"Żadnych oznak niepokoju". Ostatnie minuty przed tragedią
W sieci opublikowano rozmowę kontrolerów lotów z pilotami rozbitego w Wilnie samolotu DHL. "Rozmowa była całkowicie rutynowa, nie odnotowano żadnych oznak niepokoju, jednak samolot towarowy nagle zanurkował i runął o ziemię" - podał LRT.lt. Zginął jeden z pilotów, a trzy inne osoby znajdujące się na pokładzie zostały ranne.
25.11.2024 | aktual.: 25.11.2024 13:05
Ekspert lotniczy Vidas Kaupelis, który przesłuchał nagranie rozmowy, stwierdził, że piloci nie zgłaszali żadnych problemów z maszyną.
"Piloci nie zgłaszali żadnego zagrożenia ani problemów"
"To wskazuje, że cokolwiek działo się w samolocie, piloci nie byli tego świadomi. Jednocześnie mało prawdopodobne jest, aby była to eksplozja, ponieważ w takim przypadku samolot rozpadłby się na kawałki. Prawdopodobieństwo pożaru w ładowni również nie wydaje się wysokie, ponieważ piloci prawdopodobnie coś by zauważyli" - pisze LRT.lt
- Przesłuchałem to nagranie. Bez wchodzenia w szczegóły można powiedzieć, że piloci nie zgłaszali żadnego zagrożenia ani problemów. To była rutynowa komunikacja, zwykłe podejście do lądowania. Fakt, że kilka lub kilkanaście sekund po zakończeniu komunikacji samolot się rozbił, wskazuje, że dla samych pilotów była to sytuacja niespodziewana. Gdyby rozwiązywali jakieś poważne problemy – jak pożar lub problemy techniczne – na pewno komunikowaliby to kontrolerom lotów - mówi Vidas Kaupelis.
Analizując możliwe przyczyny katastrofy, Vidas Kaupelis stwierdził, że przyczyną wypadku mogły być problemy techniczne, błąd lub - choć mało prawdopodobne - akt terrorystyczny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmowa pilotów z kontrolą lotów
- Pojawiły się nagrania z kamer monitoringu. Widać na nich, że samolot nie eksplodował ani nie rozpadł się w powietrzu. To podejście do lądowania wyglądało na rutynowe, choć tuż przed końcem nastąpił nagły spadek. Fakt, że część załogi przeżyła, oceniam jako cud - dodaje Kaupelis.
Zapytany, czy możliwe, że w ładowni wybuchł pożar, rozmówca stwierdził, że w takim przypadku "piloci zgłosiliby problemy kontrolerom lotów, ale nic takiego nie miało miejsca".
"Na nagraniu słychać standardową komunikację lotniczą"
Instruktor z Instytutu Lotnictwa Antanasa Gustaitisa VILNIUS TECH, Mindaugas Mikulionis, w rozmowie z LRT.lt stwierdził, że "na nagraniu słychać standardową komunikację lotniczą".
- Samolot łączy się z kontrolą podejścia w Wilnie, pyta o sposób podejścia. Kontrola potwierdza, że podejście odbędzie się zgodnie z ustaloną procedurą. Nie dzieje się tam nic nadzwyczajnego, nic, co mogłoby wskazywać, że coś zakończy się źle - skomentował ekspert.
Samolot Boeing 737 hiszpańskich linii lotniczych Swiftair, wykonujący lot z Lipska, rozbił się około godziny 5:30 czasu lokalnego (4:30 w Polsce) podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku w Wilnie. Według informacji przekazanych przez lokalne władze, cytowanych przez BBC, maszyna zahaczyła o prywatny dom, co spowodowało wybuch pożaru.
Firma "Teltonika" opublikowała nagranie z kamery przemysłowej. Na nagraniu widać samolot podchodzący do lądowania. W pewnym momencie maszyna znika za drzewami, nad którymi pojawia się ogromna kula ognia.