"Ludzie zaczynają być zniechęceni sporami w opozycji". Danuta Huebner dla WP
- Padło publicznie zbyt wiele niepotrzebnych oskarżeń. Obywatele nie zobaczyli w tym manewrowaniu poczucia jedności, celu. To był wielki błąd opozycji - mówi Wirtualnej Polsce europosłanka KO i była komisarz UE Danuta Huebner.
10.04.2023 | aktual.: 10.04.2023 23:08
Michał Wróblewski, Wirtualna Polska: Najważniejszym wydarzeniem świątecznego tygodnia w Polsce była wizyta prezydenta Zełenskiego. Jak po tych kilku dniach ocenia pani jej znaczenie?
Prof. dr hab. Danuta Huebner, posłanka do PE, była komisarz UE ds. handlu, a następnie ds. polityki regionalnej: To była bardzo ważna część międzynarodowej ofensywy prezydenta Ukrainy. Bardzo podziwiam go za skuteczność. Nie tylko polityczną i dyplomatyczną. Zełenski ma wielki dar zdobywania serc i umysłów ludzi, nie tylko w swoim kraju. Jest jednoosobową, PR-ową "bronią" Ukrainy. Bardzo efektywną. Na pewno wystąpienie prezydenta było uważnie słuchane nie tylko w Europie, ale na całym świecie. Mam nadzieję, że jej długofalowym skutkiem będzie nowy traktat polsko-ukraiński.
A z punktu widzenia Ukrainy co będzie kluczowe?
Jak najszybsze wejście do Unii Europejskiej po wygraniu wojny, To będzie wielki wysiłek, a Ukraina będzie potrzebowała wielu przyjaciół po stronie europejskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W Polsce Ukraina ma przyjaciela.
Zastanawiam się jednakowoż, na ile my jesteśmy dziś wiarygodnym partnerem dla Ukrainy, jeśli chodzi o członkostwo w Unii Europejskiej. Dla Ukrainy członkostwo w UE jest wielkim symbolem przywiązania do wartości, które Unia reprezentuje. Ukraińcy są gotowi za te wartości oddawać życie. A my dziś, jako państwo, w którym rządzi określona, antyeuropejska opcja polityczna, łamie te wartości. Nie przestrzegamy praworządności. I to od wielu lat.
Ale staramy się być ambasadorem Ukrainy w UE. Walczymy o jej interesy na unijnym forum.
Ukraińcy chcą być dumnym członkiem UE, a obóz władzy w Polsce dziś na pewno nie okazuje dumy z członkostwa we Wspólnocie. Zastanawiam się więc, jak polski rząd może dziś pogodzić wsparcie dla Ukrainy w jej dążeniach do UE, jednocześnie będąc antyeuropejskim i skrajnie niechętnym wobec Unii. To mi się nie sumuje.
Chce pani powiedzieć, że PiS zamierza wyjść z Unii Europejskiej?
Można odnieść takie wrażenie, na podstawie retoryki oraz rzeczywistych działań rządzących. To jest pierwszy rząd, który nie idzie w tę samą stronę, w którą szły wszystkie rządy w Polsce po 1989 roku. Czyli w stronę UE i europejskich wartości. Systematycznie od nich odchodzimy przez ostatnie lata.
Premier Mateusz Morawiecki w dość mocnych słowach skrytykował postawę państw Zachodu, stojąc tuż obok prezydenta Zełenskiego. A przecież dziś kraje zachodnie, jak się wydaje, zgodnie tej pomocy Ukrainie udzielają. Są dostatecznie zmotywowane?
Gdzieniegdzie można zaobserwować pewne zmęczenie, bo to przecież na ludziach w ogromnej mierze spoczywał obowiązek pomocy Ukraińcom uciekającym przed wojną. Mówię tu o polskim społeczeństwie, bo rząd w niewielkim stopniu był pod tym względem siłą wspierającą. Na pewno Europa dalej będzie wspierać Ukrainę, choć prezydent Zełenski wie, że sam musi podtrzymywać swoją ofensywę i pokazywać cały czas silną postawę, by motywować Zachód. Największym wyzwaniem będzie oczywiście odbudowanie Ukrainy. A właściwie zbudowanie jej na nowo.
Na razie Polska i Ukraina muszą uporać się z problemami, które dzielą choćby rolników. Mowa rzecz jasna o ukraińskim zbożu zalegającym w Polsce. Jak ten problem rozwiązać? Również na poziomie unijnym?
Obawiam się, powiem brutalnie, że polskie władze będą chciały zrzucić odpowiedzialność na stronę ukraińską i domagać się, by to sam Zełenski rozwiązał ten problem. Ja chciałabym zwrócić uwagę na to, że to nie napływ zboża z Ukrainy jest problemem, tylko fakt, że rząd polski nie potrafił doprowadzić do tego, by to zboże było transportowane dalej, poza granice naszego kraju. Obecna władza tego nie dopilnowała. Nie wiem, jakie interesy za tym stały i kto mógł na tym skorzystać. Ale złych intencji Ukrainy nie ma w tym żadnych.
Zapewne obserwowała pani działania polskiego komisarza w UE ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego w tym zakresie. Czy pan komisarz zrobił wszystko, by zabezpieczyć polskich rolników?
Rozporządzenie, które znosiło obciążenia celne dla eksportu zboża z Ukrainy było zatwierdzone przez Radę Unii Europejskiej i Parlament Europejski. Państwa członkowskie wyraziły na to zgodę. W tym rząd polski, który teraz stara się przerzucić odpowiedzialność na Komisję Europejską. Myślę, że rządzący nie chcą dziś mówić na ten temat prawdy i zasłaniają się unijnymi instytucjami.
A czy rządzący mówią nam prawdę w sprawie rozmów z Komisją Europejską ws. Krajowego Planu Odbudowy? Bo PiS zrzuca odpowiedzialność za blokowanie KPO właśnie na Komisję.
To jest wręcz niewiarygodne, że mając zagwarantowane olbrzymie środki z UE, polski rząd nie robi nic, by je otrzymać. Tracą na tym wszystkie regiony w Polsce, a przecież - w czasach, gdy byłam komisarzem ds. polityki regionalnej - Polska była pionierem w wykorzystywaniu funduszy strukturalnych UE. Władze regionalne otrzymały możliwość dysponowania ogromnymi środkami na inwestycje. W obecnej perspektywie finansowej na lata 2021-27 na takie inwestycje regionalne ma być przeznaczona prawie połowa środków. To są przeogromne pieniądze, których ciągle nie mamy.
Jesteśmy w stanie zawieszenia, bo Polska nie spełnia określonych warunków wymaganych przez UE. Warto podkreślić, że my sami, jako państwo, zgodziliśmy się na mechanizmy warunkowości, zrobił to premier polskiego rządu. A dziś tych warunków nie chce przestrzegać. Chcę jednak podkreślić, że Fundusze Spójności nie są stracone.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mamy stan zawieszenia, który jest oczywiście niedobry i zatrzymuje nas w rozwoju. Ale nie jest nieodwoływalny. Niemniej to, co robi dziś władza w Polsce, jest niedopuszczalne. Hamujemy inwestycje, które i tak od kilku lat są na przerażająco niskim poziomie.
Do wyborów parlamentarnych zostało siedem miesięcy. Jeszcze niedawno wydawało się, że PiS, bez pieniędzy z KPO, nie ma co marzyć o wygranych w wyborach. A dziś partia rządząca w sondażach raczej się umacnia, a opozycja słabnie. Konflikt z UE, jak widać, nie zaszkodził obozowi władzy.
Myślę, że mimo wszystko, kwestia braku środków z KPO nie przestała być dla Polaków istotna. Myślę też, że gdyby inaczej zadano pytanie o przyjęcie w Polsce waluty euro, to prawdopodobnie wyniki badań opinii publicznej w tej kwestii byłyby inne, niż te publikowane w ostatnich latach. Wracając do środków unijnych: myślę, że większość społeczeństwa jednak wierzy, że te pieniądze w końcu do Polski trafią.
Z drugiej zaś strony ci, którzy oglądają TVP, mogą myśleć, że dzięki rządowi PiS te środki płyną do nas nieustannie szerokim strumieniem. Ludzie są oszukiwani przez władzę i jej media. I przyznam, że jest w tym propagandowa zręczność. Wierzę jednak, że rozum powróci i Polacy będą podejmować racjonalne decyzje. Jak w referendum ws. wejścia Polski do UE.
Ma pani żal do opozycji, że nie potrafiła się porozumieć w sprawie wspólnej listy wyborczej?
Pokazywanie tej kuchni opozycyjnej bardzo jej zaszkodziło. Padło publicznie zbyt wiele niepotrzebnych oskarżeń. Obywatele nie zobaczyli w tym manewrowaniu poczucia jedności, celu. To był wielki błąd opozycji. Ja, jako obywatelka, chciałabym zobaczyć efekt uzgodnień liderów opozycji, a nie widzieć ciągłe spory i słuchać dyskusji o liczbie list. Chciałabym po prostu, żebyśmy wygrali. Bo cel jest jeden: uratować Polskę. A kłótnie do tego nie doprowadzą. Ludzie zaczynają być po prostu zniechęceni.
Jak wyobraża sobie pani przyszłość Polski w UE w przypadku kolejnej kadencji PiS?
Ubolewam nad tym, że nie ma u nas dyskusji o przyszłości Europy. Mało tego, polskie władze, ale też opozycja w znikomym stopniu uczestniczą w debatach na ten temat. Ja biorę udział w wielu takich spotkaniach i szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego inni politycy nie widzą takiej potrzeby. Uważam to za wielki błąd. Bo Polska jest w tej debacie niewidoczna. I, również z tego powodu, uznawana jest za kraj bardzo sceptyczny wobec Europy. Mówiąc wprost, Polska nie jest dziś traktowana jako kraj mieszczący się w części świata funkcjonującego w demokratycznych ramach. Nasz wizerunek ratuje dziś wyłącznie pomoc dla Ukrainy.
Rozmawiał Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski