Koniec procesu za napaść na czarnoskórego prezentera
2 lat i 8 miesięcy więzienia zażądał w piątek prokurator w procesie młodego białostoczanina, oskarżonego o znieważenie na tle rasowym i napaść na ulicy na czarnoskórego prezentera jednej z prywatnych rozgłośni radiowych i telewizji. Wyrok - w czwartek.
To powtórny proces w tej sprawie. W pierwszym zapadł taki wyrok, jakiego teraz ponownie domaga się prokuratura, ale Sąd Apelacyjny w Białymstoku uchylił wówczas wyrok sądu okręgowego i nakazał mu jeszcze raz szczegółowo zbadać niektóre wątki sprawy.
Do pobicia doszło w lutym ubiegłego roku. Czarnoskóry prezenter, od wielu lat mieszkający w Polsce, został zaczepiony na ulicy, gdy szedł do domu. Najpierw padły wyzwiska (m.in. "bambus", "czarnuch"), potem mężczyzna dostał cios pięścią w twarz, w okolice oka. Przed drugim ciosem zdołał się zasłonić, a gdy zaczął wołać o pomoc, napastnik uciekł.
25-letniego podejrzanego policja zatrzymała na podstawie portretu pamięciowego. Napadnięty rozpoznał go podczas okazania. W czasie śledztwa na policję zgłosił się jednak nastolatek, który twierdził, że to on był sprawcą ataku. Nie przekonał jednak ani prokuratury, ani sądu.
Prokuratura uważa, że zebrane dowody jednoznacznie wskazują na oskarżonego, zaś inne wersje przebiegu zdarzeń, to tylko linia obrony. Chce kary więzienia bez zawieszenia, biorąc też pod uwagę, że oskarżony był wcześniej karany.
W swoim końcowym wystąpieniu obrońca oskarżonego chciał uniewinnienia. W jego ocenie bowiem, prokuraturze nie udało się wykazać, że to jego klient jest sprawcą tych przestępstw. Zarzucał jej, że liczy się tylko "wynik i statystyka", czyli aby daną sprawę szybko skierować do sądu, a nie - jak to ujął adwokat - "prawo i sprawiedliwość".
Publikacja wyroku w tej sprawie została odroczona do 30 października.