Kontrowersje wokół karania groźnych przestępców
O tym czy Mariusz Trynkiewicz 11 lutego, po wyjściu na wolność, trafi do specjalnego ośrodka zamkniętego zdecyduje sąd. Już teraz jednak pojawiają się opinie, że w porównaniu choćby do ośrodków samotnych matek, miejsce, do którego miałby trafić pedofil, to wręcz luksusowe sanatorium. Prawo jest niesprawiedliwe, ten człowiek nigdy nie powinien wyjść z więzienia - mówi Bartosz Kownacki, który jednocześnie uważa, więzienie dla przestępców to za mało, kara powinna być bardziej dotkliwa, nie wykluczając kar cielesnych.
06.02.2014 | aktual.: 07.02.2014 09:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ustawa o nadzorze nad groźnymi przestępcami weszła w życie 22 stycznia. Umożliwia ona kierowanie do specjalnego ośrodka osób, co do których istnieje "duże prawdopodobieństwo", że po odbyciu kary będą dalej popełniać przestępstwa z użyciem przemocy przeciwko zdrowiu, życiu lub wolności seksualnej innych osób.
Kontrowersje wokół tzw. ustawy o bestiach
- Ustawa stanowi wyraz realizacji - potrzeby uregulowania tego, czego wszyscy mieliśmy lub chociażby powinniśmy mieć świadomość - ocenia dr Mariusz Bidziński, konstytucjonalista, wykładowca Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Skoro w naszym systemie prawnym nie ma kary śmierci, oczywistym jest, iż po upływie czasu odbywania kary, skazani będą wracali do społeczeństwa jako jego równoprawni członkowie. Próba naprawiania błędu zaniechania, w mojej ocenie, nie do końca przemyślanymi regulacjami, wydaje się nierozważna. Pamiętajmy bowiem, iż nie można być karanym dwa razy za to samo przestępstwo, a po zakończeniu okresu kary, skazany staje się wolnym i pełnoprawnym obywatelem - tłumaczy Bidziński.
Z ust polityków, którzy wypowiadają się w podobnym nurcie padają jednak ostrzejsze słowa. Robert Biedroń (TR), wiceprzewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka zgadza się z Ryszardem Kaliszem, który twierdzi, że ta ustawa jest hańbiąca i miliony ludzi mogą trafić do psychiatryka. - Ustawa łamie wszelkie zasady prawodawstwa. Oczywiście trzeba podjąć debatę na temat osób niebezpiecznych dla społeczeństwa, ale mamy od tego instrumenty. Takie osoby powinny podlegać dozorowi ale na wolności - przekonuje Biedroń. Uważa, że Trynkiewicz odbył już swoją karę i dzisiaj nie można ograniczać mu wolności ze względu na potencjalne zagrożenie.
Bartosz Kownacki (PiS), członek Komisji Nadzwyczajnej, która zajmowała się ustawą, ma "mieszane uczucia". - Ta ustawa jest łamaniem pewnych standardów, ale taki człowiek jak Trynkiewicz nigdy nie powinien wyjść na wolność - podkreśla poseł. Według niego posłowie wykazali się małą odwagą, bo należało jasno powiedzieć: tym osobom kiedyś darowano życie, ale my teraz zmieniamy ustawę tak, by pozostały one w zakładzie karnym dożywotnio. Ale przecież prawo nie działa wstecz! - Ale ta ustawa jest jeszcze gorsza, bo ma zastosowanie nie tylko do tych 20 przestępców, którym darowano życie i w przyszłości sędziowie będą orzekać bez żadnej odpowiedzialności, tylko dzięki temu, że posłowie sobie coś wymyślili - upiera się Kownacki.
Co ciekawe, ustawa została przegłosowana przez posłów niemal jednomyślnie, a w świetle tak rozbieżnych opinii, uzyskujemy potwierdzenie, że z braku realnej alternatywy nie mieli innego wyjścia.
Kat ma lepiej niż ofiara?
Losy Trynkiewicza rozstrzygną się w poniedziałek i najprawdopodobniej będą oparte o treść tej właśnie ustawy, co skutkowałoby umieszczeniem go w ośrodku zamkniętym, który podobnie jak ustawa powstał specjalnie dla przestępców takich jak on. Pojawiły się jednak głosy, że panujące tam luksusy to lekka przesada, bo przestępca na koszt państwa ma zagwarantowane warunku niekiedy lepsze niż ofiara. Czy jest zasadne aby podejmować dyskusję o zmianie prawa tak by kara była bardziej uciążliwa?
- Postulatów o to, by kara była bardziej odczuwalna jest wiele, pojawiają się systematycznie przy okazji kampanii wyborczych, czy też spektakularnych zdarzeń, takich jak ta z Trynkiewiczem. To prawda, że prawo nie jest idealne, ale pojawia się jednak pytanie, jak daleko możemy się posunąć, mając zwłaszcza na uwadze, iż Polska jest demokratycznym państwem prawa? Jako jego obywatele musimy szanować konstytucję, w której zobowiązaliśmy się m.in. do poszanowania godności, życia i to bez względu na okoliczności - mówi mecenas Bidziński. Poza tym, dodaje, które dobro jest luksusem, a które nie? Kolejne pytanie dotyczy procesu resocjalizacji, czy nie spowalniamy go pozbawiając takiej osoby danego dobra, jak telewizora czy książki. Jeśli odłączymy taką osobę od wszystkiego, to ta osoba nie odnajdzie się na wolności, nie będzie miała świadomości co się dzieje, co może powodować o wiele dalej idące skutki, być może gorsze niż zapewnienie warunków, jakie obecnie budzą emocje. To prawda, że utrzymania jednego więźnia to
koszt kilku tysięcy złotych i znane są przypadki, gdzie ludzie popełniają przestępstwa małego "kalibru" by przezimować w więzieniu, co jest dowodem na to, że panujące tam warunki są dla niektórych bardziej atrakcyjne niż te jakimi dysponują na wolności. Ale nie można zapominać, że przestępca osadzony w więzieniu ma maksymalnie ograniczoną swobodę, ofiara natomiast jest osobą wolną i to od niej i jej determinacji zależy, w jakich warunkach będzie egzystowała.
W tym kontekście Bartosz Kownacki przywołuje przykład Norwegii, w której warunki więzienne mogą skusić każdego. - Jak się patrzy na warunki tam panujące, to też człowiek zastanawia się czy nie rzucić wszystkiego, pojechać do Norwegii i popełnić jakieś przestępstwo by odbywać tam jak najdłuższą karę - żartuje poseł. Niemniej jednak podkreśla, że sprawiedliwość powinna kroczyć zawsze przed prawem. - Jeżeli prawo odbiega za bardzo od oczekiwań społecznych, to często dochodzi do różnego rodzaju samosądów i ludzie sami zaczynają wymierzać sprawiedliwość - przestrzega. Czy w takim razie rozwiązaniem jest zaostrzenie kar, tak by były bardziej dotkliwe? Np. poprzez wprowadzenie kar cielesnych? Kownacki pisał nawet o tym pracę magisterską, w której udowadniał, że pręgierz to całkiem dobre rozwiązanie. - Przestępcom należałoby bardziej utrudnić życie. Oczywiście kary stricte cielesne wyklucza konstytucja. Ale już prace społeczne to zupełnie inna kategoria. Niestety nie można ich nadawać bez zgody sprawcy, ale ja
uważam, że powinny być jak najszerzej stosowane. Jeśli ktoś popełnił przestępstwo, powinien być skierowany na prace przymusowe i koniec.Przestępcom należałoby bardziej utrudnić życie. Oczywiście kary stricte cielesne wyklucza konstytucja. Ale już prace społeczne to zupełnie inna kategoria. Niestety nie można ich nadawać bez zgody sprawcy, ale ja uważam, że powinny być jak najszerzej stosowane. Jeśli ktoś popełnił przestępstwo, powinien być skierowany na prace przymusowe i koniec. - przekonuje poseł. Co na to Robert Biedroń? Jest absolutnie przeciwny. - Jak się kopie rowy, to nie ma żadnej refleksji nad tym, co się zrobiło. Tu trzeba większego działania psychologów i pedagogów, kapelanów, lekarzy, większej koncentracji na procesie resocjalizacji - mówi i dodaje, że lincz publiczny i prymitywna zemsta są mu obce.
Podsumowując można przyznać, że w pogoni za prawością, niekiedy można mieć poczucie braku sprawiedliwości, ale z drugiej strony, kto miałby orzec, co jest tak naprawdę sprawiedliwe?
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska