Amerykańscy analitycy: to "Faza Zero". Kreml przygotowuje Rosjan do ewentualnej wojny z NATO
Kreml stwarza warunki, które mają uzasadniać i mobilizować poparcie społeczne Rosjan dla ewentualnej przyszłej rosyjskiej agresji na NATO - ostrzegają autorzy raportu Instytutu Studiów nad Wojną (ISW). Ich zdaniem "Faza Zero" przygotowań informacyjnych i psychologicznych polega m.in na publikowaniu fałszywych komunikatów skierowanych m.in. przeciwko Polsce i Wielkiej Brytanii.
Według ustaleń polskich służb, to rosyjscy agenci planowali wybuchy w Polsce, wykorzystując ładunki przemycone w puszkach z kukurydzą. W rosyjskiej propagandzie ten obraz jest jednak odwrócony – to Moskwa przedstawia się jako ofiara, a odpowiedzialność próbuje zrzucić na "reżim kijowski", który rzekomo chce wciągnąć kolejne państwa do wojny. Tak twierdzi w oficjalnym komunikacie rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego (SWZ).
6 października także SWZ przekazała że w porcie w Wielkiej Brytanii planowano "nikczemną prowokację". Grupa agentów miała rzekomo dokonać ataku na okręt marynarki wojennej lub zagraniczny statek handlowy. Winą – według rosyjskiej narracji – miały zostać obciążone rosyjskie służby specjalne, by wywołać oburzenie opinii publicznej i uzyskać zgodę na działania odwetowe.
"Ten model zorganizowanej aktywności sugeruje, że Rosja weszła w pierwszą fazę przygotowań – Fazę Zero – do przejścia na wyższy poziom działań wojennych, takich jak potencjalny konflikt z NATO" – stwierdzają analitycy Instytutu Studiów nad Wojną z Waszyngtonu (ISW). Zastrzegają, że nie dostrzegają przy tym oznak, iż Kreml podjął decyzję o eskalacji do otwartej wojny, ani o tym, kiedy mogłoby do niej dojść. Dlatego nazywa to "Fazą Zero" przygotowań na ewentualny konflikt.
Rosja kupuje swoich żołnierzy? Ekspert o poborze do wojska
Amerykanie wskazują, że wzrosła intensywność rosyjskich działań: zwłaszcza przypadków naruszania przestrzeni powietrznej państw NATO przez drony, trwa rozbudowa infrastruktury wojskowej na granicy z Finlandią, reorganizacja zachodnich okręgów wojskowych. Ich zadaniem jest realizacja "długofalowych planów, które mogą być elementem przygotowań do przyszłej konfrontacji z Zachodem".
We wrześniu opisywaliśmy, że podczas ćwiczeń Zapad-2025 Rosja testowała atak z wykorzystaniem tysięcy dronów. Mimo oficjalnej narracji o "ćwiczeniach defensywnych" manewry te miały charakter ofensywny, były próbą przetestowania narzędzi ataku na kraje wschodniej flanki NATO.
Faza Zero? To mogą być przygotowania do mobilizacji
Dr Wojciech Siegień, ekspert w dziedzinie analizy rosyjskiej propagandy podkreśla w rozmowie z WP, że rosyjska machina informacyjna może być w najbliższych miesiącach ściśle powiązana z przygotowaniami do kolejnego etapu wojny w Ukrainie. – W Rosji zmienia się klimat informacyjny. Coraz częściej pojawiają się pytania o to, czy konieczny będzie pobór powszechny. To sygnał, że Kreml może przygotowywać grunt pod nową mobilizację – ocenia ekspert.
Rozmówca WP wskazuje, że rosyjskie media państwowe od tygodni wzmacniają narrację o "zagrożeniu ze strony NATO", a jednocześnie coraz silniej akcentują potrzebę "obrony ojczyzny" i "walki z Zachodem". Tego typu przekaz może stanowić element psychologicznych przygotowań społeczeństwa do ewentualnego ogłoszenia powszechnego poboru do wojska.
Niektórzy rosyjscy komentatorzy wojskowi piszą już o zmianie sytuacji na froncie. Kreml zdał sobie sprawę, że Rosja weszła w trzecią, być może ostatnią fazę konfliktu: stan, który można określić jako ślepy zaułek lub równowagę sił. – Ukraińskie drony i rakiety dalekiego zasięgu doprowadziły do momentu, w którym agresor nie może dokonać postępu, a obrońcy osiągają równowagę w zakresie zdolności ofensywnych – tłumaczy ekspert.
Rosja gra strachem. Na co liczą?
Ponadto dr Siegień zauważa, że kampania strachu Kremla nie jest nowym zjawiskiem, lecz kontynuacją długotrwałej strategii. Narracja o rzekomym zagrożeniu ze strony NATO czy Rosji jako "oblężonej twierdzy" jest fundamentem rosyjskiej propagandy od początku inwazji na Ukrainę. Ekspert zaznacza jednak, że nie należy traktować tych przekazów jako zapowiedzi bezpośredniego ataku, lecz jako element szerszej wojny informacyjnej i hybrydowej.
– To nie jest żaden "szalony plan" Kremla ataku na NATO. Ta wojna już w pewnym sensie trwa – mówi dalej dr Wojciech Siegień. – Kiedy mówimy o blokowaniu lotnisk w Niemczech, wlocie dronów do Polski czy innych krajów europejskich, to właśnie tam rozgrywa się prawdziwa wojna hybrydowa, a nie na poziomie militarnych deklaracji – podkreśla.
Rozmówca przypomina, że rosyjscy propagandyści od lat tworzą iluzję triumfów nad Zachodem, budując obraz potęgi, która lada moment "zdobędzie" lub zniszczy zachodnie stolice. – W rosyjskiej telewizji od dawna słyszymy, że Londyn zostanie zniszczony uderzeniem rakietowym, w Paryżu rosyjscy żołnierze będą moczyć nogi nad Sekwaną i świętować zwycięstwo. To nic nowego – zauważa dr Siegień.
Ekspert podkreśla, że coraz częstsze incydenty z użyciem dronów w Europie to tylko kolejny etap wojny hybrydowej prowadzonej przez Moskwę. – To rzeczywistość, do której, niestety, będziemy musieli się przyzwyczaić. Tego typu ataki będą coraz częstsze i coraz bardziej paraliżujące normalne funkcje handlowe oraz komunikacyjne. Rosja konsekwentnie wykorzystuje strach jako narzędzie nacisku – przewiduje dr Siegień.
Jego zdaniem Kreml dąży do wzbudzenia w Europejczykach poczucia zagrożenia i osłabienia determinacji państw NATO. Szeroki wachlarz form, miejsc i narracji towarzyszących tym atakom – często uzupełniany o operacje dezinformacyjne i oskarżenia pod fałszywą flagą – ma stworzyć wrażenie, że groźba przemocy jest wszechobecna w całej Europie. Celem Rosji jest wymuszenie ustępstw w wojnie z Ukrainą poprzez stopniowe zniechęcanie społeczeństw Zachodu do dalszego wspierania Kijowa.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski