Liderom opozycji siadły nastroje. "Potem zostanie tylko cud"
- Wierzę, że moment przełomowy nastąpi po Wielkanocy - stwierdził tuż przed Świętami prezes PSL-u, pytany o nastroje w opozycji i najnowsze sondaże Wirtualnej Polski. Tyle że opozycja w ten świąteczny czas weszła z minorowymi nastrojami. PiS wręcz przeciwnie. Mimo że rządzący powinni mieć poważne powody do niepokoju.
- Podzielam pogląd, że jest rozczarowanie. Wzięło się ono z ciągłego przerzucania się odpowiedzialnością w opozycji. Każdy w tej sprawie musi się uderzyć we własne piersi - przyznał Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Polskim Radiem 24.
Lider PSL-u w programie "Stan Rzeczy" uznał sondaże opublikowane w Wirtualnej Polsce za niepokojące i stwierdził, że opozycja musi się otrząsnąć i wziąć do roboty. Inaczej trzecia kadencja PiS-u będzie nie tyle zagrożeniem, ile najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.
Zresztą taki scenariusz właśnie przewiduje coraz więcej Polaków. Pokazał to wspomniany sondaż WP, który - jak wynika z naszych rozmów - mocno poruszył ludzi związanych z opozycją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Są cwaniakami". Kowalski uderza w koalicjanta
Mocne słowa z opozycji. "Gdzie jesteśmy?"
Badanie United Surveys opublikowane przez WP - w przedświątecznym tygodniu - wskazało, że prawie połowa Polaków jest przekonana o wygraniu przez Zjednoczoną Prawicę wyborów parlamentarnych oraz utworzeniu przez nią nowego rządu. Na wygraną opozycji i przejęcie przez nią władzy wskazało jedynie 14,6 proc. (!) ankietowanych.
Nasz sondaż wskazał też na drugi triumf PiS-u - tj. znaczący skok przekonania wśród Polaków, że to właśnie obóz Jarosława Kaczyńskiego wygra i dalej będzie rządzić krajem. Pokazuje to porównanie aktualnego wyniku z sondażem z października 2022 r.
Obecnie przekonanie o wygranej PiS-u ma aż 46,7 proc. wyborców, natomiast niespełna pół roku temu taki pogląd wyrażało zaledwie 32,2 proc. To - jak przyznali w rozmowach z nami politycy opozycji - bardzo duży wzrost.
Nasi rozmówcy z obu stron politycznej barykady podkreślają, że wyniki tego badania są znaczące o tyle, że przecież zima dla rządzących miała być fatalna.
Po pierwsze: miało zabraknąć węgla. Po drugie: ceny prądu i gazu miały zdemolować domowe budżety, a paliwo - wedle niektórych ekspertów - kosztować 10 zł. Podobnie jak - to trzeci powód - rosnące ceny żywności, przez które Polacy mieli mieć ubogie jak nigdy święta.
O wszystkich tych przyczynach oczekiwanego upadku PiS-u po zimie mówił sam przewodniczący PO Donald Tusk na jednym z zamkniętych spotkań z dziennikarzami jesienią ubiegłego roku.
W dodatku rząd w tamtym okresie przez wiele tygodni kłócił się o Krajowy Plan Odbudowy (o odblokowanie którego desperacko apelował premier Morawiecki), ścierał się z Brukselą, toczył podjazdowe wojenki, a objeżdżający Polskę Jarosław Kaczyński głosił często teorie przyprawiające o ból głowy nawet samych sztabowców PiS-u.
Tymczasem okazało się, że PiS wchodzi w sezon wiosenno-letni z rosnącymi słupkami poparcia i zwiększającymi się perspektywami na utrzymanie rządów. A opozycja? Kłóci się między sobą i uderza głową w sufit. Taki stan rzeczy trwa to od tygodni.
Dwa dni przed Wielkanocą "Gazeta Wyborcza" poinformowała o przerwanych rozmowach PSL-u z Polską 2050. W Wielki Piątek RMF FM podało, że opozycja nie potrafi się dogadać w sprawie startu w wyborach do Senatu (bo "PO spycha inne partie na margines"). W dodatku niemal codziennie pojawiają się publikacje o tym, że kosztem formacji Tuska i Hołowni coraz mocniej rośnie Konfederacja - potencjalny koalicjant PiS.
Sami przedstawiciele opozycji, pytani w kuluarowych rozmowach, "w którym miejscu dziś są", odpowiadają z ponurym uśmiechem: "W d….". Jeden z polityków mówi nam: - Dzisiaj to wygląda tak, że nawet gdyby PiS nie istniało, to my i tak byśmy przegrali te wybory. Sami byśmy się nawzajem "zżarli".
Mało kto zresztą rozumie, co poszło nie tak - oprócz kłótni o skompromitowaną dziś (aczkolwiek szlachetną) ideę "jednej listy". Wszystko przemawiało wszak na niekorzyść PiS. Władza miała się nie pozbierać.
"Skłóceni liderzy nie uratują Polski"
Tymczasem nastroje po stronie rządzących tuż przed Wielkanocą były więcej niż niezłe. Mimo że zmącone uzasadnionym gniewem protestujących rolników.
Skąd się to bierze? - Z wiary w sukces. Ze skakania sobie do gardeł opozycji. I "przegrzewaniu" tematów przez wrogie nam media - twierdzi jeden z polityków PiS-u (pomijając przy tym stronniczość telewizji państwowej, stale atakującej opozycję i przekraczającej kolejne granice propagandy).
Inny polityk partii Jarosława Kaczyńskiego mówi tak: - Wszystkim wydaje się, że Polacy w święta nie robią nic innego, tylko gadają o polityce i psioczą na rząd. A prawda jest taka, że chcą odpocząć, nacieszyć się rodziną i pójść na spacer.
Tuż przed Bożym Narodzeniem wielu analityków - również na łamach Wirtualnej Polski - spodziewało się, że Polacy przy świątecznych stołach będą masowo narzekać na PiS i pogarszającą się sytuację życiową. Kredyty, drożyzna, brak mieszkań i perspektyw dla młodych, kolejne kuriozalne często wpadki na szczytach władzy (granatnik komendanta) czy afery (choćby premiowa) - to miało zajmować obywateli i sprawić, że zima dla PiS-u będzie schyłkowa.
Okazało się inaczej - mimo że media, w tym Wirtualna Polska, niemal każdego dnia opisują afery (NCBiR, "Willa Plus", milionowe dotacje dla swoich i zawłaszczanie kolejnych instytucji przez partyjny aktyw), które każdą inną władzę doprowadziłyby do sondażowego zjazdu.
Dziś - obserwując utrzymujące się na stosunkowo wysokim poziomie dla PiS-u sondaże (choć niedające jeszcze Kaczyńskiemu większości po wyborach) - można stwierdzić wręcz, że z każdym kolejnym tygodniem nowego roku władza się umacnia. I coraz mocniej wierzy w kolejną wygraną.
- Nasze nastroje podzielają Polacy. Nawet wyborcy opozycji nie wierzą, że ich partie to "ogarną". Oni mają tam tylko Tuska. Jednego gościa, który cokolwiek robi - ocenia jeden z naszych rozmówców działający na zapleczu PiS-u.
Inny ekspert od środka obserwujący kampanię stwierdza zaś: - Mamy ciekawą sytuację. Kaczyński przestał jeździć po Polsce, PiS-owi zaczęło rosnąć. Tusk codziennie jest w terenie, a Platformie spada.
Spory wewnątrz opozycji coraz bardziej frustrują jej przedstawicieli. Wszyscy mają już dość kłótni o wspomnianą jedną listę. - Pokazywanie tej kuchni opozycyjnej bardzo jej zaszkodziło. Padło publicznie zbyt wiele niepotrzebnych oskarżeń. Obywatele nie zobaczyli w opozycji poczucia jedności i celu. To był jej wielki błąd - przyznaje w wywiadzie dla WP była komisarz UE i europosłanka KO prof. Danuta Huebner.
Jak twierdzi nasza rozmówczyni: - Ja, jako obywatelka, chciałam zobaczyć efekt uzgodnień liderów opozycji, a nie ciągłe spory i dyskusje o liczbie list. Cel jest jeden: uratować Polskę. A kłótnie do tego nie doprowadzą. Ludzie zaczynają być po prostu zniechęceni.
Wyborcy PiS-u pozytywnie nastawieni, wyborcy opozycji sfrustrowani i gniewni
To, o czym mówi prof. Huebner, pokazują badania. Socjologowie Sławomir Sierakowski i Przemysław Sadura w swoim głośnym raporcie "Wyborcy za jedną listą, liderzy przeciw" przeanalizowali m.in. nastroje panujące u wyborców.
Co wynikło z badania? Że odsetek gotowych głosować na PiS jest wyższy wśród tych, którzy myśląc o polityce, odczuwają zaufanie, radość, dumę czy nadzieję.
Słowem: wyborcy PiS-u są przekonani o ogólnie dobrym kierunku, w jakim zmierza kraj pod rządami ich partii, i pragną kontynuacji tego kursu.
O wyborcach KO autorzy raportu piszą tak: "profil wyborcy Koalicji Obywatelskiej także w największym stopniu jest kształtowany przez emocje w stosunku do świata polityki. Przy czym dominują tu emocje negatywne (gniew, zdenerwowanie, przygnębienie i zniechęcenie)".
Jak podkreślają Sadura i Sierakowski, wyborcy obozu władzy są bardziej zmobilizowani, a ci rozczarowani dziś rządami Jarosława Kaczyńskiego mogą jesienią wesprzeć PiS. Wyborcy opozycji są zaś rozczarowani brakiem jednej listy i mniej wierzą w zwycięstwo.
Wyniki tych badań i obecna sytuacja polityczna wskazują, że przed opozycją jeszcze wiele pracy. Sama nadzieja nie wystarczy. Później można liczyć tylko na cud.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski