Prigożyn przerwał milczenie. Ujawnił, ilu jego ludzi przeszło do Szojgu

Jewgienij Prigożyn zabrał głos po raz pierwszy po opuszczeniu Rostowa. Stwierdził, że w wyniku intryg grupa Wagnera "miała przestać istnieć 1 lipca 2023 roku". Szef wagnerowców stwierdził, że rzekomo nie miał na celu obalenia reżimu kremlowskiego, a jedynie "wyraził protest przeciwko zniszczeniu grupy Wagnera". Wciąż atakuje ministra obrony Siergieja Szojgu i wytyka błędy związane z wojną w Ukrainie.

."Specjalna operacja trwałaby jeden dzień". Prigożyn przerwał mileczenie
Źródło zdjęć: © PAP
Mateusz Czmiel

Służby prasowe Jewgienija Prigożyna opublikowały jego nagranie audio. Pierwsze od momentu ogłoszenia końca "marszu na Moskwę". Prigożyn mówi w nim, że "mimo że nie wykazaliśmy żadnej agresji, rozpoczęto na nas atak rakietowy". - Zginęło 30 osób. Niektórzy zostali ranni. To stało się impulsem do natychmiastowego natarcia. (...) Jedna z kolumn udała się do Rostowa, druga w kierunku Moskwy. (...) Żałujemy, że musieliśmy uderzyć w samoloty, ale rzucili bomby. Przejechaliśmy 780 km. Zostało nam 200 km do Moskwy. Wśród pilotów Wagnera jest kilku rannych i dwóch zabitych - wśród nich pracownicy MON. Żaden z bojowników nie został zmuszony do marszu, a wszyscy znali jego cel - mówi Prigożyn.

Prigożyn: grupa Wagnera miała przestać istnieć

Prigożyn nagrał 11-minutową wypowiedź, w której tłumaczy, że grupa Wagnera jest "najbardziej doświadczoną i gotową do walki jednostką w Rosji, a może na świecie".

Przypomina, że najemnicy to "zmotywowani bojownicy, którzy wykonywali zadania wyłącznie w interesie Federacji Rosyjskiej - w Afryce i krajach arabskich - na całym świecie". - W ostatnim czasie jednostka ta osiągnęła dobre wyniki w Ukrainie, wykonując najpoważniejsze zadania. W wyniku intryg, nieprzemyślanych decyzji jednostka ta miała przestać istnieć 1 lipca 2023 roku. Zebrała się rada dowódców, która przekazała bojownikom wszystkie informacje. Nikt nie zgodził się na podpisanie umowy z rosyjskim Ministerstwem Obrony, bo wszyscy wiedzą, że doprowadzi to do całkowitej utraty zdolności bojowej. Doświadczeni wojownicy i dowódcy pójdą na łatwiznę, gdzie nie będą mogli wykorzystać swojego potencjału i doświadczenia. Ci bojownicy, którzy zdecydowali się przenieść do regionu moskiewskiego, zrobili to. Ale to minimalna liczba, szacowana na 1-2 proc. - mówi Prigożyn.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Putin wymyślił pucz w Rosji? "Potrzebuje argumentów przed Zachodem"

- Pomimo tego, że nie wykazaliśmy żadnej agresji, zostaliśmy zaatakowani rakietami, a zaraz po tym zadziałały helikoptery - zarzeka się Prigożyn. - Zginęło około 30 bojowników, niektórzy zostali ranni. To był powód, dla którego rada dowódców natychmiast zdecydowała się ruszyć naprzód. Powiedziałem, że nie będziemy stosować agresji, ale jeśli nas zaatakują - odpowiemy - słyszmy.

24-godzinny "marsz na Moskwę". "Przeleje się dużo krwi"

Podczas całego "marszu", który trwał 24 godziny, jedna z kolumn udała się do Rostowa, druga - w kierunku Moskwy. - W ciągu dnia przejechaliśmy 780 km, nie zginął ani jeden żołnierz. Żałujemy, że zostaliśmy zmuszeni do uderzenia w samoloty i helikoptery, ale one zrzucały bomby i przeprowadzały ataki rakietowe. W tym czasie wszystkie obiekty wojskowe, które znajdowały się wzdłuż drogi, zostały zablokowane i zneutralizowane. Żaden z tych, którzy byli na ziemi, nie zginął. Wśród bojowników- kilka osób zostało rannych, a dwóch zginęło, którzy dołączyli do nas z personelu wojskowego MON. Żaden z bojowników nie został zmuszony do marszu i wszyscy znali jego ostateczny cel. Celem akcji było zapobieżenie zniszczeniu PKW Wagner oraz pociągnięcie do odpowiedzialności wszystkich osób, które swoim nieprofesjonalnym działaniem popełniły ogromną ilość błędów podczas specjalnej wojennej operacji - tłumaczy.

Łukaszenka weźmie buntowników pod opiekę?

- Zatrzymaliśmy się w momencie, gdy pierwszy oddział szturmowy, który zbliżył się do 200 km od Moskwy, rozmieścił artylerię, rozpoznał teren i w tym momencie stało się oczywiste, że przeleje się dużo krwi - mówi Prigożyn. - Dlatego uznaliśmy, że wystarczy zademonstrować, co zamierzamy zrobić. Nasza decyzja o odwróceniu się wynikała z dwóch czynników: nie chcieliśmy przelewać rosyjskiej krwi. Po drugie, pojechaliśmy zademonstrować swój protest, a nie obalić rząd w kraju - deklaruje.

- W tym czasie Łukaszenko wyciągnął rękę i zaproponował znalezienie rozwiązań dla dalszej pracy PKW w jurysdykcji prawnej. Kolumny zawróciły i poszły do obozów polowych - tłumaczy szef wagnerowców.

"SWO trwałaby jeden dzień"

- Nasz "marsz" pokazał najpoważniejsze problemy bezpieczeństwa w całym kraju. Zablokowaliśmy wszystkie jednostki wojskowe, lotniska. W ciągu 24 godzin pokonaliśmy odległość odpowiadającą odległości z miejsca startu wojsk rosyjskich 24 lutego 2022 r. do Kijowa i z tego samego miejsca do Użhorodu. Dlatego, jeśli działania w dniu 24 lutego 2022 roku, w momencie startu specjalnej operacji były prowadzone przez jednostkę pod względem poziomu wyszkolenia i opanowania moralnego, jak grupa Wagnera, to być może "specjalna operacja" trwałaby jeden dzień - mówi Prigożyn.

- Pokazaliśmy poziom organizacji, któremu musi sprostać rosyjska armia. Kiedy w dniach 23-24 czerwca przechodziliśmy obok rosyjskich miast, cywile witali nas z flagami Federacji Rosyjskiej oraz emblematami i flagami Wagnera. Byli szczęśliwi, kiedy przechodziliśmy obok. Niektórzy są zawiedzeni, że zatrzymaliśmy się, bo w "marszu sprawiedliwości" oprócz naszej walki o byt, zobaczyli poparcie dla walki z biurokracją i innymi bolączkami, które istnieją dzisiaj w naszym kraju - dodał Prigożyn.

Wybrane dla Ciebie
Tusk ws. Ziobry. "Pierwszy raz w historii Polski"
Tusk ws. Ziobry. "Pierwszy raz w historii Polski"
Tusk o sprawie działki pod CPK. "Kluczowe formalności w 24 godziny"
Tusk o sprawie działki pod CPK. "Kluczowe formalności w 24 godziny"
List Kaczyńskiego do Ziobry. Ustalenia prokuratury
List Kaczyńskiego do Ziobry. Ustalenia prokuratury
Katastrofa na S7. Kierowca nie przyznał się do winy
Katastrofa na S7. Kierowca nie przyznał się do winy
Nie żyje Krzysztof Szerkus
Nie żyje Krzysztof Szerkus
Brutalny atak w Warszawie. 24-latek spytał najpierw o drogę
Brutalny atak w Warszawie. 24-latek spytał najpierw o drogę
Działka na CPK sprzedana. Kolejne zawieszenie w PiS za skandal ujawniony przez WP
Działka na CPK sprzedana. Kolejne zawieszenie w PiS za skandal ujawniony przez WP
Jest wniosek o uchylenie immunitetu Ziobrze. Prokuratura potwierdza
Jest wniosek o uchylenie immunitetu Ziobrze. Prokuratura potwierdza
Trump złamał protokół? Prezydent USA pogubił się w Japonii
Trump złamał protokół? Prezydent USA pogubił się w Japonii
Jamajka zagrożona. Huragan Melissa zbliża się do wybrzeży
Jamajka zagrożona. Huragan Melissa zbliża się do wybrzeży
Tęczowy Piątek. Zapowiadają zajęcia w szkołach
Tęczowy Piątek. Zapowiadają zajęcia w szkołach
Skandale w diecezji. Biskup publikuje komunikat do wiernych
Skandale w diecezji. Biskup publikuje komunikat do wiernych