PolskaSA: 50 tys. dolarów odszkodowania dla córki Włodzimierza Cimoszewicza

SA: 50 tys. dolarów odszkodowania dla córki Włodzimierza Cimoszewicza

SA: 50 tys. dolarów odszkodowania dla córki Włodzimierza Cimoszewicza
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski
12.02.2014 16:35, aktualizacja: 12.02.2014 20:22

Wydawca tygodnika "Wprost" i jego b. naczelny Marek Król mają zapłacić córce byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza 50 tys. dolarów (ok. 150 tys. zł) za publikację o jej rzekomych nadużyciach podatkowych - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie.

Tym samym sąd stwierdził częściową wykonalność zaocznego wyroku wydanego w lipcu 2009 r. przez amerykański sąd hrabstwa Cook w stanie Illinois, zasądzającego łącznie na rzecz Małgorzaty Cimoszewicz-Harlan i jej amerykańskiego męża 4 mln dolarów tzw. odszkodowania karnego i prawie milion dolarów "odszkodowania za udowodnioną szkodę".

Sprawa dotyczy artykułów, które ukazały się w tygodniku "Wprost" w 2005 r. o rzekomych nadużyciach, których mieli dopuścić się córka b. premiera i jej mąż przy zakupie akcji PKN Orlen. Ponieważ "Wprost" ukazuje się w USA, gdzie małżonkowie mieszkają, pozwali oni do tamtejszego sądu czasopismo i jego ówczesnego redaktora naczelnego za naruszenie dóbr osobistych.

W 2010 r. małżeństwo wystąpiło do polskiego sądu o nadanie klauzuli wykonalności temu wyrokowi. Sądy: okręgowy i apelacyjny w Warszawie odmówiły, bo uznały, że kwoty odszkodowania byłyby sprzeczne z zasadami polskiego porządku prawnego. Według SA wykonanie zagranicznego wyroku godziłoby też w poczucie sprawiedliwości i proporcjonalności między szkodą a środkami, jakie zostałyby użyte do jej naprawienia.

W październiku zeszłego roku Sąd Najwyższy rozpatrzył skargę kasacyjną małżonków, którą uznał za częściowo zasadną - gdy chodzi o argumenty dotyczące odszkodowania za udowodnioną szkodę, zaś ostatecznie oddalił roszczenie o 4 mln dolarów "odszkodowania karnego" - jako instytucji nieznanej polskiemu prawu. Zamknięta została też sprawa męża Małgorzaty Cimoszewicz-Harlan, a tym samym sporne było 745,5 tys. dolarów - i tym zajmował się Sąd Apelacyjny w Warszawie. SN dopuścił możliwość orzeczenia częściowej wykonalności wyroku. Nakazał też zbadanie, na ile publikacja "Wprost" mogła oddziaływać w USA.

W środę SA wydał prawomocne orzeczenie. Stwierdził, że amerykański wyrok wykonalny jest w części odpowiadającej zasądzeniu na rzecz Małgorzaty Cimoszewicz kwoty 50 tys. dolarów. Środowemu orzeczeniu sąd nadał klauzulę wykonalności, a do jej wyegzekwowania od Agencji Wydawniczo-Reklamowej Wprost Marka Króla zobowiązany został komornik, który przed wypłatą środków ma dokonać ich przeliczenia na dolary. Według stanu na środę chodziłoby o kwotę ok. 150 tys. zł.

Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Katarzyna Polańska-Farion, związek sprawy wytoczonej przez córkę b. premiera z polskim porządkiem prawnym jest silny, z uwagi na miejsce pobytu i działalność osób uznanych za sprawców naruszenia jej dóbr osobistych.

Uzasadniając przyznanie skarżącej 50 tys. dolarów, sąd podkreślił, że wyższe kwoty nie są w Polsce zasądzane z wyjątkiem przypadków szczególnych, gdy chodzi o dobra najwyższe, jak zdrowie i życie. - Tutaj nie miało to zastosowania - dodała sędzia i podkreśliła, że wyższe kwoty byłyby "rażąco przekraczające doznaną szkodę".

Co z ugodą?

Sąd przypomniał też, jaką ugodę zawarła z kolporterem tygodnika w USA córka Cimoszewicza i jej mąż - wypłacono im po 4,5 tys. dolarów. - Wnioskodawczyni uznała wtedy tę kwotę za odpowiednią i odczuwalną w jej sytuacji - przypomniała Polańska-Farion.

Pełnomocnicy Króla i "Wprost" zapowiedzieli po wyroku, że prawdopodobnie sporządzą skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Występująca w imieniu Małgorzaty Cimoszewicz mec. Małgorzata Modzelweska-De Raad nie potrafiła powiedzieć, czy wyrok satysfakcjonuje jej klientkę. - Zastanowimy się nad tym - powiedziała.

- Wyrok jest absurdalny, bo do tej pory można było jedynie uznać, że albo wyrok jest wykonalny w całości, albo wcale, tak mówią porozumienia międzynarodowe" - mówił Marek Król po wyjściu z sali sądu. Zarówno on, jak i pełnomocnik AWR Wprost mec. Artur Krzykowski zapowiadali, że muszą porozumieć się co do tego, kto w jakiej części ma przekazać pieniądze. Prawdopodobnie - jak mówili - podzielą ją na pół.

Mec. Krzykowski podkreślił, że z jego perspektywy ogłoszone w środę rozstrzygnięcie, do tej pory nad wydawnictwem wisiała groźba wypłaty dużo większej kwoty, "to dobra wiadomość dla inwestorów wydawnictwa".

Zarząd AWR Wprost oświadczył, że "zamknięcie sprawy sądowego sporu z Małgorzatą Cimoszewicz jest korzystne dla spółki. Wydawca Wprost respektuje prawomocność orzeczenia Sądu Apelacyjnego w tej sprawie i podejmie dialog z panią Cimoszewicz lub jej pełnomocnikiem celem szczegółowych uzgodnień odnośnie jego wykonania".

- Postanowienie Sądu Apelacyjnego ostatecznie znosi widmo kary w wysokości 5 mln dolarów, które wisiało nad wydawnictwem i było m.in. przedmiotem obaw inwestorów i instytucji finansowych - powiedział Michał M. Lisiecki, prezes Zarządu AWR.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także