Respiratory za 200 mln. Ministerstwo Zdrowia kupiło je od współpracownika SB?
Jak donoszą media, prezes firmy E&K, od której resort zdrowia kupił respiratory, to były współpracownik SB. Co więcej, może być w dalszym ciągu pod ochroną obecnych służb.
O sprawie informuje "Gazeta Wyborcza". Dziennik jeszcze na początku czerwca napisał, że spółka E&K to producent motolotni oraz organizator lotów w trudno dostępne rejony świata. Jej właścicielem jest Andrzej Izdebski, który w przeszłości zamieszany był w nielegalny handel bronią. ONZ wpisało go na czarną listę za jej przemyt.
Zdaniem "Gazety Wyborczej" kwota za jeden respirator od firmy z Lublina jest ogromna". Za 1,2 tys. aparatów ministerstwo zapłaciło 44,5 mln euro, czyli blisko 200 mln zł. To średnio 165 tys. zł za sztukę. Dla porównania respirator firmy Draeger kosztują 70-90 tys. zł. Dostawy miały zacząć się w kwietniu, a zakończyć w czerwcu. Według szefa resortu Łukasza Szumowskiego pierwsza partia respiratorów jest już w Polsce, a kolejne dotrą jeszcze w tym miesiącu. "Są to respiratory renomowanego producenta, z wszystkimi gwarancjami", mówił.
GW: trwają spekulacje jak to możliwe, że służby nie miały zastrzeżeń
Obecnie trwają spekulacje jak to możliwe, że służby nie miały zastrzeżeń do wartego 200 mln zł kontraktu. "Z informacji lubelskiego IPN wynika, że 25 listopada 1977 r. Andrzeja Izdebskiego wytypowano jako współpracownika kontrwywiadu, a 29 czerwca 1978 r. został agentem o kryptonimie "Zygmunt"; zwerbował go funkcjonariusz Witold Wieczorek", podaje dziennik.
Zobacz też: Czy Hołownia przekaże swoje głosy w II turze? Deklaracja
Ponadto w 2002 r. "Rzeczpospolita” ujawniła, że od początku lat 90. Izdebski, wykorzystując fałszywe dokumenty, pośredniczył w sprzedaży polskich pistoletów maszynowych na Bliski Wschód. Mężczyzna w rozmowie z dziennikiem przyznał, że celowo nie informował akcjonariuszy Portu Lotniczego Lublin, czym się zajmuje, ponieważ to "nie pomogłoby mu w interesach".
"Gazeta Wyborcza" powołuje się również na portal OKO.press, który w 2011 roku ujawnił, iż należąca do Izdebskiego spółka Unimesko miała dostarczyć trotyl dla bydgoskich Zakładów Chemicznych Nitro-Chem. Firma zapłaciła z góry za 3,5 tys. ton materiału wybuchowego. Jednak Unimesko dostarczyła zaledwie jedną piątą zamówienia. Pieniądze za niedostarczony towar zniknęły.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl