Premier Ewa Kopacz: polskie służby kontrwywiadowcze działają dobrze
Premier Ewa Kopacz oceniła, że zatrzymanie dwóch osób podejrzewanych o szpiegostwo, "to dowód, jak dobrze działają służby kontrwywiadowcze".
Kopacz - która przebywa w Mediolanie na szczycie Azja-Europa - była pytana przez dziennikarzy, czy niedawne zatrzymanie dwóch osób podejrzanych o szpiegostwo, to sukces czy błąd służb.
- Uważam, że to dowód, jak dobrze działają służby kontrwywiadowcze i efektem ich działania są właśnie te zatrzymania - powiedziała premier.
Jak dodała, była poinformowana o zatrzymaniach. - W myśl ustawy, która obowiązuje, o służbach kontrwywiadu wojskowego art. 19, (który stanowi), że w takich sytuacjach służby informują premiera i prezydenta o tego rodzaju historiach - powiedziała szefowa rządu.
Afera szpiegowska
W środę zostały zatrzymane przez ABW dwie osoby - starszy stopniem oficer Wojska Polskiego, który pracował w MON, oraz cywil. Według mediów ten ostatni to prawnik z podwójnym obywatelstwem - Polski i Rosji, pracujący w jednej ze stołecznych firm i szpiegujący dla rosyjskiego wywiadu.
W czwartek cywil i wojskowy usłyszeli zarzut pracy na rzecz obcego wywiadu. Na piątek oficjalne informacje w tej sprawie zapowiedziały prokuratury: wojskowa i cywilna. Tego dnia sejmowa speckomisja spotka się z szefami ABW i SKW.
Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej prowadzone osobno sprawy przez prokuratury cywilną i wojskową zostały skoordynowane i zatrzymania zostały przeprowadzone równolegle przez ABW. W akcji w MON wzięli udział również żołnierze Żandarmerii Wojskowej, a podstawą były materiały zebrane przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Cywil miał być od kilkunastu miesięcy w kręgu zainteresowania służb. Oficer - jak podawały media - miał być śledzony od dwóch miesięcy.
Według Radia ZET oficer to pułkownik z departamentu MON zajmujący się wojskowymi systemami komputerowymi, który usłyszał też zarzut udzielania informacji obcemu wywiadowi. Prawnik nie ma takiego zarzutu, bo próbował uzyskać wrażliwe informacje dla Rosjan, ale nie zdążył tego zrobić - podało radio.
Jak podaje portal tvn24.pl prawnik miał współpracować z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU. Według RMF FM oficer i prawnik mieli działać razem, a wojskowy od co najmniej 4-5 lat wynosił z resortu obrony informacje i przekazywał je prawnikowi. Ten zaś zostawiał je rezydentom GRU - podało RMF FM.
Kodeks karny przewiduje za szpiegostwo od roku do 10 lat więzienia. W razie udzielenia informacji, których przekazanie może wyrządzić szkodę państwu, minimalna kara to trzy lata. W przypadku organizowania lub kierowania działalnością obcego wywiadu kara to od 5 do 15 lat lub 25 lat więzienia.