Huczy od plotek z Kremla. Prigożyn dopiął swego?
Jewgienij Prigożyn zatrzymał marsz swoich najemników na Moskwę. Zgodnie z umową Siergiej Szojgu i Walerij Gierasimow stracą swoje stanowiska. Według najnowszych doniesień zastąpią ich Aleksiej Diumin i Siergiej Surowikin.
26.06.2023 | aktual.: 26.06.2023 17:59
Informatorzy ze środowiska wagnerowców wskazali nazwiska potencjalnych zastępców Szojgu i Gierasimowa. Dotarł do nich Jacopo Iacoboni (dziennikarz śledczy, autor książek o Władimirze Putinie i Rosji - przyp. red.) z dziennika "La Stampa".
Z rozmów wynika, że generał Aleksiej Diumin jest faworytem do zastąpienia ministra obrony Rosji, de facto obalonego już razem z szefem sztabu. Diumin zawsze był blisko wagnerowców, kontaktował się z rebeliantami w czasie ich puczu. Służył w GRU i jest w bliskich kontaktach z Prigożynem od czasu wojny hybrydowej prowadzonej również przez najemników na Krymie w 2014 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cytowany w "La Stampa" Konstantin Sonin z University of Chicago przypomniał, że Diumin "jest byłym dowódcą wywiadu wojskowego i jednym z działających na Krymie wojskowych w 2014 roku". Przez wielu uważany jest za polityczne ramię grupy Wagnera.
Informacje o nominacji Diumina potwierdzili też informatorzy Iacoboniego związani z ukraińskim wywiadem. Z tych samych źródeł wynika, że nowym szefem sztabu ma zostać generał Siergiej Surowikin, kat z Syrii.
"Plany kochają ciszę"
Jak napisała "La Stampa", Prigożyn grozi teraz adwersarzom bez słów, bardzo umiejętnie wykorzystując komunikację społecznościową na związanym z wagnerowcami kanale "Szara Strefa" w serwisie Telegram.
W niedzielę wieczorem na kanale pojawił się foto-mem, który potwierdza przekonanie, że gra jest wciąż otwarta. Zdjęcie jest bardzo podobne do tego z ukraińskiej kontrofensywy, widać na nim Prigożyna trzymającego palec na ustach z podpisem: "Plany kochają ciszę".
Bunt Prigożyna. Tajemnice negocjacji z Kremlem
Według źródeł gazety zbliżonych do administracji prezydenta ostateczne negocjacje między Kremlem a Prigożynem prowadziła grupa urzędników, w skład której wchodzili m.in. szef Administracji Prezydenta Federacji Rosyjskiej Anton Wajno, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew i ambasador Rosji na Białorusi Borys Gryzłow. To oni, a nie prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka, mieli doprowadzić do rozejmu.
"La Stampa" podała też informacje uzyskane przez portal "Agents.media", że spośród 12 stałych członków Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej tylko pięć osób przyjęło twarde stanowisko wobec buntu Prigożyna. Inni milczeli. Lista "milczących" w czasie trwania puczu obejmuje też innych wysokich urzędników i funkcjonariuszy.
W niedzielę późnym wieczorem przedstawił ją dobrze poinformowany kolektyw rosyjskich dziennikarzy. Przekazała ją dzisiejsza "La Stampa": wśród milczących byli m.in. dyrektor FSB Aleksander Bortnikow, pierwszy zastępca szefa administracji prezydenta Siergiej Kirijenko, zastępca szefa administracji prezydenta, propagandysta Putina Aleksiej Gromow, premier Michaił Miszustin, minister spraw wewnętrznych Władimir Kołokolcew.
Publicznie nie wypowiadali się też dowódca Federalnej Służby Wojsk Gwardii Narodowej Rosji Wiktor Zołotow czy były minister obrony Siergiej Iwanow. Jak pisze gazeta, pod ziemię zapadł się też minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. To milczenie jest zdaniem gazety bardzo znamienne.
W imieniu Putina piętnowali Prigożyna tylko Dmitrij Miedwiediew, przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin, przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwienko oraz dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej Siergiej Naryszkin. Robili to też główni gubernatorzy, poczynając od petersburskiego Aleksandra Begłowa.
Czytaj również: Trafią tam wagnerowcy. "Władze otrzymały polecenie"