Najtrudniejsza Wigilia dla władzy? Eksperci: "PiS popełniło przed świętami duży błąd"
Z jednej strony drożyzna, kryzys mieszkaniowy i coraz gorsze perspektywy dla milionów Polaków, z drugiej wstydliwe wpadki - jak ta z wybuchowym granatnikiem-prezentem komendanta głównego policji czy niesławną obietnicą milionowych premii dla piłkarzy. Do tego niekończący się spór z Unią Europejską, kłótnie w koalicji, podkopywanie pozycji premiera i spięcia rządu z prezydentem. Dla partii rządzącej może to być najtrudniejsza Wigilia od lat.
24.12.2022 | aktual.: 24.12.2022 13:30
- PiS chciało wejść w okres świąteczno-noworoczny z opowieścią wigilijną o politycznej skuteczności i empatii wobec wyborców. Wygląda jednak na to, że wchodzi w te święta z poślizgiem - mówi Wirtualnej Polsce politolog prof. Sławomir Sowiński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, nie mają wątpliwości, że przy rodzinnych stołach - choćbyśmy się starali - nie unikniemy w tym roku polityki. Wojna w Ukrainie i związany z nią kryzys energetyczny, a co za tym idzie - ogromny wzrost cen - bardzo mocno wpływają na życie Polaków. Tegoroczne Święta pokażą to dobitnie.
- Przy stołach rozmawiamy o codziennym życiu, a dziś codzienne życie ściśle związane jest z polityką. Kiedy mówimy o rosnących cenach energii, o drożyźnie, o coraz wyższych cenach produktów, to myślimy o politykach i ich decyzjach - tłumaczy w rozmowie z WP prof. Sławomir Sowiński.
Z twierdzeniem tym zgadza się kolejny ekspert. - Przy stołach Polaków dominować z pewnością będą kwestie finansowe i te związane z szeroko rozumianą sytuacją gospodarczą. Inflacja i drożyzna - te dwa słowa będą często powtarzane i mogą decydować o nastrojach społecznych - przekonuje dr Andrzej Anusz, politolog, autor książek i współzałożyciel pierwszej partii Jarosława Kaczyńskiego, Porozumienia Centrum.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Coraz większy niepokój
Eksperci przekonują, że bez względu na okoliczności i obiektywne przyczyny kryzysu, z jakim zmaga się dziś świat, wyborcy zwykle odpowiedzialnością za stan rzeczy obarczają rządzących. Żal, stres, frustracja, niepewność jutra - emocje te dominują u znacznej części społeczeństwa. Dotyczy to zwłaszcza osób najsłabiej zarabiających oraz tych młodszych, które - w bardzo wielu przypadkach - zmuszone są wyzbyć się marzeń o mieszkaniu, dzieciach i - generalnie - życiowej stabilizacji. - Młodsi będą przy stołach opowiadać o swoich problemach z kredytami czy wynajmem mieszkania, a starsi - o szalejących cenach w sklepach. Trudno będzie zapomnieć o codziennych bolączkach - zgadzają się w rozmowie z WP dr Anusz i prof. Sowiński.
- Znaczna część społeczeństwa, bez względu na wszystkie okoliczności, zawsze za bieżące problemy obwinia rządzących. I rządzący muszą za to płacić polityczną cenę. Tak to już jest w polityce. Mimo że PiS zrobiło wiele, by przekonać wyborców, że za inflację odpowiedzialny jest wyłącznie Putin. To tylko częściowo prawda - mówi dr Andrzej Anusz.
Ekspert przyznaje też, że PiS miało szanse wprowadzić na świąteczną "agendę" temat, który mógłby choć trochę polepszyć społeczne nastroje. - PiS popełniło przed świętami bardzo duży błąd, nie doprowadzając do porozumienia w sprawie ustawy, która mogłaby odblokować fundusze unijne na Krajowy Plan Odbudowy. Gdyby to się udało, rozmowy przy świątecznych stołach byłyby bardziej optymistyczne, a na pewno korzystniejsze dla partii rządzącej. Zamiast tego w wielu rodzinach może pojawić się jeszcze większy niepokój - ocenia.
Do tego dochodzą irytujące wyborców doniesienia o tym, że rządzący - jak ujawnili reporterzy WP Dariusz Faron i Szymon Jadczak - obiecali piłkarzom reprezentacji Polski ogromną, wielomilionową premię za wyjście grupy Mistrzostw Świata, którą już w trakcie turnieju mieli dzielić się zawodnicy (ostatecznie premier Mateusz Morawiecki zapewnił, że żadnej premii dla piłkarzy nie będzie).
Biorąc pod uwagę fakt, jak wielkie pieniądze zarabiają piłkarze oraz to, że w Katarze zaprezentowali się jako jedna z najsłabiej grających reprezentacji, nawet osoby wspierające PiS były zniesmaczone tą sytuacją.
Frustracja narasta po obu stronach. "Wyborcy nie lubią kłótni"
- PiS wchodzi w okres świąteczno-noworoczny bez politycznych fanfar. Rząd poślizgnął się na wielu rzeczach. W szeregach koalicji widać narastający chaos i napięcie. Ofensywa związana z KPO zakończyła się, zanim się zaczęła - zauważa politolog Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego prof. Sławomir Sowiński.
Nasz rozmówca zwraca też uwagę na to, że wyborcy - a zwłaszcza wyborcy prawicy - są przeczuleni na spory wewnętrzne w popieranym przez nich obozie. Słowem: Polacy nie lubią, gdy politycy kłócą się, zamiast współpracować i działać na rzecz dobra wspólnego. - Wyborcy PiS mogą przez to poczuć się zdezorientowani - podkreślają w rozmowie z WP politolodzy.
- Do porażek rządzących w ostatnim czasie przyczynił się niedostateczny przepływ informacji i chaos decyzyjny wewnątrz obozu władzy, który wynika z bardzo osobliwego podziału kompetencji. Władza, jeśli chce działać skutecznie, musi przemyśleć wewnętrzny sposób działania i to, jak poprawić ten proces decyzyjny - zwraca uwagę prof. Sławomir Sowiński.
Jak dodaje, "dla wyborców PiS okres świąteczno-noworoczny jest szczególnie ważny". - To właśnie ci wyborcy swoje przekonania kształtują, modelują, z czasem zmieniają, przede wszystkim przy rodzinnym stole. Rozmawiając z najbliższymi, z przyjaciółmi - twierdzi politolog z UKSW.
Gdy wyborcy PiS przy świątecznych stołach będą pytani przez "oponentów" o spory w koalicji między Ziobrą a Morawieckim, mogą mieć problem. Ale mają też szansę zwrócić uwagę na kłopoty opozycji - wszak obiecany do końca roku sojusz i decyzja o wspólnym starcie wszystkich sił demokratycznych w parlamencie nie dojdzie do skutku.
Donald Tusk, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty - wszyscy wymienieni liderzy opozycji wciąż nie mogą dojść do porozumienia. I nie zanosi się na to, by w najbliższym czasie się to udało. - To także może frustrować wyborców opozycji - twierdzą eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską.
Niemniej Polacy mogą całkowicie zrezygnować z rozmów o polityce partyjnej. Wobec wyzwań i problemów, z jakimi muszą się dziś mierzyć wszyscy obywatele, dysputy o tym, kto lubi się z tym, a kto nie może dogadać się z tamtym, mogą wydać się w czasie Świąt nieistotne. I - zwyczajnie - nieinteresujące.
PiS doceniany za Ukrainę
Dr Andrzej Anusz zwraca uwagę na to, co może podczas rozmów przy świątecznych stołach wpłynąć korzystnie na odbiór PiS. I że sytuacja rządu wcale nie jest tak zła, jak wielu chciałoby ją wiedzieć.
- Rok temu w przestrzeni publicznej dominowały tematy dotyczące problemów z energią i ciepłem. Tę sprawę, jak się wydaje, rządzącym udało się w tym roku załatwić. Oczywiście rachunki i tak będą rosnąć, ale nie będzie w najbliższej przyszłości pod tym względem dramatu. Sytuacja została opanowana przez premiera i jego ministrów - zwraca uwagę politolog.
Jak przekonuje, "rządowi w pewnym stopniu udało się uspokoić opinię publiczną". - PiS starało się, by przekonać społeczeństwo, że w perspektywie kwartału lub dwóch inflacja będzie spadać, a sytuacja gospodarcza - stabilizować się. Politycy obozu władzy próbują też przekonać ludzi, że nie grozi im bezrobocie, a ich pensje w końcu zaczną rosnąć i doganiać poziom inflacji. Pytanie, czy Polacy rządzącym zaufają. To również będzie rozstrzygać się przy rodzinnych stołach, gdy rozmawiać będą ze sobą zwolennicy jednej i drugiej strony - twierdzi dr Andrzej Anusz.
I zwraca uwagę, że jednym z głównych tematów w czasie świąt Bożego Narodzenia będzie wojna w Ukrainie wywołana przez Rosję. W tym kontekście - przekonuje ekspert - obóz władzy w Polsce może liczyć wyłącznie na słowa uznania.
- Społeczeństwo bardzo pozytywnie ocenia działania obozu władzy wobec sytuacji w Ukrainie. To jest wpisane w sondaże PiS. Twierdzę, że gdyby rząd nie prowadził tak dobrej polityki wobec Ukrainy, to jego notowania byłyby znacznie gorsze - mówi nam dr Andrzej Anusz.
Jak na razie sondaże dla PiS nie są druzgocące. Ba, w kilku ostatnich badaniach poparcie dla partii rządzącej wzrosło. Tak stało się choćby w sondażu IPSOS dla OKO.press z 23 grudnia, który wskazuje, że poparcie PiS wzrosło z 32 do 34 proc.
Jak przekonywał w ostatnim wywiadzie dla "GP" Jarosław Kaczyński, największą szansę na wygraną wciąż ma jego formacja. Nie oznacza to jednak utrzymania przez PiS większości parlamentarnej.
Czas świąteczno-noworoczny może być dla obozu władzy ostatnim dzwonkiem, by przełamać impas i ruszyć z ofensywą na 2023 rok. Kolejne święta Bożego Narodzenia odbędą się bowiem w zupełnie nowej polityczno-społecznej rzeczywistości. Nawet jeśli PiS utrzyma władzę.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski