Donald Tusk zerwał się ze smyczy. Próbuje rozdawać karty przy europejskim stole
Donald Tusk poczuł, że na kreowaniu unijnej polityki migracyjnej może zyskać. Odwrócił się od Angeli Merkel i wdał w wojnę z Jean-Claudem Junckerem. U jego boku Polska i Węgry.
28.06.2018 | aktual.: 28.06.2018 08:10
Dla PiS fatalna sytuacja. "Tusk nie jest polskim politykiem", "jako szef Rady Europejskiej nie zrobił nic w interesie Polski", "dba o to, żeby nie doszło do kompromisu między Polską a Komisją" - takie zarzuty wobec byłego premiera formułowali politycy PiS.
Teraz będzie trudno kontynuować tę narrację. Tusk nie ma przymusu wspierania wszystkich działań Komisji. Ma za to prawo promować swoją, zupełnie sprzeczną z pomysłami Jean-Claude’a Junckera politykę. I robi to. Mowa o unijnym sposobie na falę migrantów, wdzierającą się na Stary Kontynent. Szef Komisji Europejskiej stał za mechanizmem relokacji, groził państwom, które się do niego nie stosują, a w końcu pozwał je, na czele z Polską, do Trybunału Sprawiedliwości za nieprzyjmowanie uchodźców z ustalonego rozdzielnika.
Retoryka stosowana przez Tuska była kompletnie inna. - Nie widzę przyszłości dla projektu relokacji - mówił już w październiku. Wtedy jego słowa przyjęto z wielkim oburzeniem, teraz wychodzi na to, że miał rację. Donald Tusk w ostatnich dniach krok po kroku "dobija" projekt. Najpierw zaproponował by go odłożyć na później, a w środowym liście do europejskich przywódców w ogóle o nim nie wspomina.
Tusk pisze list
Polak postuluje dalsze wzmacnianie granic i utworzenie "regionalnych platform wysiadkowych". Tam dochodziłoby do oddzielenia uchodźców od migrantów ekonomicznych. To rozwiązanie, o które od dawna zabiegał m.in. Viktor Orban. Tym samym Donald Tusk staje po tej samej stronie, co Polska i pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej.
"Ludzie nie stali się nagle ksenofobami, którzy chcą budować mury przeciwko reszcie świata, ale mają prawo do poczucia bezpieczeństwa" - pisze Donald Tusk w liście, do którego dotarło RMF. Jak dodał, rolą polityków jest zapewnienie tego bezpieczeństwa przez ochronę terytorium i granic.
Zaostrzenie stanowiska to zdaniem Tuska jedyna recepta na umacniające się przeświadczenie, że falę migracji mogą zatrzymać tylko "rządy silnej ręki, z tendencjami autorytarnymi". "Jeśli ludzie uwierzą (...) uwierzą też we wszystko inne, co powiedzą. Stawka jest wysoka, a czasu jest mało" - ostrzegł szef Rady Europejskiej.
Bezwzględny jak Tusk
Tusk próbuje w ten sposób rozdawać karty przy europejskim stole. Do tej pory uważany był za polityka "ewakuowanego" przez Angelę Merkel do Brukseli po aferze taśmowej, a co za tym idzie posłusznego jej i zachodnioeuropejskim elitom. Teraz może okazać się, że dojdzie do powtórki sytuacji, którą dobrze znamy z naszego podwórka. W Polsce Tusk długo uchodził za polityka "w krótkich spodenkach". Jednak ci, którzy go lekceważyli, prędzej czy później kończyli tak samo - na politycznym aucie. Albo przegrywali z nim wybory.
W momencie, kiedy zastanawiamy się kiedy i w jakich okolicznościach Donald Tusk wróci do Polski, natrafiła się okazja, by znacznie umocnił on swoją pozycję w Europie. Przyjmując w kwestii migrantów retorykę konserwatywnych rządów, zachował się jak holenderski premier Mark Rutte. W poprzedniej kadencji - skrajny liberał, w kampanii przejął część postulatów populisty Geerta Wildersa. Efekt? Zwycięstwo w wyborach i zwrot Holandii na prawo.
Pole do działania Tuskowi otwiera sytuacja wewnętrzna w pozostałych krajach. We Włoszech doszło do tego, czego udało się uniknąć w Holandii, czyli zwycięstwa populistów. Ruch Pięciu gwiazd jest antysystemowy i nieobliczalny, ale jednego można się po nim spodziewać -antyeuropejskiej i antyimigranckiej postawy. Tylko nieco bardziej skłonny do ustępstw na rzecz Unii jest kanclerz Austrii Sebastian Kurz. Nowy rząd ma też Hiszpania, a jego szef Pedro Sanchez na pewno musi bardziej martwić się o to, by w ogóle przetrwał, niż o stawianie spraw na ostrzu noża w Brukseli.
Wyzwanie dla Merkel
A najbardziej sytuację w Europie determinuje układ sił w Niemczech. Angela Merkel co prawda wygrała jesienią wybory, ale przez kilka miesięcy nie była w stanie utworzyć rządu. A gdy już jej się udało, pod ścianą zostawił ją koalicyjny partner Horst Seehofer. Szef CSU żąda od niej rozwiązania problemu w europejskiej polityce migracyjnej do końca czerwca. Merkel o poprosiła Donalda Tuska o zorganizowanie "miniszczytu" UE przed tradycyjnym szczytem Rady Europejskiej. Były premier nie zgodził się. Spotkanie w końcu odbyło się w Brukseli z inicjatywy Jean-Claude’a Junckera, ale zostało zbojkotowane przez wiele państw i nie przybliżyło Unii do rozwiązania problemu.
W czwartek w Brukseli właściwy szczyt. Europejscy liderzy siądą do rozmów nad przyszłością polityki migracyjnej Unii z listem Tuska w głowach. Nawet jeśli okaże się, że zagrał za ostro i przecenił swoje siły, to i tak nie miał wiele do stracenia. Po powrocie do Polski będzie miał świetny argument w walce o głosy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl