Donald Tusk o "bratobójczej walce" i "wstydzie" Kaczyńskiego. Były premier znów kopie w klatkę
Coraz lepsze sondaże, coraz śmielsze oceny. Donald Tusk drażni swoich politycznych przeciwników z PiS. Nawet w przerwie między kolejnymi meczami na Mundialu wbija szpilę w rywali i prowokuje. O Jarosławie Kaczyńskim mówi, że "powinien wstydzić się do końca życia". I oskarża go o rzekome konszachty z Putinem. Wszystko na zimno i z charakterystycznym dla Tuska politycznym cynizmem.
16.06.2018 | aktual.: 16.06.2018 16:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Klasyczna porażka na ich własne życzenie. To w ogólnie nie powinno się zdarzyć. Ten, kto rzucił pomysł bratobójczej walki, wystawienia drużyny przeciw swojemu rodakowi, powinien się wstydzić do końca życia" - tak Donald Tusk skomentował porażkę PiS w słynnym głosowaniu 27:1, dotyczącym ponownego wyboru byłego premiera na szefa Rady Europejskiej.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Tusk mocno uderzył w Jarosława Kaczyńskiego: "Kto osłabia Unię lub liczy na jej rozpad, obiektywnie rzecz biorąc, kibicuje Rosji. Pewnie niespodziewanie dla samego siebie Kaczyński stał się jednym z liderów proputinowskiego obozu politycznego w Europie" - stwierdził.
Na słowa Tuska stanowczo odpowiedziała rzecznik PiS Beata Mazurek. "Lider obozu proputinowskiego już na szczęście nie jest premierem. Kiedy rządził przez 7 lat nie rozwiązał problemów osób niepełnosprawnych, dopalaczy i wielu innych" - napisała na Twitterze.
To świadczy o tym, że każdy tego typu zarzut stawiany przez Tuska wciąż wzbudza w szeregach PiS duże emocje.
Nie pierwszy raz Tusk uderza w PiS
Ale to nie koniec zarzutów stawianych przez szefa RE rządzącemu obecnie w Polsce obozowi. "Gdyby PiS był tak nieugięty wobec kiboli, jak był wobec niepełnosprawnych, sytuacja na stadionach nie byłaby taka zła. Ale do tego trzeba minimum odwagi cywilnej" - tak odniósł się - w czysto polityczny sposób - do ostatnich wydarzeń z meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa. I mimo iż PiS - ustami ministra sportu Witolda Bańki, który udzielił wywiadu Wirtualnej Polsce - zapowiedział zaostrzenie kar dla pseudokibiców, Tusk nie miał skrupułów, by za burdy odpowiedzialnością obarczyć obecną władzę.
To nie pierwsze tego typu słowne wycieczki szefa RE pod adresem PiS w ostatnim czasie. 10 kwietnia - w 8 rocznicę tragedii smoleńskiej - były premier powiedział, że żałoba narodowa po katastrofie smoleńskiej "szybko zmieniła się w bolesny i szczególnie paskudny spór, który od tego czasu podzielił mój naród". Portal wPolityce słowa te nazwał „szczytem niegodziwości”, niezależna.pl stwierdziła, że wypowiedź byłego premiera jest wprost „niewiarygodna”, a redaktorom cytującym Tuska - jak sami przyznali - „opadły ręce”.
W wielkanocnym wywiadzie dla TVN24 Tusk powiedział, że nie będzie ukrywał, iż „stan państwa w kontekście prawa, szanowania konstytucji, niezależności sądownictwa i tego wszystkiego”, każe mu myśleć o Polsce „właściwie 24 godziny na dobę, z niepokojem”. Dodał, że „zna wielu wyborców PiS, którzy nie spodziewali się, że zwycięstwo PiS będzie oznaczało tak masywny atak nie tylko na oponentów, ale też na fundamenty państwa prawa, państwa konstytucyjnego”.
Słynny jest tweet Tuska z listopada ub. roku: „Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawiłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie”. Szef RE jednym wpisem na Twitterze rozgrzał do czerwoności całą polską scenę polityczną, łącznie z zaangażowanymi w spór mediami. Z prawej strony sceny medialno-politycznej zalała go fala krytyki, w telewizji publicznej Tusk przez wiele dni był głównym tematem.
I o to Tuskowi chodzi: rozdrażnić, sprowokować. Nie dać o sobie zapomnieć. - Donald wie, że każda tego typu wypowiedź to kopanie w klatkę, że znów będzie w Polsce cytowany i zarzynany przez nienawidzące go media - komentował dla WP jego znajomy.
Tusk o opozycji: "Obrona jest podstawą"
Donald Tusk dba o to, by nie przekroczyć granicy i nie wejść obiema nogami do polskiego kotła politycznego. Daje sobie przestrzeń, unika jednoznacznych deklaracji na temat swojej przyszłości politycznej, nie ucieka jednak od dosadnych sformułowań na temat rządzącej ekipy. Uderza w czułe punkty. "W sezonie 2018/2019 liczyć się będą dwie drużyny. Mecz finałowy będzie pasjonujący, każdy wynik możliwy, być może o wszystkim rozstrzygnie dogrywka. I proszę mnie nie pytać, co mam na myśli. Tak sobie powiedziałem" - odparł Tusk na pytanie "Gazety Wyborczej", czy możliwe jest, aby w na scenie politycznej w Polsce pojawił się trzeci, silny gracz.
Dodał także - mówiąc o polskiej opozycji - że "z natury rzeczy najwięcej okazji [opozycja] wypracowuje, grając z kontry, a tu dobra obrona jest podstawą". "Grzegorz Schetyna zawsze stawiał na grę zespołową, jest zawodnikiem twardym i dobrze czyta grę. Przed nim teraz najtrudniejsze mecze, będą go faulować, kibice czasami będą gwizdać, ale wciąż ma szansę na puchar" - ocenił przewodniczący Rady Europejskiej.
Tusk i Instagram
Szef Rady Europejskiej wciąż rozwija aktywność na niedawno założonym przez swoich współpracowników koncie na Instagramie. Wrzuca kolejne zdjęcia, buduje prezydencki sznyt. Pokazuje się z żoną, kreuje się na lidera, ustawia się w jednej linii z najważniejszymi przywódcami na świecie. – Donald Tusk wysyła co jakiś czas takie sygnały, po to, by politycy i media się do niego odnosiły. Tusk zdaje sobie sprawę, że po właściwie każdej jego aktywności w mediach społecznościowych, staje się on automatycznie uczestnikiem, podmiotem debaty publicznej. Ludzie o nim mówią. A na tym mu zależy – mówił nam Łukasz Pawłowski, ekspert od politycznego marketingu.
Dziś aktywność Tuska w mediach społecznościowych jest nie tylko grą z politykami PiS, ale też puszczeniem oka do młodych, którzy nie pamiętają ery dominacji Platformy. Dla nich Tusk nie jest zużytym siedmioletnimi rządami PO, byłym premierem z garbem afer, tylko nowoczesnym politykiem, który jest „na ty” z najważniejszymi ludźmi na świecie. Może zamieścić zdjęcie z Trumpem czy Macronem, a za chwilę puścić relację na żywo z biegu po plaży w Sopocie.
Tusk najlepszym premierem?
Tuska ośmielają sondaże. Za najlepszego premiera po 1989 roku najwięcej Polaków uważa właśnie jego. Tak wynika z opublikowanego w weekend badania opublikowanego przez rp.pl.
W sondażu przeprowadzonym przez firmę SW Research na obecnego szefa Rady Europejskiej wskazało 14,5 proc. respondentów. Drugi w zestawieniu był Tadeusz Mazowiecki (10,2 proc.), a trzeci Jan Olszewski (7,7 proc.). Obecny szef rządu Mateusz Morawiecki jest w tym zestawieniu na czwartym miejscu. Za najlepszego premiera III RP uznało go 7 proc. badanych. Piątkę zamyka jego poprzedniczka Beata Szydło (5,4 proc.).
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zastąpił także - jak wynika z sondażu IBRIS dla Onetu - prezydenta Andrzeja Dudę na czele rankingu zaufania.
Badania opinii publicznej wskazują, że albo wyborcy mają krótką pamięć i o takich aferach jak podsłuchowa czy Amber Gold nie pamiętają lub pamiętać nie chcą, albo nie mają one dla nich znaczenia i nie łączą ich bezpośrednio z Tuskiem. Wielu wyborców, tych najbardziej antypisowskich - mówiąc wprost - tęskni za czasami rządów PO. Przy wszystkich ich mankamentach. Nie widzą oni również nikogo innego po stronie opozycyjnej poza byłym premierem, kto mógłby odsunąć znienawidzony przez nich PiS od władzy. A Tusk wciąż gra na ich emocjach. Umiejętnie i świadomie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl