Łukasz Szumowski(strona 7/1)

W środę gościem programu "Newsroom" Wirtualnej Polski był dr Paweł Grzesiowski, pediatra, ekspert profilaktyki zakażeń ze Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP. Uważa on, że jak najszybciej powinien powstać raport dotyczący epidemii koronawirusa w Polsce, który powinien dostarczyć obiektywnych danych w tej kwestii. Jego zdaniem minister Łukasz Szumowski nie ustrzegł się pewnych błędów w walce z epidemią i są rzeczy, które w związku z tym należało zrobić inaczej. W ocenie dr. Grzesiowskiego niewłaściwa jest kolejność odmrażania pewnych dziedzin życia, np. dotyczących organizacji wesel czy obecności ludzi w kościołach. Błędem było też stosowanie tych samych obostrzeń w całej Polsce, skoro epidemia przebiega nierównomiernie na terenie naszego kraju.

Łukasz Szumowski o wyborach korespondencyjnych w gminie Makłowice w województwie śląskim oraz gminie Baranów w województwie wielkopolskim. – Takie przekazałem rekomendacje, bo pamiętajmy, że decyzje podejmuje PKW – powiedział. Najbardziej dotknięte zakażeniami powiaty, przeanalizowane zostały pod względem gmin. – Okazuje się, że te gminy, które wskazałem, wyróżniają się co do zapadalności – dodał. Podkreślił jednocześnie, że w pozostałej części kraju aktywnego wirusa jest znacznie mniej. Przy zachowaniu reżimu sanitarnego, maseczek czy dezynfekcji wybory będą przebiegały bezpiecznie. Zapytany o to, czy nie zamierza w żaden sposób uczestniczyć w kampanii wyborczej, odpowiedział, że "uczestniczy i wspiera pana prezydenta”. Pracuje również nad wieloma dokumentami i analizą działań. Podkreślił, że teraz kończą się prace nad Funduszem Medycznym, który lada moment powinien ujrzeć światło dzienne. Kiedy prowadzący zadał mu ironiczne pytanie o to, czy w ramach nagrody za frekwencję wyborczą nie obieca niektórym gminom więcej lekarzy lub sprzętu jak to jest z wozami strażackimi, odpowiedział, że największą nagrodą dla nas wszystkich będzie, jeżeli wybory zostaną przeprowadzone w sposób bezpieczny zdrowotnie.

Dr Katarzyna Pikulska z Porozumienia Chirurgów "Skalpel" zapytana została w programie "Newsroom" WP o to, czy liczy na spotkanie z ministrem i podwyżkę w podzięce za trud, który włożyli lekarze podczas pandemii koronawirusa. – Tu nie chodzi o zarobki. Bulwersujące jest to, że pan minister nie bierze pod uwagę działań i apeli środowiska lekarskiego. Nie jest w kontakcie ani z konsultantami w dziedzinie epidemiologii, ani nie bierze pod uwagę opinii Naczelnej Rady Lekarskiej - odpowiedziała. Zdaniem Pikulskiej resort zdrowia działa bez porozumienia z całym środowiskiem. Dodała, że personel medyczny niejednokrotnie alarmował, że brakuje maseczek czy sprzętu. "Ludzie byli za to zwalniani, były zakazy wypowiadania się", dodała. Jednak przede wszystkim zabrakło kontaktu między lekarzami a resortem zdrowia. –Nie było wytycznych ani realnej pomocy dla personelu medycznego - zaznaczyła. - Szpitale pozostawione zostały same sobie. Dodatki, które były obiecane pracownikom, chociażby krakowskiego SOR-u czy OIOM-u, nie zostały wypłacone. Następnie przewodnicząca Porozumienia pytana była również o plakatach z wizerunkiem ministra zdrowia. – Osoby, które go rozwieszały w kraju, zostały bezprawnie aresztowane – powiedziała. Według niej zostały zatrzymane za rozprzestrzenianie informacji, które są prawdziwe. – To jest bardzo istotne, żeby każdy miał prawo powiedzieć, co sądzi, a plakat wyraża treść prawdziwą – spuentowała.

Minister Zdrowia odniósł się w programie "Newsroom" WP do wyrównanej liczby przypadków koronawirusa z ostatnich dni. - To jest ten efekt, o którym mówiliśmy, że nastąpi. Skończyły się wymazy i ogniska górnicze. Teraz spływają tylko dane z ich rodzin. Śląsk wrócił do takich liczb jak w innych województwach. Nie ma już tak dużo nowych zakażeń - tłumaczył Łukasz Szumowski. Polityk zaznaczył, że teraz COVID-19 pojawia się w drobnych ogniskach jak wesele, zakład czy przedsiębiorstwo. - Epidemia nie znika, może trochę zwolnić - podkreśla minister. Szumowski zwrócił uwagę, że w każdym kraju może dojść do nawrotów. Jako przykład podał Niemcy. Wracając na polskie podwórko stwierdził, że największe powody do niepokoju byłyby przy zakażeniach poziomych. Innym problemem są zachowania w sklepie. - Będąc na zakupach, czułem się dziwnie, bo miałem maseczkę. Duża część chyba zapomniała, że wirus istnieje - podsumował szef resortu zdrowia.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski zapytany o to, dlaczego kandydaci na prezydenta nie zakładają maseczek, kiedy "wchodzą w tłum", odpowiedział, że jest to jego ciągły apel. Jeżeli dojdzie do zakażenia potencjalnych wyborców, będą mieli większe problemy z oddaniem głosu niż osoby zdrowe. Po raz kolejny zaapelował o przestrzeganie dystansu społecznego oraz zakładanie maseczek. – Jeżeli nie podporządkowując się wymogom prawa, to choćby z sympatii do danego kandydata - powiedział. Podpytywany o to, czy zadzwonił do prezydenta Andrzeja Dudy i poprosił o to, by w trakcie wyborów zasłonił usta i nos, dając tym samym dobry przykład Polakom, odpowiedział "rozmawialiśmy o tym". – Ostatnio pan prezydent miał maseczkę na spotkaniu. Widziałem to na zdjęciach – podkreślił. Dodał, że dyskutowali też o tym, aby apele padały też w stronę sympatyków czy uczestników spotkań wyborczych. – Maseczki są w interesie was wszystkich i waszych kandydatów – podkreślił. Szumowski zaznaczył, że prezydent obiecał mu, iż w momencie, gdy będzie się zbliżał do ludzi, będzie zakładał maseczkę. Zapytany o, to kiedy będzie koniec epidemii, zaznaczył, że "wirus ten, jak każdy wirus jest nieprzewidywalny". Jego zdaniem w sezonie jesienno-zimowym jak zawsze na półkuli północnej panować będzie grypa. – Jest większa szansa przenoszenia innych wirusów – spuentował.

Gościem programu "Newsroom" Wirtualnej Polski w poniedziałek był politolog dr Bartłomiej Biskup z Uniwersytetu Warszawskiego. Nie przewiduje on pogłębiających się spadków notowań w sondażach Andrzeja Dudy z powodu zamieszania wokół ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Zdaniem politologa, to co Duda mógł stracić poprzez aferę maseczkową i niejasności z respiratorami, już stracił i na tym spadki z tego powodu się zakończą. Dr Biskup uważa, że dalsze doniesienia o tych aferach będą już nieczytelne dla opinii publicznej. Jego zdaniem w sytuacji spodziewanej małej różnicy głosów między Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim duże znaczenie mogą mieć głosy oddane przez zagraniczną Polonię. Głosy w Stanach Zjednoczonych będą raczej na Dudę, a Polacy w Europie poprą raczej kandydata Koalicji Obywatelskiej.