Koniec cierpienia koni na drodze do Morskiego Oka? Tatrzański Park Narodowy chce rozwiązać problem
Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego szukają rozwiązania problemu końskich wypadków na drodze do Morskiego Oka. W najbliższy czwartek w TPN odbędzie się spotkanie w sprawie problemu. Mają w nim wziąć udział m.in. weterynarze, ekolodzy oraz przedstawiciele Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
12.08.2014 | aktual.: 19.08.2014 09:02
- Chodzi o jakościową zmianę - mówi Szymon Ziobrowski dyrektor TPN, który zapewnia, że ma pomysł na zmiany, ale przed spotkaniem nie chce zdradzić swoich propozycji.
Jak nieoficjalnie wiadomo, rozważane jest między innymi zwiększenie liczby zaprzęgów na trasie do Morskiego Oka. Dzięki temu poszczególne konie rzadziej musiałby ciągnąć fasiągi.
W ostatnim czasie zakończyła się kontrola 300 koni ciągnących wozy na drodze z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka. Z pracy na tej trasie konieczne było wycofanie trzech zwierząt. - Głównie chodziło o złą wydolność koni. Badaliśmy tętno, oddechy i odwodnienie - wyjaśnia Weronika Paszkot, inspektor Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Inspektorzy nie mają jeszcze wyników badań wszystkich koni i raportu z kontroli. - Jednak w porównaniu z poprzednimi inspekcjami, zauważalna jest poprawa - podkreśla Weronika Paszkot. - Fiakrzy dbają o leczenie otarć koni i ich wygląd - dodaje.
Według przepisów TPN każdy koń powinien mieć paszport, wszczepiony chip i odpowiednie badania. Jednorazowo może zabrać 12 turystów. Limit nie obejmuje jednak dzieci i bagaży.
Dwa dni temu na drodze do Morskiego Oka z powodu zawału serca i pęknięcia aorty zginął koń. Z kolei pod koniec lipca koń wiozący turystów do Morskiego Oka upadł przyduszony chomątem. Miał też liczne rany na nogach.