Prawa i Sprawiedliwości. W niektórych gminach ugrupowanie to cieszy się 80 proc. poparciem.
Część polityków PiS bagatelizuje problem tłumacząc, że wybory potwierdziły demokratyczny charakter ich partii, a jedność ugrupowania nie jest zagrożona. Inni przyznają, że głosowanie pokazało głęboki podział na Sądecczyźnie. - W pozostałych okręgach taka sytuacja nie miałaby prawa zaistnieć - mówi WP znany poseł PiS. Zdaniem naszego rozmówcy bunt lokalnych działaczy nie zmusi Kaczyńskiego do zmiany decyzji.
- Myślę, że prezes i tak postawi na swoim. Nie dojdzie do kolejnego zjazdu wyborczego, a Janczyk pozostanie na stanowisku pełnomocnika okręgu i tym samym utrzyma władzę nad partią w terenie - tłumaczy polityk PiS. Inny poseł ugrupowania rządzącego przewiduje podobny scenariusz i jest przekonany, że wobec buntowników mogą zostać wyciągnięte nieformalne konsekwencje. Jakie?
- Może zabraknąć dla nich miejsca na listach w wyborach samorządowych lub zostaną zepchnięci na dalsze pozycje. To samo dotyczy osób ubiegających się o mandat posła czy senatora - tłumaczy rozmówca WP.
Niewykluczone, że taki los podzieli sądecki senator PiS Stanisław Kogut, do niedawna szef lokalnych struktur, który obecnie uchodzi za lidera buntowników. On sam zapewnia, że wiernie służy partii i nie podważa decyzji szefostwa PiS. - Obiecałem, że nie będę kandydował i poprę osobę wskazaną przez prezesa. Słowa dotrzymałem. Nawet wystąpienie miałem już po głosowaniu, żeby nie wpływać na jego przebieg - mówi Kogut.
Problem w tym, że część działaczy, którym nie spodobało się odsunięcie go od władzy zagłosowało inaczej. To pokazuje, że okręg sądecki jest dziś podzielony na zwolenników Koguta i zwolenników Janczyka popieranego przez władze miejskie na czele z prezydentem Nowego Sącza Ryszardem Nowakiem.