Szef MSZ: trwają prace nad odpowiedzią na projekt opinii Komisji Weneckiej
• Witold Waszczykowski: zamówiliśmy ekspertyzy
• "11 marca jest wizyta w Wenecji, nie ma tu żadnej sensacji"
• Pytany, czy tam pojedzie odparł: jak Bóg da, partia pozwoli i dożyję tego czasu
• "Raport Komisji do niczego Polski nie zobowiązuje"
• Kempa: do tego stanu doprowadziła opozycja
Minister, który przebywał w Watykanie ws. organizacji Światowych Dni Młodzieży, początkowo nie chciał odpowiedzieć na pytania dziennikarzy o opinię Komisji Weneckiej, podkreślając, że nie w tej sprawie jest w Rzymie.
- Przecież jeśli wystąpiliśmy z propozycją, żeby przyjechać do Polski, odwiedzić nas, przygotować raport i dostaliśmy projekt takiego raportu, to będziemy na temat tego raportu dyskutować. Zamówiliśmy ekspertyzy - powiedział szef MSZ. Wyjaśnił, że takie ekspertyzy już napływają.
Odnosząc się do terminu posiedzenia Komisji Weneckiej, gdzie ma być omówiony i przyjęty raport na temat Polski, powiedział, że "na 11 marca przygotowana jest wizyta w Wenecji, będziemy na ten temat dyskutować, nie ma tu żadnej sensacji". Dopytywany, czy będzie tam osobiście, powiedział: "Jak Bóg da, partia pozwoli i dożyję tego czasu, to oczywiście tak".
Minister podkreślił, że na razie jest "projekt opinii" Komisji Weneckiej.
Zbyt szybka prośba?
Poproszony o skomentowanie pojawiających się głosów, że może MSZ zbyt wcześnie wystąpiło do Komisji Weneckiej z prośbą o zbadanie sprawy Trybunału Konstytucyjnego, Waszczykowski powiedział: "Każdy ma wątpliwości, nikt nie jest perfekcyjny".
- Ale tylko ten się nie myli, kto nic nie robi- zaznaczył i dodał, że "należało spróbować, należało to zrobić".
Jak stwierdził, gdyby Polska o opinię nie wystąpiła, zrobiłby to kto inny. Wówczas - jak mówił - nie byłoby możliwości monitorowania tego procesu.
W opinii Waszczykowskiego, raport do niczego Polski nie zobowiązuje. - Jesteśmy suwerennym państwem, suwerennym narodem i od nas zależy, jak się zachowamy. Są to cenne, ciekawe uwagi, do których się odniesiemy" - mówił Waszczykowski.
Kempa: winna jest opozycja
O projekt opinii Komisji była pytana także szefowa kancelarii premiera Beata Kempa. Jej zdaniem, jeżeli po ostatecznym raporcie Komisji Weneckiej będą na Polskę nakładane jakieś sankcje, to winę za to ponosi opozycja. - Trzeba będzie podziękować opozycji za to, że doprowadziła do tego stanu rzeczy, że Polska jest przez jakieś zewnętrzne gremia łajana tylko za to, że ma prawo do uchwalania ustaw i prawo do ich korygowania - powiedziała. Dodała, że to za PO w czerwcu ub. roku zaczął się proces upolityczniania TK.
Według Beaty Kempy sprawa TK w Polsce powinna być sprawą zamkniętą, wewnętrzną. - Od początku zwracaliśmy uwagę, że opinie Komisji Weneckiej nie są dla Polski wiążące. Poprosiliśmy o nie, bo inaczej opozycja podniosłaby larum - powiedziała. Dodała, że wszyscy powinni przestrzegać prawa, które uchwala Sejm, bo to on wypełnia wolę narodu. - Sejm uchwala ustawy, a wszystkie inne organa, w tym również prezes TK, prezydent, premier, sędziowie i ministrowie, muszą to prawo stosować - powiedziała.
W jej ocenie interpretowanie prawa, np. przez prezesa TK ws. składu Trybunału, nie powinno mieć miejsca, bo jest to "psucie prawa i pokazywanie pokoleniom nowych urzędników, sędziów, prokuratorów, że jest dowolność w interpretowaniu prawa". - Tej dowolności nie ma szczególnie tam, gdzie tylko od pewnego gremium zależy ostateczność wyroków - zaznaczyła szefowa kancelarii premiera.
Jej zdaniem błędem jest traktowanie TK jako instytucji nieomylnej. - Uważam, że tak nie jest i należałoby w polskiej konstytucji przewidzieć jakieś rozwiązanie, które byłoby nad Trybunałem - w sensie oceny jego orzeczenia - powiedziała Kempa. - Dziś mamy takie wrażenie, że nikomu nie wolno oceniać orzeczenia TK. A każdy z nas ma prawo do oceny i do wątpliwości - dodała.
Co zawiera raport?
W projekcie opinii, który wyciekł do mediów Komisja Wenecka w konkluzjach wzywa wszystkie organy państwa do pełnego poszanowania i wprowadzenia w życie orzeczeń TK. Komisja wita z uznaniem fakt, że wszyscy polscy rozmówcy wyrażali przywiązanie do Trybunału jako gwaranta nadrzędności konstytucji w Polsce. Jednak dopóki sytuacja kryzysu konstytucyjnego odnoszącego się do TK pozostaje nierozwiązana i dopóki Trybunał nie może wykonywać pracy w skuteczny sposób, zagrożone są nie tylko rządy prawa, ale także demokracja i prawa człowieka - stwierdzono.
Dodano, że konieczne jest znalezienie rozwiązania obecnego konfliktu wokół składu TK. W państwie prawa jakiekolwiek rozwiązanie musi mieć za podstawę zobowiązanie do poszanowania i pełnego wprowadzania w życie orzeczeń Trybunału - dodano. Dlatego Komisja wzywa wszystkie organy państwa do pełnego poszanowania i wprowadzenia w życie orzeczeń Trybunału i w szczególności wzywa Sejm do odwołania uchwał, które podjęto na podstawie ustaleń uznanych przez Trybunał za niekonstytucyjne - głosi projekt opinii. Dodano, że zgłoszona w Sejmie propozycja odwołania wszystkich sędziów Trybunału "nie może być częścią żadnego rozwiązania, które szanuje rządy prawa". Podano także w wątpliwość argument o konieczności zapewnienia pluralizmu politycznego w składzie Trybunału.
Według projektu opinii, przepisy nowelizacji ustawy o TK autorstwa PiS z 22 grudnia, wpływające na efektywność TK, powinny zostać usunięte. Podkreślono, że nie można ich usprawiedliwiać wolą wprowadzenia "pluralizmu" w składzie TK, gdyż oznacza to niezrozumienie roli Trybunału, który nie ma reprezentować ani interesów politycznych, ani partii. Zdaniem projektu nowelizacja, zamiast przyspieszyć prace TK, będzie powodować ich poważne spowolnienie, co uczyni go nieefektywnym strażnikiem konstytucji.
Dodano, że choć nie jest to dobry moment na dyskusję o zmianie konstytucji RP, niemniej Komisja rekomenduje w dłuższej perspektywie poprawkę do konstytucji, aby wprowadzić kwalifikowaną większość do wyboru sędziów TK przez Sejm, z zapewnieniem efektywnego systemu przeciwdziałającego impasowi przy takim wyborze.
Za rozwiązanie nieszanujące rządów prawa uznano propozycję (zgłoszoną w Sejmie przez Kukiz'15 - PAP), by wygasić kadencję wszystkich sędziów TK.