Ratownicy penetrują wyrobisko w poszukiwaniu górnika
Ratownicy wznowili poszukiwania górnika zaginionego po katastrofie w kopalni Mysłowice-Wesoła. W sobotę zamknięto wybudowaną wcześniej tamę przeciwwybuchową, co pozwoliło ograniczyć dopływ powietrza i zadymienie w wyrobisku.
- Zgodnie z zaleceniami zespołu specjalistów wczoraj po południu zamknięto tamę przeciwwybuchową, odcinając dopływ powietrza do ściany 560 oraz rozpoczęto podawanie tam azotu. Równocześnie przez cały czas jest kontynuowane tłoczenie powietrza do lutni, w której może znajdować się zaginiony pracownik - poinformował rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy mysłowicka kopalnia, Wojciech Jaros.
Poprzedniej nocy ratownicy zostali wycofani z wyrobiska - prowadzone stale pomiary kopalnianej atmosfery wykazały poważne zagrożenie wybuchem. Zamknięcie tamy ograniczyło dopływ powietrza do wyrobiska, w którym panowało cały czas silne zadymienie. Dzięki temu w nocy z soboty na niedzielę warunki w zagrożonym rejonie ustabilizowały się na tyle, że w niedzielę ok. godz. 3.00 nad ranem ratownicy mogli rozpocząć poszukiwania.
- Zastępy weszły do wyrobiska nadścianowego na odległość około 50 m, pokonując łącznie kolejne 80 m od miejsca, do którego rozwinięto wczoraj linię chromatograficzną. Obecnie jej koniec, a więc punkt, z którego pobierane są gazy kopalniane do analizy, znajduje się ok. 500 m od miejsca, w którym - jak sądzimy - znajduje się poszukiwany. Obecnie zastępy ratowników wydłużają lutniociąg do końca linii chromatograficznej - relacjonował w niedzielę Jaros.
Ze względu na bardzo trudną sytuację, jaka panuje w wyrobisku i ogranicza tempo przesuwania się ratowników, nad ich pracą przez cały czas czuwa grono specjalistów i lekarzy, którzy na bieżąco analizują stan ich zdrowia i warunki, jakie panują w obszarze ich działania.
W poniedziałek wieczorem w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do zapalenia bądź wybuchu metanu. W strefie zagrożenia na głębokości 665 m znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło do szpitali. Jednego z górników, 42-letniego kombajnisty, dotąd nie odnaleziono.
Najciężej poszkodowani górnicy są leczeni w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. W niedzielę przed południem lekarze zapowiedzieli konferencję prasową, podczas której poinformują o ich stanie zdrowia.
W sobotę stan trzech górników leczonych w CLO był krytyczny. Stan jednego górnika pogarszał się, a innego, wcześniej określany jako niestabilny, uległ niewielkiej poprawie. Stan czterech w stanie bardzo ciężkim, również się nieznacznie poprawił. Stan pozostałych z grupy ponad 20 leczonych w placówce był stabilny.