"Ratusz truje, oszukuje" - mieszkańcy protestują ws. wysypiska śmieci
"Nie chcą śmieci nasze dzieci!", "Uzdrowisko plus śmietnisko, to Europy pośmiewisko!" - takie okrzyki było słychać w środę w Baryczy. Pojawiło się tam kilkadziesiąt osób, które protestowały przeciw eksploatacji składowiska odpadów.
Mieszkańcy osiedli wokół Baryczy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i wyjść z krzykiem na ulice - nie chcą dłużej żyć w pobliżu wysypiska śmieci. W czasie manifestacji na twarzach ludzi były maseczki ochronne, a w rękach transparenty. Mimo wielu prób, nie uzyskali od władz Krakowa żadnego konkretnego terminu zamknięcia Instalacji Regionalnej Barycz. Skończyli więc prosić i pytać, a zaczęli protestować.
- To trucizna, przy której mieszkamy. Mimo wielokrotnych zapewnień wysypisko nie tylko nie zostało zamknięte, ale doprowadzono do jego rozbudowy - mówił Józef Jałocha, prezes Stowarzyszenia Stop Baryczy.
Wysypisko ma być zamknięte - kiedy? Tego nie wie nikt.
- Nastąpi to po wyczerpaniu się pojemności składowiska - taką odpowiedź otrzymali od krakowskich urzędników mieszkańcy okolic Baryczy.
Protestujący domagali się określenia warunków dalszej eksploatacji składowiska, wyznaczenia strefy ochronnej wokół niego oraz konkretnego terminu zamknięcia wysypiska.
Centrum w Baryczy obecnie składa się z pięciu obiektów: instalacji mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów, sortowni, kompostowni, punktu selektywnego zbierania odpadów i instalacji do produkcji energii z biogazu.