PiS coraz bliżej wygranej. Zmiana jest oczywista

PiS dociska gazu, opozycja robi dobrą minę do złej gry. Najnowsze sondaże poparcia nie przesądzają o wyniku wyborów, ale pokazują, że obóz Jarosława Kaczyńskiego ma wciąż duże szanse na utrzymanie władzy.

Politycy opozycji szukają sposobu na PiS
Politycy opozycji szukają sposobu na PiS
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Michał Wróblewski

18.03.2023 | aktual.: 18.03.2023 09:09

Pierwszy kwartał tego roku nie kończy się dobrze dla partii opozycyjnych. Pięć dużych pracowni badawczych (Kantar, IPSOS, IBRIS, Pollster, CBOS) wskazuje bowiem, że mimo ciągnącej się od wielu tygodni sprawy "Willa Plus" czy afery z wydatkowaniem setek milionów złotych z NCBiR, poparcie dla obozu rządowego nie spada. Przeciwnie. PiS-owi konsekwentnie udaje się konsolidować swój elektorat, przez co poparcie wśród zdecydowanych wyborców dla formacji Jarosława Kaczyńskiego jest najwyższe od roku.

W tym tygodniu szum w politycznych kuluarach wywołał zwłaszcza sondaż Kantar dla "Faktów" TVN. Wskazał on wyraźny wzrost poparcia dla PiS wśród wyborców zdecydowanych (o 3,8 pp., do 35,6 proc. poparcia) i spadek poparcia dla Koalicji Obywatelskiej (o 3,1 pp., do 29,9 proc.). Sondażowe spadki dotykają też Polskę 2050 i PSL. Umacnia się za to Konfederacja, która - potencjalnie - może być koalicjantem PiS w kolejnej kadencji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Inny sondaż - pracowni IPSOS - wskazuje na jeszcze wyższe poparcie dla PiS wśród wyborców zdecydowanych iść na wybory. W tym badaniu PiS może liczyć na 38,9 proc., Koalicja Obywatelska - na 26,3 proc., Lewica - 9,5 proc. (tyle samo co Polska 2050), Konfederacja - 8,4 proc., a PSL - 5,3 proc.

W badaniu Pollster zaś PiS zyskuje 1,6 pp. (do 33,8 proc. poparcia), a tyle samo traci KO (dla której poparcie wynosi 28,4 proc.). Sondaż pokazuje również na wzrost Konfederacji, której notowania oscylują wokół 10 proc.

W kolejnych opublikowanych badaniach - IBRIS i CBOS - poparcie dla PiS również rośnie. W obu traci Platforma.

Sondaże te pokazują jedno: wszystko w wyborach jest jeszcze możliwe, a ten, kto liczy na niechybną klęskę przeciwnika, może brutalnie zderzyć się z rzeczywistością.

I nie jest tak, jak twierdzą niektórzy politycy formacji opozycyjnych, że PiS przygotowuje się na klęskę i wie, że jest na nią skazane, a opozycja powinna dziś myśleć przede wszystkim o tym, co zrobi po wygranych wyborach. - Jeśli przyjmiemy założenie, że jest pozamiatane i już dziś będziemy dzielić skórę na niedźwiedziu, to skończy się to dla nas większym łupniem niż w 2019 roku - mówi nam jeden z kluczowych polityków Koalicji Obywatelskiej.

Jak jednak podkreślają politycy z obydwu stron barykady, siedem miesięcy - bo tyle zostało do wyborów - to lata świetlne. I zdarzyć w tym czasie może się wszystko.

Wyborcy PiS zadowoleni. "To ma wpływ na mobilizację"

To, na co zwracają uwagę niektórzy badacze - jak socjolog Sławomir Sierakowski - to to, że wyborcy PiS są dziś bardziej entuzjastyczni, zadowoleni z życia i zmobilizowani do pójścia na wybory. Dlatego obóz rządzący ma dziś lepszą pozycję startową w kampanii.

Zwolennicy partii opozycyjnych i zatwardziali przeciwnicy obecnej władzy przeciwnie - są dziś zniechęceni, zirytowani, zniecierpliwieni i sfrustrowani działaniami obecnej władzy (a także konfliktami po stronie opozycji). Ich antyrządowe nastroje wciąż nie potrafią doprowadzić do przełomu i odwrócenia mimo wszystko korzystnego dla rządzących trendu w sondażach.

Badanie United Surveys, pracowni, która współpracuje z Wirtualną Polską, wskazało kilka dni temu, że w wygraną opozycji nie wierzą nawet jej wyborcy. 52 proc. respondentów wskazało na PiS, a na opozycję - jedynie 31 proc. Większy odsetek wyborców wierzy w to, że opozycja będzie w stanie po wyborach utworzyć rząd (39,4 proc.). Warunek - musi być zjednoczona.

Na to - mimo powtarzanych od ponad roku apeli Donalda Tuska - się jednak nie zanosi. Z rozmów z politykami opozycji wynika, że do wyborów pójdą w obecnej konstelacji. Czyli: Koalicja Obywatelska wsparta samorządowcami ze stowarzyszenia "Tak! Dla Polski", Polska 2050 w sojuszu z PSL, a Lewica i Konfederacja osobno. - To nie jest nasz wybór. Tak zdecydowali nasi koledzy z opozycji - podkreślają ludzie z otoczenia szefa PO.

- Dyskusji o jednej liście już nie ma. My, jako PSL-Koalicja Polska we współpracy z Polską 2050, tworzymy blok centrowy, którzy może przynieść nam co najmniej 15 proc. poparcia. W kampanii na pewno będziemy zyskiwać. Współpraca z Koalicją Obywatelską? Nie ma dziś o tym rozmowy - mówi nam rzecznik PSL Miłosz Motyka.

Ludowcy - razem z politykami Polski 2050 - nie kryją irytacji "ciągłymi szantażami moralnymi ze strony Platformy". Przytaczają wypowiedź szefa klubu KO Borysa Budki, który stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że "będzie jeszcze taki moment, kiedy nasi partnerzy z PSL-u i od Szymona Hołowni będą proponować nam wspólny start". - Tego typu wypowiedzi mają nas sprowokować. My się nie damy, a Platforma niech nabierze pokory, bo wali głową w sufit i przebić go nie może - nie kryje złośliwości działacz formacji Hołowni.

Sondaże? Miłosz Motyka z PSL uważa, że nie ma się co nimi przejmować, bo one zwykle "kreują, a nie oddają rzeczywistość". - Wybory zwykle brutalnie weryfikują tego typu badania - twierdzi nasz rozmówca.

Wszystko wisi na Tusku

Zdaniem naszego rozmówcy, na korzyść PiS krótkotrwale mogą zadziałać tematy światopoglądowe (jak choćby spór o Jana Pawła II), ale w wyborach decydować będą kwestie ekonomiczne i poczucie bezpieczeństwa Polaków. - Nawet jeśli dziś patologiczne afery tej władzy jeszcze aż tak mocno w nią nie uderzają, to dopełniają obrazu, który doprowadzi do przegranej PiS. Znużenie tą ekipą jest coraz bardziej wyczuwalne - uważa polityk PSL.

Wielu polityków Koalicji Obywatelskiej twierdzi podobnie, ale u dużej części nie widać dziś entuzjazmu. - Na awanturze o Jana Pawła II zyskał tylko PiS. Afery ich dziś nie zatapiają, a jak będą oddziaływać za kilka miesięcy - nie jesteśmy w stanie stwierdzić. Prawda jest taka, że opozycja dała ciała, kiedy Hołownia ją skłócił przy okazji głosowania nad ustawą sądową. Od tego zaczął się kryzys po stronie opozycji - przekonuje w rozmowie z WP polityk z władz Platformy.

Jak tłumaczy, "wyborcy zobaczyli wtedy, że skoro nie potrafimy dogadać się przy jednej kluczowej ustawie, to nie będziemy potrafili współpracować po wyborach". - To było mega demobilizujące dla naszego elektoratu. Dlatego dziś Hołownia zalicza taki zjazd i szuka oparcia w ludowcach - mówi nam polityk PO.

Nasi rozmówcy z Platformy przyznają, że "wszystko wisi dziś na Tusku". - Tylko Donald ciągnie ten wózek. Ale on sam do wygranej nas nie dowiezie - twierdzi jeden z posłów.

Efekt jest taki, że politycy PiS kpią z postów polityków PO w mediach społecznościowych. - Nawet spotkanie z Ewą Kopacz, byłą premier, wygląda jak spotkanie z uczniami w klasie. Na spotkanie z Beatą Szydło przyszło ponad 700 osób. A politycy Platformy chwalą się zdjęciami, na których pozują z partyjnym burmistrzem albo siedzą z działaczami w jakiejś urzędowej salce. I nazywają to "spotkaniami z wyborcami". Przecież to jest żenujące - twierdzi polityk PiS ze ścisłego sztabu partii.

Faktem jest jednak, że parlamentarzyści KO od kilku tygodni organizują wyjazdowe posiedzenia klubu parlamentarnego w różnych regionach Polski i prowadzą rozliczne spotkania, z których mają być później "rozliczani". - Tych spotkań są setki każdego tygodnia - przekonują nasi rozmówcy z Platformy.

Dla PiS najlepsze są igrzyska

Największym dziś wyzwaniem dla opozycji jest zmobilizowanie wyborców antyrządowych i takich, którzy oczekują zmiany, ale mimo wszystko nie są obecnie politycznie silnie zaangażowani (w przeciwieństwie do wyborców PiS). - Opozycja potrzebuje takiej jedności i mobilizacji, jaką ma PiS. Bez tego przegra wybory na własne życzenie - powtarza Sławomir Sierakowski.

Socjolog w swoim raporcie "Wyborcy za jedną listą, liderzy przeciw" zauważa, że postawa liderów opozycji rozmija się z oczekiwaniami elektoratu, który chce współpracy, a nie podziałów i rozdrobnienia. Twierdzi też, że "wyprzedzenie PiS wyprowadziłoby elektorat opozycji z depresji w stan pozytywnej mobilizacji".

- Najciekawsze w polskiej polityce są przepływy wyborców pomiędzy partiami opozycyjnymi. To tam dziś toczy się rywalizacja. Dlatego PiS utrzymuje stabilne, wysokie poparcie - mówi Wirtualnej Polsce prof. Rafał Chwedoruk, politolog Uniwersytetu Warszawskiego. Jak podkreśla, bój w wyborach będzie toczyć się o wyborców niezdecydowanych i niezainteresowanych polityką. - Dzisiaj nic nie jest przesądzone - mówi ekspert.

Podobnie uważa prof. Sławomir Sowiński. - Obóz władzy próbuje robić wszystko, żeby to pole rywalizacji przedwyborczej sprowadzić do igrzysk. Stąd emocjonalne reakcje po reportażu o Janie Pawle II i próba konsolidacji z jednej strony wyborców, a z drugiej partyjnego aktywu. Na decyzje wyborcze Polaków nie będzie miało to jednak większego wpływu, bo kluczowe wydarzenia będą miały miejsce tuż przed wyborami, we wrześniu i październiku. Wtedy te wybory będą się rozstrzygać - twierdzi politolog z UKSW.

Prof. Chwedoruk zwraca uwagę na zagrożenie dla PiS. - Przeciwko PiS-owi jest demografia. Ta partia wie, że takie wyniki jak choćby w 2019 roku są nie do powtórzenia. A każdy inny rezultat skazuje PiS na koalicję, do której nie ma chętnych - mówi politolog.

Faktem jest, że wedle średniej sondażowej z marca PiS może liczyć na 34,4 proc. poparcia (dane za serwisem ewybory.eu), co przekłada się na 206 mandatów. Taki wynik nie daje możliwości samodzielnego rządzenia.

Co na to PiS? - Mamy Kukiza. Dokooptujemy kilku chętnych z tamtej strony i mamy większość. Młodzi? Są dla nas straceni, ale oni nie są zdeterminowani do walki za jedną czy drugą partię. Za nami stoją ludzie starsi i to oni będą najbardziej zmobilizowani w tych wyborach. Widzimy to na naszych spotkaniach i wprost wynika to z badań - mówi jeden z polityków partii rządzącej.

Czytaj też:

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
opozycjawyborykampania wyborcza
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2033)